|
Mam dosyć. Koniec, wycofuje się. Przepraszam i dziękuję.
|
|
|
dystans między nami może zniknąć. jeśli tylko zechcesz...
|
|
|
Kiedy jest mi smutno, rozmawiam z Aniołami. To fascynujące, że nadal są w stanie ratować mnie z tego cholernego zagubienia, że pomimo tego, iż są niewidzialne, tak naprawdę istnieją. Trzeba tylko zwyczajnie chcieć je widzieć. A może to tylko moja imaginacja, może po prostu moje doszczętne zatracenie się w pustce, po Twojej stracie doprowadziło do tego, że każdego wieczoru powierzam swoje życie całkowicie i bez konsekwentnie komuś, kto być może w rzeczywistości nie istnieje ? A dzieje się tak wyłącznie dlatego, że nie jestem już w stanie radzić sobie z tym bólem sama i szukam wsparcia, które okaże się naprawdę szczere. To Twoja wina
|
|
|
Odkąd odszedłeś, inaczej zaczęłam liczyć czas. Wszystko dłużyło się w nieskończoność
|
|
|
Wiedz, że dla mnie już nie istniejesz. To, że nadal wypełniasz moje myśli i ciekawią mnie fakty związane z Tobą, nie znaczy, że zależy mi na Tobie, jak dawniej. Zapełniasz po prostu pustkę, której na razie nikt nie odkrył. Z biegiem czasu to się zmieni i nie będziesz znaczył dla mnie zupełnie nic
|
|
|
Nie możesz odejść. Nie możesz pozwolić bym nieodwracalnie upadła i straciła budowane miesiącami wartości. Proszę zostań, nie dam rady uporać się z tym bólem, z pustką, która miałaby zastąpić mi prawdziwego Ciebie. Nie potrzebuję fałszywej imitacji
|
|
|
Dawno nie miałam takiego wieczoru. Pełnego płaczu, bezdennej pustki i niekończącego się smutku. Siedząc na łóżku dziwiłam się samej sobie, że tak nagle los sprawił, że niekończąca ilość łez wylewała się z moich oczu. Ale to wyłącznie dlatego, że po raz kolejny doszło do mnie, iż moje serce bez Twojego umiera
|
|
|
Bardzo wiele dzieje się w mojej głowie. Mam tysiące myśli, pretensji, które mogłabym zarzucić każdemu, dosłownie całemu światu. Wolę jednak zachować to dla siebie, wyłącznie dla mojego dostępu i analizować również samodzielnie. Nie preferuję wylewania prywatności dla publicznej satysfakcji. To mnie niszczy.
|
|
|
Pamiętam nasz wspólny wieczór. Było ich wiele, ale to ten najmocniej utkwił mi w pamięci. To był wieczór, śnieg pruszył łagodnie, słońce świeciło równie delikatnie, przenikając promieniami przez oszronione gałęzie drzew. Szliśmy tak przed siebie nie zwracając na to gdzie idziemy, co mówimy i że czas najwyższy wracać do domu. Przecież dzień się zaraz skończy, a my nie możemy żyć tylko wzajemną obecnością. Idąc tak, co raz ocierając się o siebie przemarzniętymi dłońmi, przystanąłeś. Na Twój wzór zrobiłam to samo. Spojrzałeś mi głęboko w oczy, wpatrywałeś się w nie długo, ponad przeciętność. To było niesamowite uczucie i poprzedzenie Twoich zamiarów. wypowiadając słowa, że 'mnie potrzebujesz', wiedziałam, że nie mogę ich odrzucić. Zawsze pragnęłam być przy Tobie blisko i do końca.
|
|
|
Owijam się kocem, myśli zagłuszam głośną muzyką. Z każdym spojrzeniem na Twoje zdjęcie przygryzam wargę. W momencie przywrócenia choćby najmniejszego wspomnienia, rozum toczy walkę z sercem, pogrążając mnie w ucisku mięśni znacznie bardziej. Czuję, jak coś wypełnia mnie od wewnątrz, jakaż niezmierzona siła, niepotrafiąca mnie opuścić. Nie radzę sobie z tym, a łzy są tego zwieńczeniem. To jedyna czynność wykonywana z pełną świadomością
|
|
|
To nie to, że się poddaję. Bo postaw się na moim miejscu. Gdyby osoba , która kochasz na starcie Cię odepchnęła. Walczyłbyś dalej?
|
|
|
To wszystko się zebrało. Uczucia, wspólnie spędzony czas, każde nawet najmniejsze otarcie zimnego powietrza przypomina mi Twój idealny obraz. Przywołuje te chwile, które spędzaliśmy razem, spędzaliśmy szczęśliwie. Jedyne co mi pozostało jest podkreślenie tego płaczem,który w tej sytuacji jest prawdziwie nieunikniony. Nie umiem poradzić sobie z tym w inny sposób
|
|
|
|