głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika panipanar

Pobiegła za budynek szkoły i wyciągnęła fajki. Odpaliła jedną  później drugą i następną. Czuła  jak dym drażni jej przełyk i jak serce uderza z niesamowitą szybkością. Kątem oka widziała zarys jego sylwetki. Szedł w jej stronę z miną starszego brata. Wyrwał jej papierosa i zaczął kazanie. 'Oszalałaś? Nigdy nie jarałaś! Co z Tobą  kurwa?!' Odepchnęła go i później znowu. 'Co Cię to do cholery obchodzi?! Z resztą  nie wiesz?! Nie ma Cię. Zabrakło Twoich rąk  bez których moje stały się niczyje  zabrakło szeptu budzącego mnie rano  ramienia  w które się wtulałam. Oto  co się stało! A teraz wypierdalaj  bo nie chcę na Ciebie patrzeć. Daj mi żyć! Daj mi chociaż spróbować zapomnieć!' Zabrakło jej oddechu. 'Boże...ja...' Zaczął  ale mu przerwała. 'Zostaw mnie! Wynoś się  no!' Ryknęła tak głośno  że przechodnie patrzyli na nich z zastanowieniem. Minął ją wkurwiony. Zaczęła płakać. 'Wróć. Zrób krok w tył i na moje 'wynoś się' odpowiedz 'nie'.' Ukryła twarz w dłoniach

sadoo dodano: 6 maja 2011

Pobiegła za budynek szkoły i wyciągnęła fajki. Odpaliła jedną, później drugą i następną. Czuła, jak dym drażni jej przełyk i jak serce uderza z niesamowitą szybkością. Kątem oka widziała zarys jego sylwetki. Szedł w jej stronę z miną starszego brata. Wyrwał jej papierosa i zaczął kazanie. 'Oszalałaś? Nigdy nie jarałaś! Co z Tobą, kurwa?!' Odepchnęła go i później znowu. 'Co Cię to do cholery obchodzi?! Z resztą, nie wiesz?! Nie ma Cię. Zabrakło Twoich rąk, bez których moje stały się niczyje, zabrakło szeptu budzącego mnie rano, ramienia, w które się wtulałam. Oto, co się stało! A teraz wypierdalaj, bo nie chcę na Ciebie patrzeć. Daj mi żyć! Daj mi chociaż spróbować zapomnieć!' Zabrakło jej oddechu. 'Boże...ja...' Zaczął, ale mu przerwała. 'Zostaw mnie! Wynoś się, no!' Ryknęła tak głośno, że przechodnie patrzyli na nich z zastanowieniem. Minął ją wkurwiony. Zaczęła płakać. 'Wróć. Zrób krok w tył i na moje 'wynoś się' odpowiedz 'nie'.' Ukryła twarz w dłoniach

Wyszła na fajkę. Skatepark był pusty. Założyła kaptur na głowę  włożyła słuchawki do uszu i utonęła w głosie Ostrowskiego. Kiedy tak odpływała ktoś klepnął ją w plecy. Wstała natychmiast z głośnym krzykiem. 'Czyś Ty  kurwa  oszalał?! To wcale nie jest zabawne!' Syknęła na widok jego chamskiego i pięknego uśmiechu. Usiadła z powrotem i odpaliła kolejną fajkę. Stał i patrzył  jak truje sobie płuca dymem. 'No co?' Zapytała cicho i wstała  żeby nie patrzył na nią z góry  choć i tak był o wiele wyższy. Chłopak tylko podszedł. Wyjął jej papierosa z dłoni i zaciągnął się dymem  który po chwili wypuścił wprost na jej twarz. 'Milutko.' Szepnęła. Przyciągnął ją do siebie i stali tak jakiś czas. Rozchyliła lekko usta  a on uśmiechnął się zawadiacko. 'Uważaj.' Mruknął  patrząc w jej oczy. 'Na co?' Uniosła jedną brew do góry. 'Na mnie.' Odpowiedział i cmoknął ją w kącik ust. Czuła  jak serce powoli łamie jej żebra.

sadoo dodano: 6 maja 2011

Wyszła na fajkę. Skatepark był pusty. Założyła kaptur na głowę, włożyła słuchawki do uszu i utonęła w głosie Ostrowskiego. Kiedy tak odpływała ktoś klepnął ją w plecy. Wstała natychmiast z głośnym krzykiem. 'Czyś Ty, kurwa, oszalał?! To wcale nie jest zabawne!' Syknęła na widok jego chamskiego i pięknego uśmiechu. Usiadła z powrotem i odpaliła kolejną fajkę. Stał i patrzył, jak truje sobie płuca dymem. 'No co?' Zapytała cicho i wstała, żeby nie patrzył na nią z góry, choć i tak był o wiele wyższy. Chłopak tylko podszedł. Wyjął jej papierosa z dłoni i zaciągnął się dymem, który po chwili wypuścił wprost na jej twarz. 'Milutko.' Szepnęła. Przyciągnął ją do siebie i stali tak jakiś czas. Rozchyliła lekko usta, a on uśmiechnął się zawadiacko. 'Uważaj.' Mruknął, patrząc w jej oczy. 'Na co?' Uniosła jedną brew do góry. 'Na mnie.' Odpowiedział i cmoknął ją w kącik ust. Czuła, jak serce powoli łamie jej żebra.

Siedziałam przed kompem ciesząc się do monitora. Nagle do pokoju wparował brat. 'I tak ma na Ciebie wylane.' Zaśmiał się i klepnął mnie w głowę. 'Jak ja Cię klepnę  to pomylisz walentynki z dniem wszystkich świętych.' Warknęłam i wróciłam do swojego zajęcia. 'Siostra  co ja mam jej kupić? Kwiatki  czy jakiś prezent  czy czekoladki?' Zapytał cicho. Odwróciłam się w jego stronę z oczyma  jak pięciozłotówki. Zaczęłam się zanosić śmiechem. 'Dzięki  kurwa  za taką pomoc.' Wstał  żeby wyjść. 'Nie no  czekaj!' Zawołałam za nim  ale już nie posłuchał. 'No chodź tu  debilu!' Ryknęłam na cały dom. Zobaczyłam jego ryjek wystający zza drzwi. 'Kwiaty  czekoladki  czy prezent?' Ponowił pytanie. 'Kwiatki  czekoladki i prezent.' Rzuciłam stanowczo. 'Zabiję Cię kiedyś  obiecuję.' Łypnął i trzasnął drzwiami. Uwielbiałam  kiedy tak się złościł. Był wtedy całkiem podobny do mnie i na tyle kochany  że po jakiejś godzinie wracał z prośbą o pożyczenie kasy na kwiatki  czekoladki i prezent.

sadoo dodano: 6 maja 2011

Siedziałam przed kompem ciesząc się do monitora. Nagle do pokoju wparował brat. 'I tak ma na Ciebie wylane.' Zaśmiał się i klepnął mnie w głowę. 'Jak ja Cię klepnę, to pomylisz walentynki z dniem wszystkich świętych.' Warknęłam i wróciłam do swojego zajęcia. 'Siostra, co ja mam jej kupić? Kwiatki, czy jakiś prezent, czy czekoladki?' Zapytał cicho. Odwróciłam się w jego stronę z oczyma, jak pięciozłotówki. Zaczęłam się zanosić śmiechem. 'Dzięki, kurwa, za taką pomoc.' Wstał, żeby wyjść. 'Nie no, czekaj!' Zawołałam za nim, ale już nie posłuchał. 'No chodź tu, debilu!' Ryknęłam na cały dom. Zobaczyłam jego ryjek wystający zza drzwi. 'Kwiaty, czekoladki, czy prezent?' Ponowił pytanie. 'Kwiatki, czekoladki i prezent.' Rzuciłam stanowczo. 'Zabiję Cię kiedyś, obiecuję.' Łypnął i trzasnął drzwiami. Uwielbiałam, kiedy tak się złościł. Był wtedy całkiem podobny do mnie i na tyle kochany, że po jakiejś godzinie wracał z prośbą o pożyczenie kasy na kwiatki, czekoladki i prezent.

Wbiegła do jego mieszkania. Była cała mokra  bo na zewnątrz lało. Wołała go  ale nikt nie odpowiadał. Otworzyła drzwi ostatniego pokoju i zamarła na kilka chwil. Miłość jej życia leżała na łóżku zgięta w pół  z wykręconymi rękoma  zaczerwienionymi oczami i kropelkami potu na czole. Uspokoiła oddech i podeszła bliżej. Uklękła przy nim. 'Brałeś?' Zapytała  a głos jej się załamał. Chłopak nic nie odpowiedział  tylko wyprostował rękę  żeby zobaczyła kłucia na zgięciu łokcia. 'Zobaczyłaś? Wystraszyłaś się? To teraz wyjdź.' Warknął cicho. Dziewczyna przymknęła oczy i sięgnęła po strzykawkę leżącą na podłodze. Wyprostowała rękę  podwinęła rękaw mokrej bluzy i syknęła  gdy igła przebiła jej skórę. Z każdą czynnością wyznawała mu miłość. Gdy skończyła  położyła się obok niego i nuciła jakąś piosenkę. 'Co Ty wyprawiasz?' Zapytał przerażony i skulił się jeszcze bardziej. 'Jestem.' Szepnęła i poczuła dreszcze. Odpłynęli oboje. W imię miłości.

sadoo dodano: 6 maja 2011

Wbiegła do jego mieszkania. Była cała mokra, bo na zewnątrz lało. Wołała go, ale nikt nie odpowiadał. Otworzyła drzwi ostatniego pokoju i zamarła na kilka chwil. Miłość jej życia leżała na łóżku zgięta w pół, z wykręconymi rękoma, zaczerwienionymi oczami i kropelkami potu na czole. Uspokoiła oddech i podeszła bliżej. Uklękła przy nim. 'Brałeś?' Zapytała, a głos jej się załamał. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wyprostował rękę, żeby zobaczyła kłucia na zgięciu łokcia. 'Zobaczyłaś? Wystraszyłaś się? To teraz wyjdź.' Warknął cicho. Dziewczyna przymknęła oczy i sięgnęła po strzykawkę leżącą na podłodze. Wyprostowała rękę, podwinęła rękaw mokrej bluzy i syknęła, gdy igła przebiła jej skórę. Z każdą czynnością wyznawała mu miłość. Gdy skończyła, położyła się obok niego i nuciła jakąś piosenkę. 'Co Ty wyprawiasz?' Zapytał przerażony i skulił się jeszcze bardziej. 'Jestem.' Szepnęła i poczuła dreszcze. Odpłynęli oboje. W imię miłości.

Obudziła się z ogromnym kacem. Sięgnęła po butelkę wody  którą mama stawiała jej po sobocie przy łóżku. Dopiero po kilku minutach ogarnęła  że spała u niego. Wyszła z pokoju do łazienki. Przemyła twarz  związała niedbale włosy i ubrała się w jego koszulkę  w której niemal się topiła. Wróciła z powrotem  ale jego nie było. Odwróciła się w stronę drzwi i wpadła w ramiona ukochanego. 'Wystraszyłeś mnie!' Powiedziała poruszona. Zaśmiał się tylko  pocałował ją w czoło i poszedł się położyć. Stała tak  jak sierota na środku pokoju i patrzyła na mężczyznę  który napinał swoje mięśnie przy każdym ruchu  który marszczył czoło w niewytłumaczalnie słodki sposób i przygryzał delikatnie wargi w skupieniu. Kiedy w końcu ułożył się wygodnie spojrzał na nią i uniósł jedną brew do góry. 'W takim stroju wyglądasz najśliczniej.' Puścił jej oczko. Przechylił głowę i znów zagryzł seksownie wargę. Znalazła się obok niego z niebywałą szybkością. Utonęli w pocałunkach ciał.

sadoo dodano: 6 maja 2011

Obudziła się z ogromnym kacem. Sięgnęła po butelkę wody, którą mama stawiała jej po sobocie przy łóżku. Dopiero po kilku minutach ogarnęła, że spała u niego. Wyszła z pokoju do łazienki. Przemyła twarz, związała niedbale włosy i ubrała się w jego koszulkę, w której niemal się topiła. Wróciła z powrotem, ale jego nie było. Odwróciła się w stronę drzwi i wpadła w ramiona ukochanego. 'Wystraszyłeś mnie!' Powiedziała poruszona. Zaśmiał się tylko, pocałował ją w czoło i poszedł się położyć. Stała tak, jak sierota na środku pokoju i patrzyła na mężczyznę, który napinał swoje mięśnie przy każdym ruchu, który marszczył czoło w niewytłumaczalnie słodki sposób i przygryzał delikatnie wargi w skupieniu. Kiedy w końcu ułożył się wygodnie spojrzał na nią i uniósł jedną brew do góry. 'W takim stroju wyglądasz najśliczniej.' Puścił jej oczko. Przechylił głowę i znów zagryzł seksownie wargę. Znalazła się obok niego z niebywałą szybkością. Utonęli w pocałunkach ciał.

wielbiała takie dni  jak wczorajsze. Lubiła  kiedy pisząc z nim śmiała się do siebie. Lubiła spotykać się z przyjaciółkami i na sam widok ich uśmiechniętych ryjków wybuchać śmiechem  lubiła kiedy mogły plotkować  obgadywać  wyzywać i komentować ze świadomością  że te wiadomości zostaną tylko między nimi  lubiła  kiedy tańczyły na środku ulicy do ulubionych piosenek  kiedy wyzywały się wzajemnie  wiedząc  że to tylko żarty  uwielbiała wiedzieć  że  nawet o 4 nad ranem  może do nich napisać i dostanie odpowiedź  uśmiechała się na myśl o tym  że gdy tylko łzy pojawiają się w jej oczach one potrafią całą sytuację ubrać w takie słowa  że płacz znikał gdzieś głęboko  wiedziała  że nie muszą być zazdrosne o innych  bo żadna  żadnej nie zrobiłaby takiego świństwa  z ich strony nie było nigdy zakłamania  ale najszczersza prawda. Kochała świadomość  że znalazła je w momencie  kiedy były jej najbardziej potrzebne  a one się nie odwróciły. Tak właśnie rozpoznaje się przyjaciela.

sadoo dodano: 6 maja 2011

wielbiała takie dni, jak wczorajsze. Lubiła, kiedy pisząc z nim śmiała się do siebie. Lubiła spotykać się z przyjaciółkami i na sam widok ich uśmiechniętych ryjków wybuchać śmiechem, lubiła kiedy mogły plotkować, obgadywać, wyzywać i komentować ze świadomością, że te wiadomości zostaną tylko między nimi, lubiła, kiedy tańczyły na środku ulicy do ulubionych piosenek, kiedy wyzywały się wzajemnie, wiedząc, że to tylko żarty, uwielbiała wiedzieć, że, nawet o 4 nad ranem, może do nich napisać i dostanie odpowiedź, uśmiechała się na myśl o tym, że gdy tylko łzy pojawiają się w jej oczach one potrafią całą sytuację ubrać w takie słowa, że płacz znikał gdzieś głęboko, wiedziała, że nie muszą być zazdrosne o innych, bo żadna, żadnej nie zrobiłaby takiego świństwa, z ich strony nie było nigdy zakłamania, ale najszczersza prawda. Kochała świadomość, że znalazła je w momencie, kiedy były jej najbardziej potrzebne, a one się nie odwróciły. Tak właśnie rozpoznaje się przyjaciela.

Stał na środku jej mieszkania i napiął wszystkie mięśnie. 'Odwołaj to  co powiedziałaś.' Warknął  a dźwięk tych słów zgniótł jej płuca. Pokręciła przecząco głową  a on w ułamku sekundy znalazł się na wprost niej. 'Odwołaj to  dziwko.' Mówił to tak  jakby czerpał z tego przyjemność. W jego źrenicach nie widziała już nic z tego faceta  którego pokochała. Nagle uniósł rękę ponad ich głowy i wymierzył jej policzek z taką siłą  że upadła na podłogę  potrącając przy okazji stolik. 'A nie mówiłem?' Zaśmiał się dźwięcznie. 'Spróbuj ją jeszcze raz tknąć.' Usłyszeli głos od drzwi. Przez zamglone oczy widziała sylwetkę brata  który bił do nieprzytomności jej oprawcę. Po kilku minutach był już przy niej. Kołyszący delikatnie jej poobijane ciało i szepcący  że będzie dobrze. 'Tak bardzo się bałam.' Szepnęła mu w ramiona. Ściągnął brwi i przytulił ją mocniej. 'Zabiję skurwiela.' Czuł  jak poranione kostki zaczynają boleć. Nikt  już nigdy  nie skrzywdzi jego siostry.

sadoo dodano: 6 maja 2011

Stał na środku jej mieszkania i napiął wszystkie mięśnie. 'Odwołaj to, co powiedziałaś.' Warknął, a dźwięk tych słów zgniótł jej płuca. Pokręciła przecząco głową, a on w ułamku sekundy znalazł się na wprost niej. 'Odwołaj to, dziwko.' Mówił to tak, jakby czerpał z tego przyjemność. W jego źrenicach nie widziała już nic z tego faceta, którego pokochała. Nagle uniósł rękę ponad ich głowy i wymierzył jej policzek z taką siłą, że upadła na podłogę, potrącając przy okazji stolik. 'A nie mówiłem?' Zaśmiał się dźwięcznie. 'Spróbuj ją jeszcze raz tknąć.' Usłyszeli głos od drzwi. Przez zamglone oczy widziała sylwetkę brata, który bił do nieprzytomności jej oprawcę. Po kilku minutach był już przy niej. Kołyszący delikatnie jej poobijane ciało i szepcący, że będzie dobrze. 'Tak bardzo się bałam.' Szepnęła mu w ramiona. Ściągnął brwi i przytulił ją mocniej. 'Zabiję skurwiela.' Czuł, jak poranione kostki zaczynają boleć. Nikt, już nigdy, nie skrzywdzi jego siostry.

Poszła na ognisko ze znajomymi. Ogromna łąka  cudowne widoki i jego zapach  unoszący się w powietrzu. Za każdym razem  kiedy sięgała po butelkę piwa  albo wykonywała jakiś inny ruch patrzył na nią z rozbawieniem. W końcu nie wytrzymała i poszła kawałek dalej rozkoszować się widokiem. Kiedy stała tak sama poczuła  jak czyjeś zimne dłonie otaczają jej ramiona. Nie patrząc w tył uśmiechnęła się do siebie. 'Idź do ogniska  bo mi tu zamarzniesz.' Szepnął w jej włosy. Odwróciła się wolno pozwalając mu trzymać dłonie na biodrach. 'Przy Tobie jest mi ciepło. Najcieplej  jak tylko może być.' Powiedziała  odważnie patrząc mu w oczy. Zaśmiał się w odpowiedzi i ujął jej twarz w dłonie. 'Zielonooka.' Mruknął i musnął ustami jej usta. Trzymała się kurczowo jego bluzy na wypadek  gdyby chciał odejść. Zawsze tak robił. Kwestia przyzwyczajenia

sadoo dodano: 6 maja 2011

Poszła na ognisko ze znajomymi. Ogromna łąka, cudowne widoki i jego zapach, unoszący się w powietrzu. Za każdym razem, kiedy sięgała po butelkę piwa, albo wykonywała jakiś inny ruch patrzył na nią z rozbawieniem. W końcu nie wytrzymała i poszła kawałek dalej rozkoszować się widokiem. Kiedy stała tak sama poczuła, jak czyjeś zimne dłonie otaczają jej ramiona. Nie patrząc w tył uśmiechnęła się do siebie. 'Idź do ogniska, bo mi tu zamarzniesz.' Szepnął w jej włosy. Odwróciła się wolno pozwalając mu trzymać dłonie na biodrach. 'Przy Tobie jest mi ciepło. Najcieplej, jak tylko może być.' Powiedziała, odważnie patrząc mu w oczy. Zaśmiał się w odpowiedzi i ujął jej twarz w dłonie. 'Zielonooka.' Mruknął i musnął ustami jej usta. Trzymała się kurczowo jego bluzy na wypadek, gdyby chciał odejść. Zawsze tak robił. Kwestia przyzwyczajenia

Stała w cieniu latarni i paliła  czwartą z kolei  fajkę. Jej organy słuchowe co jakiś czas przecinał grzmot nadchodzącej burzy  a serce łomotało z ogromną prędkością na myśl o tym  że jest sama. W wolnej dłoni ściskała klucze od mieszkania  które wbijały się z bólem w skórę. 'No  dajesz.' Powiedziała cicho do siebie i ruszyła w stronę domu. Usłyszała za sobą kroki i zwiększyła tempo  kiedy się odwróciła zobaczyła postać mężczyzny z kapturem na głowie. Jej szybki krok z każdą chwilą zamieniał się w bieg. I tak nie zdążyła uciec po kilku sekundach obiekt jej strachu trzymał ją za ramię. 'A myślałem  że pamiętasz jeszcze mój styl chodzenia.' Powiedział cicho. Strzepnęła jego rękę. 'Popierdolony jesteś  czy jak?' Warknęła. 'Chciałem tylko Ci uświadomić  że nie powinnaś chodzić tu sama.' Powiedział z troską w głosie. Podszedł bliżej i musnął jej usta. 'Nie przychodź tu sama.' Powtórzył. Zniknął po chwili. Zostawił ją samą z wiatrem i kołaczącym sercem

sadoo dodano: 6 maja 2011

Stała w cieniu latarni i paliła, czwartą z kolei, fajkę. Jej organy słuchowe co jakiś czas przecinał grzmot nadchodzącej burzy, a serce łomotało z ogromną prędkością na myśl o tym, że jest sama. W wolnej dłoni ściskała klucze od mieszkania, które wbijały się z bólem w skórę. 'No, dajesz.' Powiedziała cicho do siebie i ruszyła w stronę domu. Usłyszała za sobą kroki i zwiększyła tempo, kiedy się odwróciła zobaczyła postać mężczyzny z kapturem na głowie. Jej szybki krok z każdą chwilą zamieniał się w bieg. I tak nie zdążyła uciec-po kilku sekundach obiekt jej strachu trzymał ją za ramię. 'A myślałem, że pamiętasz jeszcze mój styl chodzenia.' Powiedział cicho. Strzepnęła jego rękę. 'Popierdolony jesteś, czy jak?' Warknęła. 'Chciałem tylko Ci uświadomić, że nie powinnaś chodzić tu sama.' Powiedział z troską w głosie. Podszedł bliżej i musnął jej usta. 'Nie przychodź tu sama.' Powtórzył. Zniknął po chwili. Zostawił ją samą z wiatrem i kołaczącym sercem

nikt nie powiedział  że to o czym pisze musi być realne. w końcu to wytwory mojej wyobraźni. teksty abstracion dodał komentarz: nikt nie powiedział, że to o czym pisze musi być realne. w końcu to wytwory mojej wyobraźni. do wpisu 5 maja 2011
Życie jest za krótkie by codziennie rano budzić się z pretensjami do całego świata . Więc kochaj tych   którzy dobrze cię traktują   przebacz pozostałym i uwierz   że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu .

ilonka90 dodano: 5 maja 2011

Życie jest za krótkie by codziennie rano budzić się z pretensjami do całego świata . Więc kochaj tych , którzy dobrze cię traktują , przebacz pozostałym i uwierz , że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu .

prawdziwy mężczyzna to nie ten  który poda Ci rękę  kiedy przewrócisz się  potykając o sznurówkę swoich trampek. prawdziwy mężczyzna to ten  który Ci je osobiście zawiąże  nie zważając na Twoje protesty  że nie trzeba bo skoro w szpilkach się nie zabiłaś to w trampkach tym bardziej Ci to nie grozi.

abstracion dodano: 5 maja 2011

prawdziwy mężczyzna to nie ten, który poda Ci rękę, kiedy przewrócisz się, potykając o sznurówkę swoich trampek. prawdziwy mężczyzna to ten, który Ci je osobiście zawiąże, nie zważając na Twoje protesty, że nie trzeba bo skoro w szpilkach się nie zabiłaś to w trampkach tym bardziej Ci to nie grozi.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć