  |
`cz 1. było coś po 3 w nocy, siedziałam nad chemią kiedy nagle zabrzmiał dzwonek Małpy, a na wyświetlaczu pojawiło się imię jednego z jego kumpli. Pomyślałam, że znów się napił i mam go odebrać bo nie jest w stanie dojść do domu. Nie zdążyłam powiedzieć "słucham" bo od razu usłyszałam krzyk jakiś lasek, a kumpel zdążył tylko powiedzieć nazwę ulicy na której znajdował się klub do którego często chodziliśmy ze znajomymi. Ubrałam się i poprosiłam ojca żeby zawiózł mnie na miejsce. Powiedziałam mu, że ma stanąć na rogu ulicy - nie chciałam aby widział to, czego się spodziewałam dlatego kazałam wrócić mu do domu, zapewniając że ktoś mnie odwiezie. Kilkanaście sekund później byłam świadkiem czegoś, co do dziś powraca w snach. On, leżał na chodniku pod klubem, dwóch kolesi wyższych ode mnie co najmniej o pół metra napierdalało go z całych sił, a reszta tłumu zebrała się w kółku i wykrzykiwała swoje myśli. Przedarłam się przez tych wszystkich ludzi z nieopisaną adrenaliną we krwi.
|
|
  |
cz.2 Bez chwili zawahania weszłam pomiędzy tych facetów, którzy właśnie zabijali mężczyznę, który był dla mnie wszystkim. Jakby z oddali usłyszałam głosy ludzi, będących w szoku. Z całą siłą jaką udało mi się tylko zebrać w sobie, odepchnęłam jednego z tych sukinsynów. Nie zdążyłam odwrócić się ku drugiemu, czując silny ból przez uderzenie w głowę. Złapali mnie za nadgarstki, przyciągając do muru. Nie mogłam zrobić nic. Po reszcie nocy spędzonej w szpitalu, ujrzałam jego obok. Obydwoje byliśmy cali w siniakach z bólem na ciele. Mimo wszystko nie żałowałam tego. On był obok, a ja przynajmniej tak mogłam pokazać mu jak bardzo go kocham. Dziś mam świadomość że może niezdarnie, ale uratowałam mu życie. / abstractiions.
|
|
  |
` z czasem zaczęło nam czegoś w sobie brakować. Zaczęliśmy żyć na przekór sobie, każdy coraz bardziej oddzielnie. Ty odszedłeś do tej suki, wódki, ja natomiast zaczęłam coraz bardziej zakochiwać się w zielonym sensie istnienia. Zacząłeś coraz częściej jeździć w nielegalnych wyścigach, ja coraz słabiej znosiłam brak Twojej obecności nocą. Spotykaliśmy się jedynie w drzwiach kiedy Ty wychodziłeś, a ja dopiero wracałam. Prowadziliśmy oddzielne życie na dwóch innych krańcach miasta. Nie podobały Ci się kolczyki - zaczęłam coraz częściej ozdabiać sobie nimi ciało. Ja nigdy nie lubiłam pewnego zapachu perfum, Ty zacząłeś wylewać go na siebie litrami. Nie staraliśmy się być już dla siebie ważni. Wręcz przeciwnie - wkurwiała nas wzajemna obecność. / abstractiions.
|
|
  |
` nie umiałabym spojrzeć na innego z taką samą miłością jak na Ciebie. Nie potrafiłabym odnaleźć w innym mężczyźnie serca bijącego w tym samym rytmie co Twoje. Śniadania przyszykowane przez innego nie smakowałyby tak jak zrobione przez Ciebie. Żadna z dłoni nie mogłaby pasować tak idealnie do mojej jak Twoja. W żadnych z ramion nie czułabym się tak bezpiecznie. W żadnego faceta nie mogłabym być aż tak zapatrzona. Żaden inny nie jest w stanie Cię podrobić. / abstractiions.
|
|
  |
` odpowiedź mojej kuzynki na pytanie jak zrobiła sobie coś z nogą : " no szłam se i nie zauważyłam jednego schodka i poleciałam po kręgosłupie i dupie w dół" hahaha xD
|
|
 |
W.E.N.A. - codziennie spędzam wieczór z Tobą !
|
|
 |
Tysiące niewysłanych wiadomości w skrzynce roboczej,tysiace niewypowiedzianych slów i jeden czyn,który przekreślił wszystko na co oboje pracowaliśmy.. Mój czyn..Tysiące papierków po krówkach walających się po pokoju,tysiące słonych łez niemogących przestać splywać po policzkach i wspomnienia,których nigdy nie wymażę..Nie umiem..Nie chcę..Ale mysl,że Jego dłonie nie dotkną już moich...że Jego usta nie posmakują moich,że już nigdy nie schowam się w Jego silnych ramionach,że już nigdy nie usłyszę z Jego ust szepczących do mojego ucha 'MOJA' po woli mnie zabija..Zabija wewnątrzny spokój, harmonię i cale moje życie bez niego.. Bo bez niego nie ma już życia.. Takiego życia jakiego pragnę mieć.. || pozorna
|
|
  |
` w życiu mogłabym przeżyć na prawdę wiele. Byłabym w stanie umierać z głodu i marznąć w ziemie bez dachu nad głową. Mogłabym znieść widok samobójstwa osoby z problemami. Jestem w stanie rozjebać o ścianę kolejną butelkę wódki ze stołu najlepszego przyjaciela. Każdą porażkę, każde upokorzenie, ale na pewno nie to. Nigdy w życiu nie przeżyłabym jego odejścia. Nigdy nie pozwoliłabym na wypowiedzenie przez niego słów, które zakończyły by "nas". Stał się dla mnie najważniejszy, kimś ponad to wszystko, ponad świat. / abstractiions.
|
|
 |
Mówią:'bądź silna, wybaczy Ci..'Ale ja nie potrafię sobie wyobrazić tego co będzie dalej..Miałam wszystko to o czym od zawsze marzyłam,miałam Jego,poczucie bezpieczeństwa,miłości, wielkiego uczucia,którym mnie dażył.Był kimś kto moje nudne i puste życie zamienił w najwspanialszą bajkę.Był moim Księciem,tylko Księżniczka nawaliła...Płacz i ból serca dominuje od kilku dni w moim zyciu, nie potrafię pogodzić sie z tym co zrobiłam.Co Mu zrobiłam.Mówią;'daj mu czas' ,ale jak dlugo ma to trwać? jak długo mam żyć w nieświadomości tego co będzie jutro?Na pulpicie,w telefonie,w portfelu wciąż widnieje Jego,nasze zdjęcie..Nie potrafię ich usunąć, nie potrafię Jego usunąć ze swojego zycia..Kocham i mam nadzieję,łudzę się,ze to jeszcze nie koniec..Że kocham się tak bardzo,że to przetrwamy..Gorzej,jeśli On kocha mnie zbyt mocno,by zapomnieć o blędzie,który rozwalił wszystko co do tej pory było piękne.. A mianowicie NAS... || pozorna
|
|
|
|