|
[CZ1]- Tee, Mała. Nie rycz! - podszedł do mnie jakiś menel, z butelką taniego wina w ręku i przerwał moje rozmyślania. - Żaden facet nie jest wart twoich łez. - Pff... i kto to mówi... - Posłuchaj rady starego człowieka. Wiem coś o tym, bo sam jestem facetem. Widzisz... Nie zawsze byłem taki jak teraz. Kiedyś byłem młody, szczęśliwy, skończyłem studia, miałem dobrą pracę i kochającą dziewczynę. A kiedy wspomniała coś o małżeństwie, przestraszyłem się, nie wiedziałem, czy jestem gotowy na taką odpowiedzialność. Powiedziałem jej o tym, poprosiłem o czas na zastanowienie i stwierdziłem, że powinniśmy trochę od siebie odpocząć. Biłem się z myślami, a ona myślała, że przestałem ją kochać. Gdy postanowiła odejść, nie zatrzymałem jej. A potem ona płakała przeze mnie tak, jak teraz ty przez tego swojego. Zacząłem topić smutki w alkoholu. Bo przecież ją kochałem.../ay-a
|
|
|
Mała usiadła pod drzewem i swój wzrok utkwiła w gwiaździstym niebie.
Tuż za nią stał Duży i patrzył na maleńką postać w zamyśleniu.
- Czy myślisz, że On już mnie nie kocha?
Duży usiadł obok Małej i chwycił ją za rękę.
- Spójrz na te niebo - powiedział. - Czasem i ono zajdzie ciemnymi chmurami.../ay-a
|
|
|
"Każdego ranka, po przebudzeniu, otrzymujemy kredyt w wysokości osiemdziesięciu sześciu tysięcy czterystu sekund życia na dany dzień. Kiedy wieczorem kładziemy się spać, niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień; to, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, jest na zawsze stracone, pochłonięte przez wczoraj. Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia, znowu otrzymujemy taką liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę: bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie, bez żadnego ostrzeżenia w każdej chwili może zatrzymać nasze życie."/ay-a
|
|
|
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet, jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu.../ay-a
|
|
|
..Ona siedzi i czeka na wiadomość,
On w pabie zawiera kolejną znajomość
Ona czyta wiersze i płacze
On kolejnej pisze 'kiedy Cię zobaczę..'
Ona kocha całym SERCEM.
On łamie serce tym samym podejściem.;x
Ona czeka przy telefonie,
On z kumplami przy kolejnym kartonie
Ona wysyła kolejne wiadomości
On nie odpisuje,chociaż jest powodem złości
Jest mu dobrze na wolności..
Lecz będzie za PÓŹNO kiedy
On zapragnie jej miłości .../ay-a dla koleżanki
|
|
|
Rzucała się po łóżku dławiąc śmiechem. 'Przestań, no przestań w końcu! Zrozumiałam już, no!' Skończył. Uspokoił się, nie łaskotał. Wciąż się śmiała. 'No i z czego tak rżysz, Kochanie?' Zapytał w końcu. 'Mam dobry humor i tyle.' Pocałował ją w czubek nosa. Wstał nagle podchodząc do okna, zauważył, że w stronę domu idzie jej koleżanka. 'O nie...' jęknął. 'Nie oddam Cię, nie dziś.' Spojrzała na niego ze zdziwieniem. 'Nigdzie nie idziesz!' Krzyknął z błyskiem w oku, powodując, że zmiękły jej kolana. 'Ada przyszła?' Śmiała się. Przytrzymał ją za nadgarstki na łóżku, nie pozwalając jej wyjść. 'Nie idziesz nigdzie Słońce.' Powiedział poważnie. 'Muszę otworzyć drzwi. Pewnie coś się stało.' Jakby zmniejszył ucisk. Tak, puścił. W końcu. Już miała wychodzić z pokoju, gdy nagle zawróciła. 'Wiesz co? Może rzeczywiście nie ma nas w domu?' Rzuciła się z powrotem na łóżko. 'A teraz mnie pocałuj i powiedz, że kochasz.' Uśmiechnął się łobuzersko i wykonał polecenie./ay-a
|
|
|
W przemoczonych trampkach zaczęłam przechodzić przez małą rzeczkę.
Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie naszą piosenkę.
Tak bardzo nie chciałam słyszeć swoich myśli.
Założyłam w pośpiechu kaptur na głowę i usiadłam skulona pod jakimś mostkiem.
Wspomnienia zaczęły się ożywiać. Znów czułam twoje usta na swoich.
Przypominałam sobie nasze spacery, kiedy piliśmy z jednej butelki,
rzucaliśmy jak najdalej kamykami i śmialiśmy się ze wszystkiego aż do łez.
Pamiętam jakby to było dziś. Nie potrafię o tobie zapomnieć.
Tak perfekcyjnie złamałeś mi serce, kochanie./ay-a
|
|
|
-Pokonać go pewnie nie zdołam... - popatrzył na mnie w zadumie.
- Chociaż jest coś, co mogę zrobić. Wolałbym nie...bo to wbrew mojej naturze...
ale bylibyśmy wtedy bezpieczniejsi. Kocham cie - oświadczył.
Pomyślałam, że to dziwna puenta, niezależnie od kwestii, które rozważał.
jego twarz zamajaczyła nade mną. W półmroku wydawała się wyjątkowo połyskująca i piękna.
-Czuję do ciebie to samo - odparłam i położyłam dłonie na jego piersi. - Niestety, w tej chwili zbyt wiele kwestii przemawia przeciwko./ay-a
|
|
|
Zaczęło lać. Niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem.
Właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę.
Niezdarnie ją jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony.
Wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg.
Zaniósł ją pod zadaszenie jednego z budynków.
- Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. Po prostu Twoich trampek, było mi szkoda.
- Powiedział, udając powagę. Oboje wybuchli śmiechem.
On delikatnie się nachylił. Ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku.
- To należy do mnie.
- powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę.
- A to do mnie.
- powiedziała, całując go namiętnie./a-a
|
|
|
Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka:
- Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
- Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki.
Jeden jest pełen złości i nienawiści.
Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.
- Który zwycięży? - chciał wiedzieć chłopiec.
- Ten, którego karmię - odrzekł na to dziadek./ay-a
|
|
|
Stoje pod prysznicem, myśle o Tobie.
Ściśnięte pięści, zaciśnięte powieki,
z których coś leci, ale sama nie wiem czy to łzy czy woda.
Zimny, wręcz lodowaty strumnień wody oblewa moje ciało.
Zsuwam się po ścianie.
Opadam w kałużę wody i leżę..
Przed oczami mam wszystkie obrazy ostatniego roku.
Twoje miny, ruchy, Twój głos. Podnoszę się. Wycieram.
Ubieram w piżamę. Kładę się do łóżka,
znów zaciskam mokre powieki,
tym razem od łez. Łez, które próbują zmyć
ze mnie Twój obraz.../ay-a
|
|
|
Nie wytrzymała. Wzięła telefon do ręki, wykręciła jego numer
i nacisnęła zieloną słuchawkę, on jak zwykle odebrał ciepłym głosem
i zapytał czy coś się stało, ona odpowiedziała tylko,
że dzwoni tylko po to by usłyszeć jego głos, bo strasznie tęskni i nagle on się rozłączył. Próbowała się z nim połączyć 2,3 i 4 raz ale on nie odbierał.
Kiedy snuła najczarniejsze schematy, nagle ktoś zapukał w drzwi, otworzyła je
i zobaczyła go, serce zaczęło jej mocno bić, a nogi tak jakby same niosły ją w jego ramiona.
Już po chwili stali wtuleni w siebie na korytarzu i nawet zapach przypalającego się mleka,
nie był w stanie ich od siebie oddzielić./ay-a
|
|
|
|