 |
2.Spoglądanie nerwowo na telefon i naiwna wiara, że w końcu usłyszę krótki sygnał a na wyświetlaczu pojawi się Twoje imię . Złudna nadzieja, że odczytam wtedy sms-a o treści : „ Tęsknię. Będę za 15 minut . „ Dlaczego to wszystko musi być takie trudne ? Ile razy można upadać ? Czy nie ma na tym świecie choćby jednej osoby, która z uśmiechem na twarzy podałaby mi rękę szepcząc szczerze : „ Choć, nie bój się, ja Ci pomogę, zaufaj mi ..” Może powinnam dać sobie ze wszystkim spokój,. Może powinnam zamknąć się w sobie, przestać się starać i nie ufać ludziom ? Może wtedy wszystko bolałoby mniej? Dość mam wysłuchiwania od wszystkich jak to się świetnie bawią, czego to nie zrobili, z kim nie melanżowali .. Wspaniałe życie imprezowiczów. Tylko żadnemu z nich nie przyjdzie do głowy, że niektórzy najzwyczajniej w świecie nie mają sił by o tym wszystkim słuchać .
|
|
 |
1.Zrozumiałam, że tu już nic nie będzie dobrze . Wszystko zaczyna mieć grząskie podłoże. Niestabilność powoduje, że robiąc kolejne kroki czuję coraz większą obawę. Choć cos mi mówi, że gorzej już nie może być to i tak coraz częściej dostaję kolejnego coraz to mocniejszego kopa w d*pę . Życie skopało mnie już chyba do granic możliwości. Im bardziej się staram , im bardziej próbuję robić co w kierunku „lepszego jutra” , tym mocniejsze spotyka mnie rozczarowanie. Kłótnie z przyjaciółmi, zerwane kontakty z ludźmi, którzy odgrywali ważne role w moim życiu , słowo „przepraszam” , którego tak bardzo nienawidzę i które straciło jakąkolwiek moc, sprzeczność wypowiadanych słów w towarzystwie to tylko niektóre czynniki powodujące to, że kolejny weekend spędzony jest w cichym pokoju z chusteczkami , głupim filmem- z tandetnym humorem , przy którym wszyscy śmieją się do oporu, tylko ja jakoś nie potrafię i nie widzę w tym nic śmiesznego .
|
|
 |
|
Podążając za martwymi elementami pogubiłam się. Zatraciłam się we własnych wspomnieniach i niedokonanych marzeniach. Dążyłam do Ciebie. Robiłam wszystko, by być przy Tobie. Nawet, gdy Ty już tego nie chciałeś. Patrząc w Twoje oczy nie potrzebowałam nic więcej. Byłeś wyjątkowy, a ja zawsze chciałam być wyjątkowa dla Ciebie, ale jestem zagubioną jednostką, wykrwawiającą się dla siebie i dla Ciebie. Gdy spojrzałam na Twój ból w oczach,widziałam jak powoli Cię tracę. Każde słowo było wyszeptane tak, że nie słyszałam nic. Gdy spojrzałam na Twe usta, które bezsilnie próbowały coś powiedzieć.Zamarłam. Nasze ciała były obce wobec siebie. To co nas łączyło zostało odepchnięte gdzieś w dal.Zostawiło otwartą bliznę w mym ciele, której nie potrafię scalić. Dostrzegam Cię. Więc dlaczego Ty nie dostrzegasz mnie? Jesteś wodą w mych płucach. Straciliśmy siebie. Jestem samotna. Ty jesteś samotny. Wszyscy jesteśmy samotni. Dlatego tak trudno jest żyć.
|
|
 |
|
Proszę, wróć. Zobacz, ja tu ledwo żyję, umieram z tęsknoty. Nigdy tego dla mnie nie chciałeś, powtarzałeś, że chcesz mojego szczęścia. A teraz je zabierasz. Popatrz na mnie, widzisz te sine, niewyspane oczy? Wynik długich przepłakanych nocy. Nie mogę spać, myślę o nas, dlaczego z siebie zrezygnowaliśmy, dlaczego nie walczyliśmy. Widzisz mój uśmiech? Myślisz, że jest szczery? To się mylisz, to tylko maska. Tak ciężko jest być szczęśliwym bez Ciebie. Widzisz te drżące dłonie? Wcale nie są oznaką przemęczenia po kolejnym treningu, to oznaka, że brakuje mojemu organizmowi tabletek bez których już nie potrafię normalne funkcjonować. Zniszczyłeś mnie, odchodząc zabrałeś szczęście, wziąłeś ze sobą część mojego serca, które teraz zamieniło się w głaz. Ono umiało kochać tylko Ciebie, i wiesz, nadal ma nadzieję, że wrócisz, chociaż to głupie.
|
|
 |
Obiecaliśmy sobie, że w te wakacje wyjedziemy gdzieś tylko my we dwoje. Ja tak bardzo chciałabym dotrzymać mojej części obietnicy, tylko jak to zrobić kiedy Ciebie już nie ma? / napisana
|
|
 |
Czy kochałam go mocno? Kochałam go dużo bardziej niż 'mocno'. Kochałam go nad życie. Byłam w stanie poświęcić dla niego wszystko, wejść za nim w ogień czy pójść z nim do piekła. Dla chwili szczęścia spędzonej z nim, mogłam nawet przejść pieszo te czterdzieści kilometrów. Liczyło się tylko to, że był obok mnie, taki doskonały i idealny. Przy nim nie było rzeczy niemożliwych, nie znałam słów 'nie dam rady'. Teraz dalej mocno go kocham i ciągle poświeciłabym wiele tylko dla niego, więc zupełnie nie rozumiem dlaczego to wszystko tak po prostu odrzucił. / napisana
|
|
 |
Przestaliśmy być dla siebie lekarstwem . Zapomnieliśmy już o tym co sobie przysięgaliśmy. Słowo : "przepraszam" stało się rutyną a nie tak jak być powinno - magicznym słowem działającym anty problemowo . To, że dziś postawisz dwukropek i gwiazdkę w sms-ie dla Ciebie jest formą : "przekupstwa" . - Napiszę - nie będzie zła. Wybacz ale to już tak nie działa. Przestałam Tobie ulegać. Słodkie słówko nie spowoduje, że wybaczę Ci Twoje zachowanie i to jak mnie traktujesz. Otworzyłam oczy . Mam swój honor . Nie będę się prosić o jakikolwiek kontakt z Tobą. To , że milczysz jest równoznaczne z tym , że nie masz ochoty ze mną rozmawiać. Szkoda tylko, że to wszystko potoczyło się właśnie w tym kierunku . Mogliśmy pociągnąć nie za te sznurki. Zrobiliśmy to tak . Nie twierdzę, że wszystko jest Twoją winą . Wina leży po obu stronach jednakże nie oszukujmy się, gdybyś pomyślał trochę nad tym wszystkim może udałoby się nam tu coś naprawić .. Sama nie dam rady.
|
|
 |
Dziś znów położę się spać ze świadomością, że jutro wcale nie będzie dobrze. Ty jak co dzień spędzisz najbliższe dwadzieścia cztery godziny w towarzystwie swoich przyjaciół. Będziesz się bawić , śmiać i robić wszystko by "ten" dzień przyniósł jak najwięcej dobrych wrażeń . Założę się, że w przeciągu tych 86 400 sekund nie znajdziesz choćby jednej na to by o mnie pomyśleć. Przecież dzień jest zbyt krótki, przecież Tobie zawsze go brakowało . Każda Twoja obietnica poszła z dymem wraz z wszystkimi naszymi rozmowami. One również przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Zmieniłeś się. Tak jak zresztą każdy . A przecież miałeś być inny . Miało być inaczej . Właśnie .. MIAŁO BYĆ. Taka subtelna różnica pomiędzy tym co jest a tym co miało być . Czujesz to ?
|
|
 |
Myślałam, że stanęłam już na nogi, że powoli zaczynam odczuwać tą miłość w lżejszy i mniej bolesny sposób. Jednak szybko okazało się, że to zwyczajne złudzenie spowodowane ciągłym wmawianiem sobie, że wszystko jest dobrze, że potrafię bez niego żyć i że tak naprawdę nigdy nie był dla mnie aż tak ważny. Kłamstwa na chwilę pomogły, dały sekundę wytchnienia, ale w końcu się o nie potknęłam sprawiając sobie tym samym jeszcze większe rany. Okłamywaniem siebie próbowałam odciążyć psychikę, ale teraz zadręczam się jeszcze bardziej. Nigdy nie sądziłam, że miłość boli aż tak mocno i że potrafi aż tak bardzo sponiewierać człowieka. / napisana
|
|
 |
Powoli zaczynam mieć wszystkiego dość .. Tracę grunt pod nogami .
|
|
|
|