 |
a jeśli ja chcę właśnie taka być? nieobliczalna, wybuchowa i zazdrosna o każdą jedną? co jeśli lubię być taka? skora do płaczu przy romantycznym czy smutnym filmie czy nawet ze złości? i posłodzić w gościach herbatę trzema łyżeczkami a nie patrzeć ile wypada? i marzyć o pocałunku jak z filmu, o romantycznych małych gestach? lubię siebie. kocham nawet. szkoda, że ty mnie takiej właśnie nie. _ hb.
|
|
 |
Kiedy odszedłeś ode mnie nie wiedziałam jak oddychać, bo wszystko odeszło razem z Tobą. Nie wiedziałam jak funkcjonować, nie widziałam sensu w całym tym - wtedy mi się wydawało bezsensownym życiu, wręcz nawet nie chciałam żyć. Siedziałam zamknięta w pokoju ze słuchawkami w uszach, słuchając dołujących piosenek, płacząc co noc i wymyślając "historie" kiedy stajesz w moich drzwiach - niczym mała dziewczynka. Ale widzisz? Minęły trzy cholernie ciężkie miesiące, a ja nadal żyje. Czasem się nawet uśmiechnę, tylko moje oczy są puste. Więcej pale, upijam się czasem, by nic nie pamiętać na drugi dzień, ale żyje.
|
|
 |
Nie podcięłam żył, nie wzięłam tabletek tak jak rok wstecz. Zmieniłeś mnie, tak cholernie mocno mnie zmieniłeś. Dalej za Tobą tęsknie, dalej Cię kocham. Ale potrafię sobie z tym już radzić. No bo przecież nic nie mogę zrobić. Ale jeśli kiedykolwiek zechcesz do mnie wrócić, zmienisz zdanie, na nowo pokochasz (o ile w ogóle kiedykolwiek kochałeś), daj znać. Ja tu posiedzę. Czekałam tak długo, to nie zbawią mnie kolejne miesiące./ASs
|
|
 |
A może Ty też czekałeś na wiadomość ode mnie? Może dlatego co chwilę wchodziłeś na fejsa. Może.../ASs
|
|
 |
Znalazłam gdzieś w internecie, nie pamiętam gdzie słowa " jeżeli ktoś Ci się śni, to znaczy, że za Tobą tęskni". Czy to dlatego śnisz mi się prawie co noc? Jeżeli tak, to zachowaj się kurwa jak facet, miej te przysłowiowe "jaja" i odezwij się w końcu. Cholerne, jebane, pierdolone i nie wiem jakich określeń jeszcze użyć - 3 miesiące.../ASs
|
|
 |
A jakbym stanęła pod Twoimi drzwiami ze słowami, że nadal cholernie za Tobą tęsknie?/ASs
|
|
 |
Chciałabym się zmienić, chciałabym wydusić z siebie to wszystko co trzymam w duszy, co niszczy moje serce, ale nadal się blokuję. Nie jestem taka, jak kiedyś byłam i to bardzo złe, wręcz dziwne. Nie czuję, że dorosłam. To bardziej moja nienaturalna zmiana, którą stała się ucieczka. Wybór pomiędzy dobrymi ścieżkami, a tymi złymi zawsze był w moim życiu na pierwszym miejscu. A przynajmniej taki mi się wydawało, bo sądziłam, że wybierając swoją drogę, idę zawsze dobrze.. Lecz myliłam się. Nie raz, nie dwa, ale za każdym razem, kiedy szukałam szczęścia wybierałam zło. To był taki mój prywatny paradoks istnienia, bo i ja sama byłam paradoksem, które stworzyło życie. Ale wciąż szukam krętej drogi, możliwości wyjścia z tego bagna. Chyba nie mam sił, aby tak brnąć w to dalej. Duszę się tym. Chciałabym kiedyś odpocząć od tego syfu, ale czy mam szansę jeszcze przeżyć coś zakazanego?
|
|
 |
Tak puste wnętrze Jej serca rozpadło się na mikroskopijne cząstki. Zgubiła się na życiowej ścieżce, którą obrała jako docelowy sens egzystencji. Zbłądziła w chwili, gdy upadła. Nie miała szansy się podnieść. Tłum ciemnych istot deptał Jej ciało. Była nikim. Żywy odpad, zabawka, którą można było odstawić, aby następnie bez wyrzutów sumienia zanieść ją do kosza. Nie liczyło się nic. Nie ważne było, jak kruche wnętrze Jej byli. Ludziom to bardzo się podobało. Posiadali większe poczucie świadomości Jej zniszczenia. Zdradzili Ją.
Nie miała prawa nic powiedzieć. Była taka spokojna i cicha. Choć w środku Jej dusza była pełna buntu, to zawsze umiała walczyć o ludzi. Nie liczyło się, że Ona cierpi. Ważne było, aby oni zaznali szczęścia nawet kosztem Jej bólu. Ona nic wielkiego nie chciała. Pragnęła odrobiny miłości, której w życiu nie doświadczyła... Była i nadal jest kruchym i zagubionym motylkiem, który choć żyje opadłe to po cichu wciąż marzy o prawdziwej miłości.
|
|
 |
Odszedł. Odszedł, ale tam skąd nie ma powrotów. Jest już tam, gdzie tęsknota nie dosięga i niczego nie zmienia. Nawet jakbym mocno chciała, nie mogę tam pójść. To nie jest kwestia ciężkiej i długiej drogi, a po prostu jej braku. Gdybym miała pewność, że mam gdzie iść, nie obróciłabym się ani razu w tył, nie zwróciłabym uwagi na żadną z krwawiących blizn. Nigdy bym nie zawróciła, ale to i tak nie ma znaczenia, bo tej trasy nie ma. On jest tam gdzie ma się tylko bilet w jedną stronę. Nikt nie wrócił, mimo tego, że tylu czeka. Odszedł, ale odliczanie czasu nic nie da, bo ten stanął w miejscu. Odszedł, ale ja nadal kocham i wiem, że któregoś dnia to ja będę tam skąd nie ma powrotów i gdzie nie ma drogowskazów. Któregoś dnia będę z nim już na zawsze./esperer
|
|
 |
czasami czegoś nie widać, ale wiesz, że to jest. Czasami niektóre relacje się kończą, ale w sercu nadal trwają. Bo wystarczy, że spotkacie się spojrzeniami i oboje czujecie, że oszukujecie samych siebie. Zapieracie się rękami i nogami, odwracacie wzrok, całujecie inne usta, ale przed snem macie tylko jedną myśl. Co by było gdyby wtedy wam wyszło? Wiecie, że powrotów nie ma, ale odejścia też nigdy nie było./vanilla07
|
|
 |
W styczniu się męczyłam, dręczyłam, zabijałam, konałam, umierałam, a lat mi przybyło. Luty to 28 dni snu, z przerwami na samobójcze śmierci. Marzec to czarna dziura. Kwiecień to wielkie uniesienia, powroty i rozstania, wielkie łzy i jasne uśmiechy. Maj to wielka miłość, szaleństwa, krzyki, zimny deszcz i ciepły uścisk. W czerwcu żyłam majem. Lipiec to harówka, bezsenne noce, letnie burze i gwałtowne deszcze. Sierpień to szaleństwa, nocne podróże, taniec w deszczu. Wrzesień to zanik miłości, zanik mięśni i mózgu. W październiku miałam depresję, a leczyć próbowałam się alkoholem i nikotyną. Listopad był moim powrotem, zaczęłam oddychać, nawet jeśli kapało mi z nosa. A grudzień, to grudzień, trochę zamarzłam, straciłam czucie w palcach i w sercu i przespałam trochę swojego szczęścia. Ale przetrwałam. Kolejne 12 miesięcy. /black-lips
|
|
 |
Zabawne, nie? Mówiliśmy, że się nie kochamy. Że nie potrafimy obdarzyć nikogo wyższymi uczuciami. Oboje mieliśmy wyjebane na wszystko, na wszystkie brednie o miłości. Liczył się melanż, kolejna zabawa, kolejne znajomości na jedną noc. Oboje byliśmy znani z tego, że nie przywiązywaliśmy się do nikogo, a kto przywiązał się do nas zawsze odchodził cały w bliznach. Tak nam było dobrze, dopóki nie trafiliśmy na siebie. Wyobraź to sobie, takie same światy, takie same poglądy i taki sam brak uczuć. To musiało się tak skończyć. Na finiszu nie kochałam nikogo mocniej i nikogo mocniej nie zraniłam. Nikt też mnie tak nie sponiewierał. Musieliśmy odejść, zawsze odchodziliśmy. Żadne się nie przyznało, że ma serce./esperer
|
|
|
|