 |
ma coś w oczach.. coś, co nie pozwala mi patrzeć w żadne inne.
|
|
 |
I nawet nie zauważyłam kiedy to napełniony kieliszek stał się moim jedynym przyjacielem, tylko szlugi przynosiły chwilę spokoju i tylko trawa pozwalała mi się wyluzowć. Tak, nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w bagnie, w bagnie z którego bardzo ciężko się wydostać. / cogdybynierap
|
|
 |
Gdy byliśmy w towarzystwie wystarczył jeden Jego gest. Wtedy ja nagle musiałam "iśc od domu", a on niby szedł mnie odprowadzić. Zazwyczaj szliśmy wtedy do parku i przyglądając się odbiciu księżyca w tamtejszym stawie obmyślaliśmy naszą przyszłość. Teraz jednak spędzamy ją osobno, a nie tak miało być. Życie. / cogdybynierap
|
|
 |
Mieliśmy pokazać plecy światu a musiało skończyć się jak zwykle
pierdolone fatum.
|
|
 |
Gdzieś z głębi pokoju słychać cichy dźwięk wydobywający się z głośnika. Siedzę przy biurku próbując jakoś uporać się z emocjami. W głowie jedno imię uniemożliwia mi skupienie na czymkolwiek. Pies biega wokół mnie domagając się spaceru. A ja? Jestem jakby zatrzymana w czasie, każdy, nawet najmniejszy ruch sprawia mi wielki wysiłek. Wszystko jest inne, nie takie jak kiedyś. Już nie jestem szczęśliwa, po prostu. / cogdybynierap
|
|
 |
- kurde, w sylwestra jak było odliczanie to leżałam w kiblu na podłodze. - co? odliczanie? wiedziałem, że coś przegapiłem. / rozmowa z kolegą.
|
|
 |
Ferie się zaczęły, a ja nie mam ochoty na dwutygodniowy melanż. Chcę gdzieś uciec, wyciszyć się i uspokoić. Odzwyczaić się od picia alkoholu i palenia. Stać się kimś innym, choć na trochę, bo na dłuższą metę chyba to nie pociągnie. / cogdybynierap
|
|
 |
uwielbiałam, gdy przepuszczał mnie w drzwiach. ubóstwiałam jego uśmiech. śmiałam się z jego opowieści, jak za bardzo wczuwał się w rolę. lubiłam prowadzić z nim wielogodzinne rozmowy. kochałam jego zapach. przepadałam za patrzeniem w jego zielone oczy. chciałam po prostu, żeby był.
|
|
 |
Nie raz wiatr w oczy dmucha aż do znudzenia
A los gdyby miał serce byłoby ono z kamienia
|
|
 |
Czuję serce mocniej biję, nie mam już śliny
Jestem mu najbliższy, w sumie wśród rodziny.
|
|
 |
I choć życie tu nieraz człowiekiem poniewiera
I choć czasem brak kasy, doskwiera jak cholera
To ja, będę tu wracał jak bumerang
Tu żyłem, żyję i mam nadzieję będę umierać!
|
|
 |
Ale, no właśnie jest jedno ale...
Gdy jednak wracam do mego miasta, czuję się wspaniale.
|
|
|
|