 |
Marzenia są po to by je spełniać, ale są takie, które żywią się twoją chęcią ich spełnienia. Moim jest poczuć czym jest szczęście, bo to coś czego nie mogę mieć. Wiele razy mówiłam mu, że jest dla mnie wszystkim, tym dla którego codziennie wstaję z łóżka, że to on nieświadomie daję mi tę iskrę w oku. Jednak ja jestem tylko zabawką w jego rękach, którą bawi się, kiedy ma na to ochotę, a potem odrzuca w najdalszy kąt pamięci. Napędza mnie bezwarunkowa miłość do kogoś, kto jej nie odwzajemnia. Im bardzej pragnę znaleźć się w jego ramionach, tym bardziej los oddala nas od siebie. Czasami tracę chęć życia, bo cóż to za życie, w którym nieustannie czujesz gorycz porażki. W takich chwilach, siadam na parapecie okna i próbuję pograżać się marząc o tym, jak świat mógłby się dla mnie zmienić gdyby tylko oddał w moje ręce krople jego miłości..
|
|
 |
cz. 1 - Staliśmy naprzeciwko siebie, uśmiechając się nieśmiale, gdy podszedłeś i zaproponowałeś.
Leniwy spacer, stawianie nogi za nogą i staranie się nie wyprzedzić Cię. Chciałam by chwila z Tobą trwała wiecznie. Wiatr lekko odsłaniający nasze twarze z włosów i ten śmiech. Pamiętam doskonale, każde twoje skinienie głową. To było magiczne. Widziałam jak się denerwujesz, że Cię wyśmieje za głupstwo. Poprawiłam pieszczochę na co uśmiechnąłeś się i dotknąłeś mojej dłoni.
|
|
 |
cz. 2 - To ciepło, które od Ciebie biło. Nie chciałam byś się oddalił. Nie wtedy. Modliłam się o to. Szare niebo rozjaśnione z różnych stron przez maleńkie kropki. Nic nadzwyczajnego. Jednak noc stała się piękna, gdy miałam pod dostatkiem mojego narkotyku. Zaczęło padać. Parę kropli delikatnie opadło na mnie, a ty oddałeś mi swoją bluzę i przytuliłeś. Kłóciłam się z Tobą, że zmarzniesz, jednak chciałeś by mi było cieplej. Byłam najważniejsza dla Ciebie. A teraz to tylko wspomnienie. Widząc ławkę, chciałeś bym usiadła. Zgodziłam się. Odbiegając od Ciebie, przewróciłam się na łąkę. Zaniepokojony rzuciłeś się za mną.
|
|
 |
cz. 3 - Podniosłeś i pocałowałeś w czoło. Moja twarz obmyło parę kropli, choć przestało już padać. Uśmiechałam się. Byłam jak małe szczęnie, którym się opiekowałeś. Nic więcej. Patrzeliśmy się na siebie, nie mogąc uwierzyć, że stoimy tam razem, śmiejemy się do siebie, rozmawiamy. A jednak wszystko było tak prawdziwe, tak nierealne. Kto by pomyślał, że zasłużyłam na spotkanie Cię? Padło parę komplementów. Ułożyłeś się na ziemi, a ja na Tobie. Oglądaliśmy gwiazdy, nucąc razem jedną piosenkę. Podczas gdy ludzie w mieście już dawno spali. Istnieliśmy tylko my, mój uśmiech dla Ciebie, Twój dla mnie. Razem. Wtuleni w siebie. Kto by pomyślał? Ty i ja?
|
|
 |
cz. 4 - Jeden z lepszych dowcipów opowiadanych przez znajomych stał się tak poważnie prawdziwy, aż trudno w to uwierzyć. Było późno. Pamiętam wszystko, jak z fotografi. W tle pełno drzew, a my na osobnej polanie za parkiem. Krzaki zasłaniały widoczność. Pilnowały naszej intymności. Moja głowa na Twojej klatce piersiowej. Obiecałeś, że tak będzie już na zawsze. Rozpłakałam się, bo wiedziałam, że kłamiesz. Wiedziałam, że to się nie uda. Niedługo będziemy musieli wracać do domów, oddalonych od siebie. Spotkanie raz na rok? To nie miało sensu. Kazałeś mi obiecać, że nie będę już płakać. Przyrzekłam, byś się nie smucił. Oboje okłamywaliśmy siebie nawzajem.
"Która godzina?" - zapytałeś.
-02:02
"To znaczy, że ktoś Cię kocha."
Zatamowałam łzy. Miałam nie płakać, nie przy Tobie. Delikatnie musnęłam Twoją dłoń. Spojrzałeś mi w oczy. Nie wiedziałeś co się dzieje. Powtórzyłeś mój ruch. Nie wiem po co. Może chciałeś bym poczuła się lepiej. Staliśmy naprzeciwko siebie, tak blisko a tak daleko.
|
|
 |
cz. 5 - . Widziałam, że chciałeś ustami musnąć me wargi. Nie pozwoliłam. Bałam się? Widziałam pustkę w twoich oczach. Chciałam dobiec i Cię przytulić, nie wypuszczać, ale byłeś za daleko. Na odchodnym rzuciłeś nijakie "Żegnaj". Nie wiem jak to się stało. Zwyczajne pożegnanie z obu stron. Takie bolesne, a jednak. Obiecałeś, że będziemy zawsze razem. I nie myliłam się. Mówiłeś to co chciałam usłyszeć. Usłyszałam za sobą nagłe zerwanie. Zamknęłam oczy, które po chwili otworzyłam. Odchyliłam głowę do góry. Czarne stworzenia ze skrzydłami wzbiły się. Uciekały razem z Tobą. Wróciłam do domu. Ściągnęłam przemoczone ubrania. Zapomniałam oddać ci bluzę. Weszłam do pokoju i zmęczona rozłożyłam się na łóżku. Zerknęłam na ekran telefonu.
"Proszę Cię , już nigdy do mnie nie pisz..."
|
|
 |
Tylko trochę za Tobą tęsknię, trochę za dużo, trochę za często, trochę za bardzo
|
|
 |
Były dni kiedy czuła się szczęśliwa, przekonana, że wszystko się jakoś ułoży, ale to uczucie równie szybko pojawiało się jak znikało, pozostawiając jedynie smutek.
|
|
 |
cz.1 - Nigdy nie zapomnę tych dni, podczas których nie było mowy o śnie, czy o innych czynnościach, bo najważniejszą rzeczą było czuwanie nad Tobą. Spałeś. Ciągle spałeś. Całymi dniami i nocami. Czasami jedynie mocniej ściskałeś moją rękę, tak jakbyś chciał coś mi przekazać. Nie miałam komu opowiedzieć o tym, jak bardzo jest mi ciężko. Gdybyś tylko o tym wiedział, to nie pozwoliłbyś mi na ciągłe zamartwianie się, bo przecież byłam dla Ciebie najważniejsza. Miałam nadzieję. Była ogromna. Płonęła niczym znicz olimpijski, nic nie zapowiadało tego, że kiedykolwiek zgaśnie. Rozmawiałam z Tobą, dużo rozmawiałam, trzymałam Cię za rękę, głaskałam Cię po głowie, przecież to uwielbiałeś, mimo tego że nie dawałeś żadnych znaków życia- ja się nie poddawałam, bo przecież trzeba poświęcać czas osobie będącej w śpiączce
|
|
 |
cz. 2 - . Po kilku latach odszedłeś... nie zdążyliśmy się nawet pożegnać, tak świadomie pożegnać, jeśli wiesz o czym mówię, bo przecież ścisnąłeś mnie mocniej za rękę, po chwili Twój ucisk zaczął słabnąć... Ludzie często się mnie pytają, czy nie jest mi szkoda tego poświęconego czasu dla Ciebie. Nigdy w życiu nie słyszałam bardziej żenującego pytania. Jak można żałować czas, który poświęciło się dla kogoś, kogo się kochało całym sercem? I kogo kocha się nadal. Moja nadzieja, płonąca pierw olimpijskim płomieniem, z biegiem czasu przemieniała się w coraz to mniejszą świeczkę o bardziej chybotliwym płomieniu, to prawda, aż w pewnym momencie całkiem zgasła. To była nadzieja, nie moja miłość. Ona jest nadal. Nauczyłam się z tym sobie radzić, żyję w miarę normalnie, ale to tylko dlatego, bo mam tą świadomość, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
|
|
 |
I nawet nie wiesz jak cholernie mocno chciałabym wrócić do tamtych dni ,
gdy teraźniejszość z Tobą była tak odczuwalnie piękna .
|
|
 |
mieć wyjebane na wszystko, jak on.
|
|
|
|