głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika nes

Nie mogę powiedzieć  że jest idealnie. O  co to to nie  bo nie zawsze mówimy sobie miłe słowa  czasem nie mamy dla siebie czasu i zwyczajnie się mijamy  bo niemożliwe jest spędzanie z sobą każdej sekundy  bo jego praca  moja szkoła i tysiące kilometrów  którymi   mimo wszystko   nie można zmierzyć naszej miłości. Czasem wkurza mnie  sprawia  że mam łzy w oczach  a ja zbyt często zamiast ugryźć się w język wypalam jakąś miażdżącą ripostę. Daleko nam do ideału  choć gdy jestem ubrana tylko w jego wzrok na siebie  mam wrażenie  że nie chcę już niczego szukać  że nie potrzebuję niczego innego i wszystko  o co zabiegam  jest niczym w porównaniu z jego obecnością. To już ponad trzy lata  odkąd wywołał uśmiech w moim sercu i nic nie zapowiada  żeby to miało się skończyć. Nawet  jeśli się pokłócimy  zawsze potrafimy się pogodzić i połączyła nas silna więź  której nic nie może przerwać. To miłość  ale nie jakaś tam zwykła miłość  tylko ogromna  odwzajemniona i  co najważniejsze  prawdziwa.

lechitkaa dodano: 25 października 2013

Nie mogę powiedzieć, że jest idealnie. O, co to to nie, bo nie zawsze mówimy sobie miłe słowa, czasem nie mamy dla siebie czasu i zwyczajnie się mijamy, bo niemożliwe jest spędzanie z sobą każdej sekundy, bo jego praca, moja szkoła i tysiące kilometrów, którymi - mimo wszystko - nie można zmierzyć naszej miłości. Czasem wkurza mnie, sprawia, że mam łzy w oczach, a ja zbyt często zamiast ugryźć się w język wypalam jakąś miażdżącą ripostę. Daleko nam do ideału, choć gdy jestem ubrana tylko w jego wzrok na siebie, mam wrażenie, że nie chcę już niczego szukać, że nie potrzebuję niczego innego i wszystko, o co zabiegam, jest niczym w porównaniu z jego obecnością. To już ponad trzy lata, odkąd wywołał uśmiech w moim sercu i nic nie zapowiada, żeby to miało się skończyć. Nawet, jeśli się pokłócimy, zawsze potrafimy się pogodzić i połączyła nas silna więź, której nic nie może przerwać. To miłość, ale nie jakaś tam zwykła miłość, tylko ogromna, odwzajemniona i, co najważniejsze, prawdziwa.

nie warto się angażować   w uczucia  w organizację czegokolwiek. potem i tak wychodzi się na tym  jak przysłowiowy Zabłocki na mydle...

pyreczka dodano: 9 września 2013

nie warto się angażować - w uczucia, w organizację czegokolwiek. potem i tak wychodzi się na tym, jak przysłowiowy Zabłocki na mydle...

Miejsca nieco inne i ludzie nie ci sami. 'Karczma pod bocianem' opustoszała  osioł Roman mniej wesoły i bocianów już tam brak. Jednak wspomnienia wracają. Dzieciństwo  lato  Soplicowo...

pyreczka dodano: 16 sierpnia 2013

Miejsca nieco inne i ludzie nie ci sami. 'Karczma pod bocianem' opustoszała, osioł Roman mniej wesoły i bocianów już tam brak. Jednak wspomnienia wracają. Dzieciństwo, lato, Soplicowo...

 przeszłość była wczoraj  dzisiaj to lepszy czas  więc po co wracać do czegoś co było i nie wróci do nas...

pyreczka dodano: 17 lipca 2013

`przeszłość była wczoraj, dzisiaj to lepszy czas, więc po co wracać do czegoś co było i nie wróci do nas...`

jeszcze tylko 9 dni :  teksty pyreczka dodał komentarz: jeszcze tylko 9 dni :) do wpisu 16 lipca 2013
mimo wspaniałej ekipy  porzucam majówkę nad jeziorem w towarzystwie niespełnionej miłości  dla majówki na stadionie  z miłością od kołyski po grób i z największą rodziną...lepiej cieszyć się ze zwyciestw i z Mistrzostwa będącego na wyciągnięcie ręki  niż znów płakać po nocach. lajf ys brutal.

pyreczka dodano: 1 maja 2013

mimo wspaniałej ekipy, porzucam majówkę nad jeziorem w towarzystwie niespełnionej miłości, dla majówki na stadionie, z miłością od kołyski po grób i z największą rodziną...lepiej cieszyć się ze zwyciestw i z Mistrzostwa będącego na wyciągnięcie ręki, niż znów płakać po nocach. lajf ys brutal.

' sprzęt używany w domu  na literę F?  firanka!'   czyli każdy dorosły ma w sobie coś z dziecka

pyreczka dodano: 15 kwietnia 2013

'-sprzęt używany w domu, na literę F? -firanka!' - czyli każdy dorosły ma w sobie coś z dziecka ;)

 Łzy lecą strumieniem  kiedy żyjesz w samotności  kiedy brak Ci miłości  kiedy masz ją  kiedy wyglądasz źle  a wiesz że ludzie na Ciebie patrzą  znasz to uczucie   sztuką jest być sobą  a nie przed sobą starać się uciec  nie bój się dawać kroku do przodu...

pyreczka dodano: 30 marca 2013

"Łzy lecą strumieniem, kiedy żyjesz w samotności, kiedy brak Ci miłości, kiedy masz ją, kiedy wyglądasz źle, a wiesz że ludzie na Ciebie patrzą, znasz to uczucie - sztuką jest być sobą, a nie przed sobą starać się uciec, nie bój się dawać kroku do przodu..."

Uwielbiam małe dzieci za ich bezgraniczną szczerość. Miło się robi na sercu  gdy młodsza kuzynka rzuca ci się na szyję lub  kiedy daje kartkę z własnoręcznie napisanymi życzeniami świątecznymi. Tak niewiele potrzeba  by na twarzy znów pojawił się uśmiech...

pyreczka dodano: 30 marca 2013

Uwielbiam małe dzieci za ich bezgraniczną szczerość. Miło się robi na sercu, gdy młodsza kuzynka rzuca ci się na szyję lub, kiedy daje kartkę z własnoręcznie napisanymi życzeniami świątecznymi. Tak niewiele potrzeba, by na twarzy znów pojawił się uśmiech...

cz. 3. Mówili  że jestem ocalony  a ja już od dawna czułem się martwy. Miałem dopiero dwadzieścia cztery lata  choć w środku byłem już starym mężczyzną. Nigdy już nie byłem tak naprawdę szczęśliwy. Schorowany  zmęczony fizycznie i zniszczony psychicznie  nie potrafiłem już nikogo darzyć głębszym uczuciem. Coś się we mnie wypaliło na zawsze. Kupiłem pistolet  bo chciałem skończyć ze sobą. Zabrakło mi odwagi  by wymierzyć sobie w skroń i pociągnąć za spust. I dlatego  Wysoki Sądzię  kiedy ten młody neonazista zaszedł mi drogę w miejskim parku i powiedział: „A teraz  pierdolony Żydzie  oddasz mi wszystkie swoje pieniądze albo zrobię ci tu drugi Oświęcim” – bez zastanowienia strzeliłem mu w łeb  zabijając go jak psa.

lechitkaa dodano: 14 marca 2013

cz. 3. Mówili, że jestem ocalony, a ja już od dawna czułem się martwy. Miałem dopiero dwadzieścia cztery lata, choć w środku byłem już starym mężczyzną. Nigdy już nie byłem tak naprawdę szczęśliwy. Schorowany, zmęczony fizycznie i zniszczony psychicznie, nie potrafiłem już nikogo darzyć głębszym uczuciem. Coś się we mnie wypaliło na zawsze. Kupiłem pistolet, bo chciałem skończyć ze sobą. Zabrakło mi odwagi, by wymierzyć sobie w skroń i pociągnąć za spust. I dlatego, Wysoki Sądzię, kiedy ten młody neonazista zaszedł mi drogę w miejskim parku i powiedział: „A teraz, pierdolony Żydzie, oddasz mi wszystkie swoje pieniądze albo zrobię ci tu drugi Oświęcim” – bez zastanowienia strzeliłem mu w łeb, zabijając go jak psa.

cz. 2. Każdy strzał oznaczał skreślenie jednego numeru z listy obozowiczów. Na początku bardzo to przeżywałem  zwłaszcza  gdy zabijano dziecko. Potem przywykłem i zobojętniałem. Wszyscy przywykli i zobojętnieli. Zazdrościłem ludziom  którzy mieli odwagę iść na druty. Oni mieli już spokój. Nikt ich nie bił  nie głodził  nie poniżał  nie lżył. Nie traktował gorzej niż psa. Nigdy nie miałem aż tyle odwagi. Byłem tchórzem i wbrew wszystkiemu żyję do dziś. Nie wiadomo po co? Nikomu nie potrzebny.  Przed wojną byłem bardzo wierzący. Po wyjściu z obozu już nigdy nie poszedłem do synagogi. Nawet na ślubie córki stałem na zewnątrz. Bóg o mnie zapomniał  gdy byłem w potrzebie. Widocznie miał ma głowie jakieś ważniejsze sprawy. Nie jestem mściwy  ale wtedy ja też o nim zapomniałem. Inni ludzie pamiętali o Bogu  modlili się do niego w dzień i w nocy o wyjście z obozu. Wyszli. Tak jak mówił komendant. Przez komin krematorium. Pamiętam ten dzień  kiedy wyzwolili obóz.

lechitkaa dodano: 14 marca 2013

cz. 2. Każdy strzał oznaczał skreślenie jednego numeru z listy obozowiczów. Na początku bardzo to przeżywałem, zwłaszcza, gdy zabijano dziecko. Potem przywykłem i zobojętniałem. Wszyscy przywykli i zobojętnieli. Zazdrościłem ludziom, którzy mieli odwagę iść na druty. Oni mieli już spokój. Nikt ich nie bił, nie głodził, nie poniżał, nie lżył. Nie traktował gorzej niż psa. Nigdy nie miałem aż tyle odwagi. Byłem tchórzem i wbrew wszystkiemu żyję do dziś. Nie wiadomo po co? Nikomu nie potrzebny. Przed wojną byłem bardzo wierzący. Po wyjściu z obozu już nigdy nie poszedłem do synagogi. Nawet na ślubie córki stałem na zewnątrz. Bóg o mnie zapomniał, gdy byłem w potrzebie. Widocznie miał ma głowie jakieś ważniejsze sprawy. Nie jestem mściwy, ale wtedy ja też o nim zapomniałem. Inni ludzie pamiętali o Bogu, modlili się do niego w dzień i w nocy o wyjście z obozu. Wyszli. Tak jak mówił komendant. Przez komin krematorium. Pamiętam ten dzień, kiedy wyzwolili obóz.

cz. 1. Wysoki Sądzie  proszę zrozumieć. Przyczyna tej zbrodni  tkwi znacznie głębiej  nienawiść pojawiła się wtedy  kiedy postanowili odrzeć mnie z człowieczeństwa i wytatuowali kilka cyfr na ręce. Początkowo patrzyłem im hardo w oczy  ale później zrozumiałem  że   jeśli chcę przeżyć   muszę się ukrywać i kombinować. Miałem żyłkę do interesów  znałem niemiecki  dlatego  mimo pochodzenia  jakoś dawałem radę. I tak przez pięć lat chodziliśmy sobie po obozie w czterech. Stanowiliśmy nierozłączny kwartet: ja  Głód  Ból i Praca. Praca chciała  żeby przyłączyć do naszej ekipy Wolność  ale broniłem się przed tym  bo jakoś nie tęskniłem za kominem krematorium. Nieraz widziałem  jak kapo i esesmani wykańczali ludzi dla rozrywki. Choć nie do końca byłem pewny  czy wciąż jesteśmy ludźmi. Traktowano nas jak zabawki. Prześcigano się w pomysłach wysyłania nas na tamten  ponoć lepszy  świat. Nie miałem nikogo w tym cholernym obozie. Byłem samotny wśród tysięcy żywych trupów w pasiastych ubraniach.

lechitkaa dodano: 14 marca 2013

cz. 1. Wysoki Sądzie, proszę zrozumieć. Przyczyna tej zbrodni, tkwi znacznie głębiej, nienawiść pojawiła się wtedy, kiedy postanowili odrzeć mnie z człowieczeństwa i wytatuowali kilka cyfr na ręce. Początkowo patrzyłem im hardo w oczy, ale później zrozumiałem, że - jeśli chcę przeżyć - muszę się ukrywać i kombinować. Miałem żyłkę do interesów, znałem niemiecki, dlatego, mimo pochodzenia, jakoś dawałem radę. I tak przez pięć lat chodziliśmy sobie po obozie w czterech. Stanowiliśmy nierozłączny kwartet: ja, Głód, Ból i Praca. Praca chciała, żeby przyłączyć do naszej ekipy Wolność, ale broniłem się przed tym, bo jakoś nie tęskniłem za kominem krematorium. Nieraz widziałem, jak kapo i esesmani wykańczali ludzi dla rozrywki. Choć nie do końca byłem pewny, czy wciąż jesteśmy ludźmi. Traktowano nas jak zabawki. Prześcigano się w pomysłach wysyłania nas na tamten, ponoć lepszy, świat. Nie miałem nikogo w tym cholernym obozie. Byłem samotny wśród tysięcy żywych trupów w pasiastych ubraniach.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć