 |
[ CZ1 ] Idę do szkoły, w myślach nuty Ostrego. Przechodząc przez ulicę, jakieś dziecko zaczyna mnie wołać. Odwracam się i widzę Twoją siostrę, która przebiega przez ulicę. 'Mała! Nie biegaj tak sama! Gdzie masz mamę?' skomentowałam, biorąc ją na ręce. 'Czemu do nas nie przychodzisz? Tęsknię za Tobą, siostrzyczko.' Powiedziała smutno. 'Gdzie masz mamę?' Zapytałam ponownie. 'Nie idzie ze mną mama' Powiedziała, a ja zauważyłam zbliżającego się Ciebie. 'Co mu w nogę?' Zapytałam, widząc, że ma kule. 'Mówił, że się przewrócił. Bo on lubi skakać i źle skoczył, przecież wiesz!' Powiedziała, przytulając się. 'No ładnie. Znowu przed policją uciekał, skacząc przez płoty.' Powiedziałam sama do siebie, czekając na Ciebie. W końcu dotarłeś. 'Cześć. Dzięki, że się zatrzymałaś. Wiedziałem, że do Ciebie leci, ale nie byłem w stanie jej złapać.' Uśmiechnąłeś się nieśmiało. 'Wiem, widzę. Co Ci dokładnie?' Zapytałam, wbijając wzrok w Twoją nogę. 'Skręcona, czy coś takiego.'
|
|
 |
DZIEŃ2 - Wchodzę do szkoły, stale buziak w policzek z bliskim kolegą (chociaż oboje liczymy na coś więcej!) i dzień udany. Na przerwach historia się powtarza -znów wymieniamy się buziakami, a ludzie przechodząc obok nas, zaczynają krzyczeć 'gorzko'. Za każdym razem wpadam w ten sam śmiech, spoglądając nieśmiało na kolegę, który też zawstydzony, błądzi rękoma po swoich kieszeniach. Codziennie otrzymuje w esach miliony 'serduszek' i tryliardy buziaczków, z czego za każdym razem cieszę się tak samo. I tym razem to nie blondyn o niebieskich oczach, tylko brunet o ciemnych oczach, co mnie niesamowicie cieszy. Codziennie biorę jego bluzę, chociaż na chwileczkę i zapycham się jego zapachem. Każdego dnia, gdy mam ją na sobie, wyrywam kartkę z zeszytu, bazgroląc tam pełno buziaków i jego imię, by mu jakoś podziękować. Codziennie słyszę, że jestem jego królewną, co mnie niezmiernie cieszy. Ale to nie jest miłość. Zadurzenie, zakochanie, zauroczenie - tak, to tak. Na miłość nie jestem gotowa.
|
|
 |
Czekam na wiadomość. 'Nie napisze.' Myślę sobie. 'Dobra, idę się załatwić. Jeśli wtedy nie napisze, spadam.' Wracam i co? Nie napisał. 'Dobra, pójdę zmyć makijaż. Ale wtedy to na serio wyłączam.' Wracam i co? Nie napisał. 'Dobra, zrobię 100 brzuszków i wyłączam. Definitywnie.' Zrobiłam i co? Nie napisał. 'Pierdole, mam wyjebane. O! Napisał!'
|
|
 |
|
pytania wciąż te same, a odpowiedzi jak nie było tak nie ma.
|
|
 |
DZIEŃ1 - A kiedy wspomnieniami wracam do tamtych chwil, kiedy kumpel nie pozwalał mi zasnąć do czwartej nad ranem, bo sam nie mógł spać, uśmiech sam ciśnie mi się na usta. Kiedy przypomnę sobie jego mordkę i twarz jego dziecka - te dwie krople wody - w sercu robi mi się cieplej. Kiedy ogarnę te wszystkie słowa, które wypowiedział, automatycznie sikam ze śmiechu i leżę na ziemi. Jego dłonie, codziennie łapiące mnie, gdy uciekałam od jego dziwnego poczucia humoru. Jego silne ręce, kiedy niósł mnie na rękach, gdy coś dla niego zrobiłam. Jego silne nerwy, które trzymały nie tylko swoje problemy, ale i innych. Jego łysa głowa, która codziennie drażniła mnie swoją szorstkością - tego nie ma, przynajmniej na razie. Kiedy wspomnę o nim, moje ciało przeszywa dziwne, przyjemne, ale nieznane mi dotąd uczucie, którego nie chcę się pozbyć. Przypomina mi o nim i tylko o nim - o moim najlepszym przyjacielu, którego kocham ponad życie i na zawsze. I będę czekać na Niego, mimo, że nie wiem kiedy wróci.
|
|
 |
[ CZ4 ] 'Nie zostawię, obiecuję. Nie wracajmy do tego, proszę.' Spojrzałam Ci w oczy. 'Nie mogę. Znowu mnie nie będzie, znowu się zacznie.' Spojrzałam w ziemie. 'Każdy zasługuje na drugą szansę.' Usłyszałam. 'Nie każdy. Uwierz. Jeśli znów mam płakać po nocach, nie spać, nie jeść, nie pić, nie żyć, to wolę nie. A jeśli na prawdę kochasz, to się postaraj. Od tak nie wrócę, nie ma opcji.' Powiedziałam, nabierając powietrza do płuc. 'Nie skrzywdzę Cię, obiecuję!' Pokręciłam przecząco głową. 'Nie obiecuj, jak wiesz, że tego nie spełnisz. Musisz zapracować na zaufanie, musisz odbudować to, co zepsułeś ostatnim razem.' Byłam pewna swoich słów. 'Dobrze. Poczekam. Cierpliwie poczekam.' Powiedziałeś, całując mnie w czoło i odchodząc. 'Czekaj.' Zawołałam. 'Co?' Zatrzymałeś się w progu. 'Widziałam, że masz moją ulubioną bluzę. Weź mi ją daj, stęskniłam się za nią.' Powiedziałam z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
|
|
 |
[ CZ3 ] 'A dlaczego tego nie zrobisz?' Zapytałam, przerywając swą czynność i patrząc na Ciebie. 'Bo wiem, że Cię skrzywdzę.' Powiedziałeś, patrząc mi prosto w oczy. 'Cały czas to robisz.' Wypaliłam. Spuściłeś wzrok, ubrałeś kurtkę. 'To wtedy pójdę. Trzymaj się, cześć.' Omotał mną jakiś szał, bałam się, że jak odejdziesz, to już nigdy nie wrócisz. 'Nie!' Krzyknęłam, rzucając się za Tobą. 'Co nie?' Zapytałeś z nadzieją w oczach. 'Nie odchodź, zostań. Na zawsze, błagam. Już nigdy nie odchodź, bo ja na prawdę nie daję sobie rady bez Ciebie. Nie umiem normalnie funkcjonować. Wszystko mi z początku wypadało z rąk, czułam się niepotrzebna, niechciana. Jakby Bóg pomylił się przy stworzeniu mnie. Nie wiedziałam...' Zakryłeś mi usta dłonią. 'Nie mów nic już. Chwilo, trwaj.' Powiedziałeś z uśmiechem na ustach, przytulając mnie. 'Moment. A co, jak znów mnie zostawisz? Znów polecisz do innej i zabierzesz całą mnie, zostawiając tylko ciało?' Zapytałam, odpychając Cię.
|
|
 |
[ CZ2 ] 'Żarty sobie stroisz?' Zapytałam, prychając. 'Siostra, mogę iść?' Zapytał brat. 'Idź, poradzę sobie.' Powiedziałam, spoglądając na niego. On posłusznie wyszedł, zostawiając nas samych. 'Żadne żarty. Ja po prostu nie umiem dłużej żyć bez Ciebie.' Powiedziałeś od razu. W tym momencie nie wiedziałam, co czuję. Wszystko we mnie skakało, ale miałam ochotę się rozryczeć, rzucić na Ciebie i pobić, zostawiając uszczerbek na zdrowiu.'Po co tu przyszedłeś?' Zapytałam w końcu. 'Chciałem zobaczyć, czy da się jeszcze jakoś naprawić nas, nasz związek.' Mówiłeś wszystko nie zastanawiając się nad niczym, jakbyś mówił to, co Ci ślina na język przyniesie. 'Nasz związek? Nie wiem, czy to dla Ciebie był związek, skoro poleciałeś do innej.' Teraz to ja powiedziałam to, co mi przyszło na myśl. 'Nie mów tak. To nie było tak. Gdybym mógł Ci to jakoś wynagrodzić.. Mam ochotę Cię przytulić.' Powiedziałeś, nie ruszając się z miejsca.
|
|
 |
[ CZ1 ] Puściłam sobie najgłośniej muzykę w głośnikach i poszłam zmywać naczynia do kuchni. Po chwili brat usiadł na jednym krześle. 'Co?' Zapytałam, nie przerywając. 'Co Ci?' Zapytał. Spojrzałam na niego. Wybierał się gdzieś, miał już buty na nogach. 'Nic. Po prostu tak mnie jakoś wzięło.' pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł, ubierając kurtkę. 'Ej, masz gościa! Wpuścić?' Krzyknął z przedpokoju. 'Tak!' Odpowiedziałam, biorąc ręcznik do ręki i wycierając się. 'Cześć.' Nogi ugięły się pode mną, serce stanęło, zadając wielki ból, a rozum umarł. 'To Ty?' Zapytałam, opamiętując się. 'No ja.' Powiedziałeś, zdejmując kurtkę. 'Czego chcesz?' Warknęłam, znów zabierając się za mycie naczyń. Poszedłeś do mojego pokoju, włączyłeś jakąś piosenkę i wróciłeś do mnie. Wysłuchałam jej do końca. Koleś śpiewał o tym, jak to bardzo tęskni, żałuje i kocha. 'I co to ma niby być?' Zapytałam, kończąc zmywanie. 'To jest jakby... No wiesz... To samo chciałbym Ci powiedzieć ja.' Zamurowało mnie.
|
|
 |
Kiedy już wszystko zaczyna się układać, kiedy już wiem na czym stoję, to jeszcze więcej niż jest możliwe, zaczyna się komplikować. Czy, do cholery, nie mogę być choć raz na prostej? Nie mogę, choć raz, mieć wszystko poukładane i żyć z tym chociażby parę chwil? Czy to wszystko musi się od razu tak walić?
|
|
|
|