 |
Głęboko wydycham powietrze odchylając się. Napotykam na przeszkodę. Mięśnie lekko drgnęły. Przez chwilę opieram się tyłem głowy o Twój brzuch i wysoko podnosząc wzrok obserwuję Twoje ciemne spojrzenie. - Nie strasz mnie, proszę - rzucam, uśmiechając się. Poprawiasz moje dłonie na sprzęcie, zaciskasz je na rączkach. - Mocno. Jak obsuną Ci się palce, to będzie nokaut - stwierdzasz świdrując mnie wzrokiem. Kolejne powtórzenia są perfekcyjne. Stój tu, nie ma lepszej motywacji od Twojego uśmiechu.
|
|
 |
Obiecuję, że pośród tych ubrań, kilku toreb, portfela, dokumentów, masy notatek, chusteczek, resztek jedzenia, książek znajdę miejsce dla Ciebie w moim łóżku.
|
|
 |
Puść moje ramię, nie szarp, nie próbuj mnie odwrócić, nie dotykaj, zabierz tą dłoń, proszę, pali mnie Twój dotyk, Twoje palce zostawią silne ślady na moich obojczykach. Proszę, nie rób tego. Nie tak mocno. Udaje Ci się, stopy przesuwają się po ziemi i już prawie jestem, zaraz będę naprzeciw Ciebie. Naciskasz z większą intensywnością. Cholera, nie patrz, czuję Twój wzrok, chcę krzyczeć, słowa uwięzły w gardle. Zdejmij ze mnie swój wzrok. Błagam Cię. Nie rób mi tego. Nie, nie zbliżaj dłoni, nie unoś mojego podbródka. Jesteś, po kręgosłupie przebiegają dreszcze. Biorę głęboki oddech i spoglądam na Ciebie. Tracę ostrość, coś obcego przebiega po moich policzkach i już wiesz, widzisz - udawałam. Wcale nie jestem silna. Dalej stanowisz priorytet.
|
|
 |
Bogowie może istnieją, a może nie. Dlaczego więc i tak w nich nie wierzyć? Jeśli to wszystko prawda, to po śmierci trafisz w przyjemne miejsce, a jeśli nie, to przecież nic nie tracisz.
|
|
 |
w naszym dorosłym życiu, bardzo rzadko jesteśmy "po prostu" szczerzy. Na co dzień mówienie prawdy jest albo zbędne, albo szkodliwe.
|
|
 |
Starość jest wtedy gdy wartość swieczek przewyższa wartość tortu...
|
|
 |
Nie rozmawialiśmy już od bardzo dawna. Na początku myślałam, że niemal nie będę w stanie wytrzymać ciszy, że nie poradzę sobie bez twojego uśmiechu, który do dzisiaj odbija się ode mnie miękką nutą. Byłam niemal pewna, że zatracę się w smutku - jak kiedyś. Przeczuwałam nawet, że kurz okryje mnie cienką warstwą zapomnienia... Ale to już było. Już raz pozwoliłeś mi zapomnieć o barwie swoich oczu.
|
|
 |
To tamtego dnia lód zmroził mi w sercu mnóstwo uczuć i tylko mój ognisty temperament pozwolił by przeżyły, by przetrwały, do dnia, kiedy znów mogłam się tobą cieszyć. Dzisiaj jest inne. Mimo, że na zewnątrz zupełnie podobnie, bo śnieg, bo wieczór zagląda przez okno i minusowa temperatura, ale... Tamta dziewczyna, pełna nadziei, ufności i oczekiwania, chyba już dawno zasnęła. Jestem tylko ja. Trochę starsza, trochę smutniejsza, trochę bardziej samotna. O nie. Nie pomyśl o mnie źle. Płomień życia wciąż i niezmiennie jest tu obecny, tak bym nadal mogła zasługiwać na twoje pieszczotliwe: Ogniku.
|
|
 |
Dla mnie zawsze będziesz nieocenionym bohaterem, snem na jawie i milionem przyjemnych myśli układających się we wspomnienia, które tak bardzo chciałabym móc zapamiętać. Będziesz rycerzem na (tylko) czarnym rumaku, bo doskonale wiesz, że nie lubię standardowych określeń. Niejednym marzeniem i ostatnią radosną myślą. Będziesz większością.
Problem w tym, że tym razem wcale nie tęsknię. Nie myślę o tobie nawet trochę, odrobinę, czy maleńką cząstkę. Niestety nie kładę się do łóżka z gulą w gardle i przeświadczeniem, że mogłam cię zatrzymać - nie pozwolić odejść. Nie czułam nawet wyrzutów sumienia, że mogło przyczynić się do tego nasze ostatnie spięcie. Zniknąłeś, a ja przyjęłam to do wiadomości. Czysto rzeczowo, bez łez.
|
|
 |
Ktoś by powiedział, że pięć lat znajomości to długo, ktoś inny rzuciłby, że to niemal nic w porównaniu z życiem, ale ja uważam, że było nam tego w sam raz. Nauczyłeś mnie wielu rzeczy, niejednokrotnie pomogłeś w chwilach zwątpienia i mam nadzieję, że potrafiłam odwdzięczyć się tym samym.
Być może kiedyś, gdy w prawdziwym życiu wpadniemy na siebie przypadkiem, zdam sobie sprawę, że to właśnie ty. Uśmiechnę się do ciebie - jak wtedy, gdy się poznaliśmy - i odpoczywając w spacerze usiądziemy na realnej ławce. Zdarzyć się może, że nie spotkam cię już nigdy. Słowa nie ułożą się miękko i nie zobaczysz mojego uśmiechu, który ci przecież obiecałam.
Dlatego chcę żebyś wiedział, że nie jesteś już moim światem, ale mimo to pragnę ci podziękować - że byłeś. Że było nam dane myśli zamieniać w piękne słowa, by z wyimaginowanym powiewem słać je do siebie nawzajem.
|
|
 |
Każdy związek ma w sobie odrobinę toksycznych substancji, jak choćby pozornie niepozorna zazdrość czy zbyt wybuchowy temperament. I jak tu się zdrowo zakochać...
|
|
 |
Odzywasz się, a pierwsze słowa to przeprosiny. Przyjmuję je - w gruncie rzeczy nie czułam żalu i przede wszystkim nigdy nie potrafiłam gniewać się na Ciebie. Być może w toku całej rozmowy wydam Ci się wredna, zapewne odpiszę nie po Twojej myśli, nie zrobię tego, czego oczekujesz, ale to jestem ja - ja z rozumem na czele i sercem wetkniętym w najciemniejszy kąt. A chcesz go posłuchać? Bo jest tam. Jest i przesyła Ci krótką prośbę, byś przyszedł, przytulił je i jeśli Ci zależy, zaczął walczyć o jego arytmię.
|
|
|
|