|
Próbuję pozbierać swój dzień. Czasami są takie sny, które zmieniają wszystkie poukładane rzeczy w głowie, burzą wszelkie mury. Mój sen był tak realny, że budząc się czułam jeszcze jego zapach i ucisk w żołądku. Pierwszy odruch: płacz. Jednak nie... nie mam już na tyle łez aby płakać. Drugi odruch - wbicie zębów w ramię. Pomogło trochę. Założyłam słuchawki na uszy próbując przestać myśleć i czuć. Zamknąć te drzwi zanim uczucie przeleje się przez nie i wyrwie je z zawiasów. Muszę sobie przypominać sama, że to był jego wybór, że tego już nie ma, że tego nie było. Muszę przypominać sobie, że ból który mi zadał jest silniejszy. Muszę przypominać sobie wszystko co złe, żeby tylko nie opuścić gardy.
Dziś jestem chora. Dziś znowu choruje moja dusza - zakładam kołdrę na głowę.
|
|
|
Wstaję rano przecierając niewyspane oczy. Trzeba się ubrać - otwieram szafę i patrzę na półkę. Co by dzisiaj założyć? Wybór jest niewielki ale urozmaicony: 1) maska „jestem niewyspana” - gwarantuje zrozumienie smutku pod pretekstem nieprzespanej nocy; 2) maska „wszystko ok” - gwarantuje zrozumienie choć z lekką wątpliwością; 3) maska „jestem silna, już mi przeszło” - gwarantuje powątpienie i strach przed tym, że się wycofuję; 4) maska „jestem chora. Objawia się niby przeziębieniem, niby bólem głowy, niby snem”. Wpatruję się z zastanowieniem w zawartość mojej szafy. Chwila wahania i wybieram opcję nr 4. Bo przecież takie mamy czasy, pogoda kiepska, to i przeziębienie realne. Przeziębiona dusza, przeziębione serce, przeziębiona głowa - zdecydowanie wiarygodne.
|
|
|
I są jeszcze momenty, gdzie tęsknota wypływa na powierzchnię i wierci, gnębi krusząc fasadę twardej dziewczynki. I są jeszcze momenty, gdzie nadzieja pojawia się jak ratunek, miażdżąc resztki wiary w miłość. I są jeszcze momenty, gdzie widzę przyszłość, choć wyraźnie powiedział mi, że przyszłości nie będzie. To są momenty. Momenty już nie wierzą.
|
|
|
nie umiem życzyć ci źle
choć mi mówią
że na to zasługujesz
ale co ja poradzę
że zamiast nienawidzić cię
wolę wiedzieć jak się czujesz
~ znalezione
|
|
|
Kolejna gorzka noc, tak samo gorzka jak łyk whiskey przepływający przez moje gardło wprost do obumierającego żołądka. Wszystko we mnie jest obumarłe i ja obumieram.
Jedynym słowem, które byłoby lekarstwem na moją duszę jest „kocham”, lecz to lekarstwo wciąż nie jest dla mnie...
Czekam jak człowiek nieuleczalnie chory siedzący w poczekalni do gabinetu, gdzie lekarz ogłosi jego wyrok.
Przełykam gorzki alkohol. Nie krzywię się już. Dzisiaj spróbowałam ostatni raz... dzisiaj skrzywiłam się po raz ostatni.
Przepraszam.
|
|
|
Nie czuję już nic. Jakieś odrętwienie wdało się w moje ciało, w mój mózg i w miejsce, gdzie jeszcze do niedawna było serce, które bez litości wyrwałeś i poćwiartowałeś na kawałki. Dlaczego tak łatwo przychodzi Ci dawanie fałszywej nadziei? Boisz się zostać sam? Kto dał Ci prawo deptać czyjąś wiarę w miłość?
|
|
|
Nie czuję już nic. Jakieś odrętwienie wdało się w moje ciało, w mój mózg i w miejsce, gdzie jeszcze do niedawna było serce, które bez litości wyrwałeś i poćwiartowałeś na kawałki. Dlaczego tak łatwo przychodzi Ci dawanie fałszywej nadziei? Boisz się zostać sam? Kto dał Ci prawo deptać czyjąś wiarę w miłość?
|
|
|
Kochałaś w życiu 2 razy. Podobno jeśli pokochasz drugą osobę, to tak naprawdę nigdy nie kochałaś pierwszej.
Kochałaś w życiu 2 osoby i one Cię zawiodły, wyryły w Twoim mózgu dziury.
On i Ty.
Te osoby dały Ci szczęście, jedna radość, druga poczucie bezpieczeństwa i pewność.
On i Ty.
Teraz oddychasz pod respiratorem będąc sama. Bez siebie.
|
|
|
Bez słów.
Rozmowa odbywa się bez słów.
Masz zapisane ich zdjęcia na swoim telefonie i tej nocy je oglądasz, w każde wpatrujesz się conajmniej kilka sekund próbując zapamiętać detale.
Z każdym zdjęciem rozumiesz, że to był błąd, to nie było wam pisane.
Czujesz się oszukana i zraniona.
Jedyne co Ci pomaga to wbijanie zębów w rękę aż do krwi.
Chciałabyś cofnąć czas...
kiedyś to minie, obiecuję Ci to. Przestaniesz wpatrywać się w zdjęcia, przestaniesz cokolwiek czuć... już przestałaś. Brawo, dzielna dziewczynka.
|
|
|
|