Kolejna gorzka noc, tak samo gorzka jak łyk whiskey przepływający przez moje gardło wprost do obumierającego żołądka. Wszystko we mnie jest obumarłe i ja obumieram.
Jedynym słowem, które byłoby lekarstwem na moją duszę jest „kocham”, lecz to lekarstwo wciąż nie jest dla mnie...
Czekam jak człowiek nieuleczalnie chory siedzący w poczekalni do gabinetu, gdzie lekarz ogłosi jego wyrok.
Przełykam gorzki alkohol. Nie krzywię się już. Dzisiaj spróbowałam ostatni raz... dzisiaj skrzywiłam się po raz ostatni.
Przepraszam.
|