 |
Nie odchodzę, choć można nazwać to końcem,
meta, jestem dumna, że mogłam tu dotrzeć ! ♥
|
|
 |
Stałam na moście, z głową zwróconą do ziemi.
Mając nadzieję, że jednak coś się zmieni.
Chwyciłam za wódkę, myślałam, że nie mam wyjścia.
Skierowałam się w tą drogę, chciałam iść tam.
Nadal myślę, że ten świat jest tak chory,
tracimy nadzieje, uczymy się znów pokory.
Pytam tylko, czemu stoję nadal w miejscu?
Jebać wszystko i uczucia w tym te w sercu. ;- ))) ♥
|
|
 |
Nie wiem kim dla Ciebie jestem, raczej kim byłam w Twoich oczach,
teraz już mnie nie ma, myślę o tym po nocach.
|
|
 |
Chcę zapomnieć już teraz, może będzie mniej bolało.
Może wbijesz mi ten nóż, tak jak wiele osób chciało ! ;- ))
|
|
 |
Byłam szczęśliwa, sprawiał, że mimo problemów uśmiechałam się, tak często. Chwytałam Go za rękę, wiedziałam, że jest tylko mój. Siadał przy mnie, mogłam Go tak mocno przytulić do siebie, całował mnie tak delikatnie. Obrażał się, bo choć tak tego nienawidziłam, teraz mi tego brakuje. Brakuje mi Jego uśmiechu, dokuczliwych tekstów, ciągłego denerwowania mnie. Nie dostaję już wiadomości na dzień dobry, nie możemy już normalnie porozmawiać. Każda obietnica, każde słowo, każdy pocałunek. Tak bardzo chcę zapomnieć, bo tak bardzo Cię kocham.
|
|
 |
|
tańcząc z butelką piwa, zastanawiam się dlaczego mnie nie pokochałeś .
|
|
 |
i przeprasza. tak przeprasza. potrafi ładnie przeprosić. ale co po tym? skoro po czasie historia się powtarza.
|
|
 |
życiem rządzi przypadek, jest popieprzone i przypadkowe do chwili, aż spotyka się kogoś kto nada temu wszystkiemu sens, choćby tylko na chwilę.
|
|
 |
mamy uczucia i dlatego życie tak bardzo boli.
|
|
 |
robiliśmy w czwórkę ciasto. kumpel poszedł do sklepu, a my jak zwykle się kłóciliśmy. nagle siostra, po tym jak stwierdziłam, że źle robi mase, wyskoczyła do mnie tekstem:"jakbym mogła, to bym Ci zajebała w ten głupio szczerzący się pysk". "spróbuj"-odpowiedziałam, po chwili czując na swojej twarzy nie do końca rozrobione ciasto. "ty pusta ździro" - wydarłam się, waląc Jej w głowę jajkiem. "pojeba.." - nie zdążył dokończyć kumpel, bo po chwili miał na głowie masę. zaczęliśmy dziwną mąkowo-jajkową wojnę. po kilku minutach do mieszkania wszedł Sebastian z wiórkami kokosowymi i zastał Nas obrazonych - każdego w osobnym kącie kuchni, z ciastem na środku podłogi. popatrzył na Nas jak na debili, po czym usiadł na krześle dodając:" a każdego dnia proszę Boga o normalnych przyjaciół..i co dostaję? psychopatów..", i rzucając na blat opakowanie wiórek, z mina typu:" ciasta to ja już nie zjem". || kissmyshoes
|
|
 |
leżałam jeszcze w łóżku, gdy wszedł do pokoju. "co chcesz na dzień kobiet?"- zapytał prosto z mostu. "torebke mi kup" - zasmiałam się, i nakryłam głowę kołdrą. po jakiś dwóch godzinach wrócił, z wielkim kartonem zapakowanym jak prezent. "wszystkiego najlepszego moja najgłupsza na świecie kobieto" - powiedział, całując mnie w policzek, i głupio się śmiejąc. patrzyłam na Niego podejrzliwie, bo widziałam, że jest za dobry. po chwili otworzyłam opakowanie, by na dnie kartonu zobaczyć reklamówkę z biedronki. wybauszyłam oczy, dodając: "jesteś idiotą. najprawdziwszym idiotą". "no co, chciałaś torbe, to masz" - zaśmiał się, po czym dostał kartkonem w głowę. "ojjj, no dzidzia bez prezentu. chodź, zabiorę Cię na kolację" - powiedział, biorąc mnie pod rękę, zakładając mi kurtkę, i kieruąc w stronę drzwi, nadal z tą samą głupią miną, i z tymi samymi próbami powstrzymania śmiechu, które mu nie wychodziły, przez co miałam ochotę Go zabić - raz, na zawsze. || kissmyshoes
|
|
|
|