 |
|
Najbardziej boli to, że byliśmy tak blisko.
|
|
 |
|
mam w dupie opinie innych, i oni tez powinni wiedzieć że to moje życie nie ich. na wasze plotki też leje. elos // littlening
|
|
 |
|
Nienawidze takich sytuacji. Zrobie to - będzie źle. Nie zrobie - też źle. Sytuacja taka zawsze jest ze skutkami. Tymi negatywnymi. // littlening
|
|
 |
|
Ty obiecałeś być inny od wszystkich, pamiętasz?
|
|
 |
|
nie jest lepiej, nie jest dobrze. Może trzeba to przeczekać, ale nie wiem już czy to jest mądre / pezet
|
|
 |
|
widzisz go i nagle wszystko się zmienia .
|
|
 |
|
czasami trzeba oszukać samego siebie, aby mniej bolało .
|
|
 |
|
wiedząc, że czeka nas trudna rozmowa z kimś zawsze odkłada się ją jak tylko się da .
|
|
 |
|
wszystko jest dobrze, wszystko się układa . aż nagle słyszysz tą piosenkę, czujesz ten zapach, smak, widzisz twarz choć trochę podobną do tej właściwej, jeden ruch . jedno słowo, tysiąc myśli, miliony skojarzeń dookoła . tylko się czają, żeby zaatakować i zburzyć ścianę którą budujesz wokół siebie, jedyną bezpieczną przystań . nierzadko dostajesz jedną z tych spadających cegiełek prosto w łeb .
|
|
 |
|
wiesz, jak ciężko iść do przodu, gdy przed oczami masz wczorajszy dzień ?
|
|
 |
|
Podobno miałeś na mnie plan, tak mi opowiadałeś kiedyś,
Wtedy jeszcze ze mną gadałeś, wtedy.
A ja jak kretyn wierzyłem w twoje szepty
I byłem gotów oddać im się bez reszty.
Wierz mi, aż twój głos nagle zniknął
I nawet nie było mi specjalnie przykro.
A wszystko wokół nabrało nagle tempa,
Z początku dobrze, bo z początku nie pękasz
Aż przy dźwiękach mijających lat za szybami
Zacząłem zastanawiać się nad tym co stało się z nami
I czemu nie zarzucasz mnie tymi planami więcej
A głowa ciąży mi już prawie tak jak ręce
I nie wiem sam czy przy tym tempie chcę,
Przeżyć tutaj jeszcze choć jeden dzień.
Bo mam dosyć, już prowadzą mnie inne głosy,
A kolejne dni zaskakują jak ciosy.
|
|
 |
|
Dziwnie, kiedy zaczynasz wątpić, że cokolwiek potrafisz. Ani pisać, ani liczyć, ani myśleć, ani nawet wykuć czegoś na pamięć. Ołówki drżą zamiast lekko sunąć po papierze, słowa nie pasują do siebie, litery mieszają się. Nawet głos jakiś taki beznadziejny. Nie potrafi śpiewać, a co dopiero recytować. Mimika zniknęła. Ciało nie potrafi grać jak kiedyś. Opór. Wstyd. Lęk przed samym sobą. Mówienie do lustra, niesłyszenie echa. Muzyka nie ta. Czujesz się tak, jakbyś był piaskiem w swojej własnej ranie. Jak coś, co uniemożliwia prawidłowe gojenie się. I wtedy zaczynasz pragnąć sam zmienić się w swoje skaleczenie, w swoją krew. I ty już dobrze wiesz, co i czym wtedy robisz.
|
|
|
|