|
czuję się jak przeżuta guma. wypluta na piach. przydepnięta podeszwą buta. przeżuta ze szczęścia, z tych świeżych pragnień i marzeń. bo uczucie straciło już smak, kolor, konsystencję. stopiło się w ustach. tylko czemu tak szybko? czemu nie po 60 latach? czemu nie na łożu śmierci? czemu, kurwa, po przeszło miesiącu.
|
|
|
Czuję się źle. Naprawdę źle. Nie daję rady. Nie jem. Nie śpię. Nie uśmiecham się. Nie cieszę się. Czy mogę już przestać oddychać? Skończyć? Życie!? Halo. Słyszysz mnie? Zakończ swoje istnienie. Bo ja już nie mam siły na Ciebie.
|
|
|
uczucie do Ciebie pozwoliło mi w końcu żyć. tak naprawdę. nie na niby.
|
|
|
pozwól mi się dzisiaj uśmiechnąć. dzisiaj tylko Ty możesz to sprawić.
|
|
|
"ja to jestem optymistką. trzeba być. co się będziemy martwić na zapas. wszystko przeżyjemy. póki jesteśmy razem. póki mamy siebie." - powiedziała z uśmiechem na twarzy. "ja to jestem raczej taki optymistyczny realista" - odpowiedziałem, a na salwę jej śmiechu dodałem "no tak, czemu się śmiejesz? no tak jest. ja się będę wciąż śmiał i cieszył, ale rzeczywistość wciąż będzie taka sama."
|
|
|
nadszedł dzień ostateczny. poniedziałek. dzień wniosków. dzień wyjaśnień. dzień decyzji. czekam. a to czekanie mnie rozwala na kawałki.
|
|
|
zakochałem się. to coś złego? nie? tak? nie wiem? no zakochałem się. i nie chcę przestać.
|
|
|
przyjedź. przytul się. pocałuj. spójrz w oczy. mów miłe słowa. tęsknij. pisz. czekaj. dotykaj. ucz się mnie. poprawiaj. każ przestać. namawiaj. kłóć się. krzycz. obrażaj. szantażuj. nienawidź. stękaj. PO PROSTU BĄDŹ ZAWSZE!
|
|
|
jestem perfekcyjnym kłamcą! gdy pyta się co się dzieje, ja potrafię tylko odpowiedzieć, że nic takiego, że mam gorszy dzień, że kolejna kłótnia z ojcem, że nieszczęśliwa miłość, że jestem beznadziejny, że przynoszę pecha, że...., że...., że.... nie mówię tylko o jednym. o tym, jak fajnie byłoby wziąć garść tabletek, popić whiskaczem, przedawkować, nie cierpieć, odpocząć.
|
|
|
dzisiejszy dzień był taki słodko-gorzki. spełniłem małe marzenie. może nie do końca tak jak chciałem, ale jednak. z drugiej jednak strony łzy lecące po policzku nie pozwalały zapomnieć o tym jak spieprzyłem. było w tym dniu ogromnie szczęście. ale był też ogromny smutek. z jednej strony śmiech w głos, uśmiech na twarzy, relaks, z drugiej tęsknota, głupie myśli w głowie i strach.
|
|
|
zapalmy wspólnie świeczkę. spoglądajmy w jej płomień. zapomnijmy. opiekujmy się tym ogniem. tym żarem. niech świeci jasno. wiecznie. niech trwa. niech nic nie ma znaczenia. poza nami i tym płomieniem. naszym płomieniem - uosobieniem naszych uczuć, pragnień, nadziei, obaw, smutków, dni bardziej i mniej szczęśliwych. niech to będzie nasze. tylko nasze.
|
|
|
Mamo. Sprawiłaś, że potrafię kochać. Potrafisz też sprawić, by ból zniknął? Głupie pytanie. Nie masz takiej mocy. Nie możesz mi tego obiecać. Przecież nawet po Tobie wciąż czuję ból, złość, smutek. A minęło tyle czasu. Pokazałaś mi tylko, jak z tym żyć. A ja nie chcę. Jak małe dziecko, po prostu nie chcę. To szczypie. Pali w sercu. A ja ciągle rozdrapuje stare strupy. Rozcinam stare rany na nowo. Morduję się w myślach. Pragnę końca. Powiedziałaś mi w nocy, że tak nie wolno. Że życie jest cenne i warte bólu. Bo po każdym złamaniu, kości są silniejsze, po każdym poparzeniu, skóra jest twardsza, bo po każdym złym dniu przychodzi w końcu radość. Teraz spraw tylko, by ta radość wróciła. Jak najszybciej.
|
|
|
|