 |
budzić się w nocy, patrzeć jak oddychasz, mruczysz coś do siebie pod nosem, gdy drapiesz się po policzku albo podświadomie odganiasz komara. tak, tak bym chciała by wyglądała nasza przyszłość...
|
|
 |
nie wymagaj od niej by pokazywała Ci na każdym kroku jak bardzo cię kocha, jak bardzo jej zależy. nie wymagaj od niej zbyt dużo słów i wylewności, ta dziewczyna za dużo wie o miłości . nie powtarzaj jej na każdym kroku że bardzo ją kochasz, ona tego nie potrzebuje. ta mała osóbka z wielkim sercem po prostu chce mieć do kogo się przytulić, gdy roztrzęsiona obudzi się w środku nocy.
|
|
 |
Pokonywaliśmy razem góry, a potknęliśmy się o kamień. / znalezione u destinyy.
|
|
 |
"Nie mogę tak odejść, gdy kusi mnie grzech...." :)
|
|
 |
a gdybys tak został przewodnikiem po moim sercu, opowiedział byś turystom jak bardzo je zraniłeś ?
|
|
 |
A teraz posłuchaj ; chcę się budzić obok cb, i tak tez zasypiać. chcę żebyś był tym cholernym wybrankiem mojego życia.
|
|
 |
Podchodzisz do mnie całujesz mnie z całych sił, robisz mi nadzieje, ale nie tu chodzi o ten lans, który w XXI wieku jest najważniejszy.
|
|
 |
Siedziała na bujanym fotelu dziadka, z papierosem w ustach, z radością puszczała kłęby dymu w stronę balkonu. Nagle usłyszała dochodzącą muzykę z radia, bała się najgorszego, a jednak 'Dwa słowa dla życia'. Rozpłakała się, przypomniały jej się wszystkie chwile spędzone z nim, nie wiedziała co zrobić, chciała chwycić za telefon, zadzwonić do niego, powiedzieć mu jak za nim tęskni, lecz nie dała rady wycisnąć numeru, aż tak była zapłakana.
|
|
 |
Trzy poniższe fragmenty to część epilogu mojej książki. :) Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.
|
|
 |
W końcu dociera do ciebie tragizm i ogromna beznadzieja sytuacji, w której się znalazłeś. Możesz zwyczajnie stchórzyć i zamarznąć, lub też powoli opuścić nogę i zrobić nowy, wielki ślad. Potem kolejny, następny i jeszcze jeden, ku nowej drodze w nieznane. Możesz stać się jednym z wielu, lub jednym z nielicznych.
|
|
 |
Los nie jest już tak ślepy w swoim postępowaniu. Powiem więcej - wszystko to, co wyrządził złego i dobrego tobie, jak i twoim bliskim, zrobił z właściwą sobie przewrotnością i ironią. Więc pomyśl, co by było, gdyby tak nagle zawiał silny wiatr i zatarł ślady, jakie zostawiłeś na śniegu? Twoje czujne oko powstrzymałoby automatyczny step nogi, zaraz gdyby wyczuło, że nie ma gdzie wpasować odcisku buta. A wtedy co? Zatrzymujesz się w miejscu, stojąc na jednej nodze, z trudem mogąc utrzymać równowagę. Stoisz tak w środku tej zamieci i nagle zdajesz sobie sprawę, że przez ten cały czas, nie zamarzłeś tylko dlatego, że byłeś w nieustannym ruchu, dzięki niemu żyłeś. Wszystko, co masz - a jest tego zupełnie niewiele - zawdzięczasz żałosnemu kręceniu się dookoła.
|
|
|
|