|
Pochwalony!, Zgrzeszyłam proszę księdza. Miałam nieczyste myśli. I to bardzo, bardzo nieczyste. O pewnym chłopaku. A... Taki jeden z osiedla. Wysoki, przystojny. No wie ksiądz. Mój typ. No i ten... No wyobrażałam sobie jakby to było gdyby mnie pocałował. Gdyby złapał jedną ręką za moją dłoń a drugą trzymał na biodrze. Gdyby patrzył się na mnie z ogromnym pożądaniem. Jakby to było gdybyśmy leżeli razem w trawie a on jeździł mi palcem po udzie. Gdyby mówił mi sprośne rzeczy na ucho tylko po to, żebym czuła się zażenowana. Jakby przytulał mnie mocno. Jakby tańczył ze mną wyzywająco. Jakby to było poczuć jego rękę na swoim tyłku. Tak wiem, wiem. Grzesznica. Wiem. Ale fajnie by było poczuć jego nagi tors. Co ja to miałam jeszcze powiedzieć? A tak. Zgrzeszyłam: Zakochałam się!. Ale poprawy Nie obiecuję: Jest zbyt seksowny!... / s.z.w
|
|
|
Kochała. Tak jak jeszcze nigdy. Uwielbiała jego uśmiech. Jego niebieskie oczy. Wysoką sylwetkę. Szerokie ramiona i ciepłe dłonie. Wielbiła jego pocałunki. I to jak mówił ,,Tylko moja" . Podobały się jej zazdrosne spojrzenia wszystkich dziewczyn kiedy ją przytulał. Mogła patrzeć w jego oczy całe dnie. Mogła słuchać jego głosu 24 na dobę. Chciałaby móc czuć jego dotyk cały dzień i noc. Najchętniej nie wychodziłaby z jego objęć i nie odrywała swoich ust od jego warg. To on sprawiał, że w jej oczach pojawiały się iskierki szczęścia i najszczerszy i najradośniejszy uśmiech świata. Wszyscy powtarzali jej, że wygląda cudownie. A ona wiedziała, że to dzięki niemu. Promieniała. Upiększała ją miłość do niego. Tak bardzo go kochała. I nie mogła powstrzymać uśmiechu kiedy on zapewniał, że też ją kocha. Odkąd ją pocałował chodziła roześmiana co dzień. Bo wiedziała, że wieczorem znów usłyszy jego głos, poczuje jego zapach i zasmakuje słodkich warg. / s.z.w
|
|
|
On stał się chamem. Wystarczyło, że nie byli razem. Wpadł w złe towarzystwo od którego zawsze go odciągała. Zaczął pić i przeklinać. Zmienił się na gorsze. Zgrywał twardego cwaniaka. A ona się cieszyła. Cieszyła się, że tak się zmienił. Bo ona pozostała taka sama a jemu świat się zawalił. I mimo pozy ,,jestem twardy" wiedziała, że jest miłym chłopcem. Bo powierzchnię można zmienić ale nie to co w środku. Była pewna, że gdyby z nim była- wyciągnęłaby go z tego bagna. Z alkoholu, towarzystwa i złych ocen. Ale nie ona. Nie tym razem. Teraz niech sam sobie ratuje dupę. Skoro sam poradził sobie ze złamaniem jej serca. To niech sam się teraz z tego wyplącze. Była ciekawa czy tym razem da sobie radę - Bez niej! / s.z.w
|
|
|
Założyła bransoletkę. Od niego. On jej nie widział. A ona spędzała każdą lekcje wpatrując się w ten sentymentalny kawałek metalu. W oczach stawały iskierki. A bransoletka parzyła jej nadgarstek. Nienawidziła siebie, że jeszcze pamięta. Że to coś dla niej znaczy. A jednak... Nie mogła wytrzymać tego, że ma ją na ręku. Tak wiele to dla niej znaczyło. Już rok przeleżała w pudełku. Ale nadal wyglądała równie pięknie jak wtedy kiedy ją dostała. Pamiętała jak wkładał jej ją na rękę. Jak patrzył jej w oczy i dotykał jej nadgarstka mówiąc ,,Pięknie". A teraz on o niej już nawet nie pamięta. A ona nosząc tą bransoletkę wszystko sobie przypomina. Ale postanowiła sobie, że jej nie zdejmie. Że może kiedy się będzie dobijać wspomnieniami może jej przejdzie ten ból w sercu na jego widok. Bo bardziej niż jego osoba bólu przyprawiała jej bransoletka. Która parzyła skórę i serce. Wyciskała łzy i zaciskała w pięści ręce. / s.z.w
|
|
|
Cz 2 / Zarumieniła się. ,,Co ja robię?" pomyślała. Szybko zamrugała i spuściła głowę. Włosy zasłoniły jej twarz. Wzięła od niego swój plecak tak aby go nie dotknąć. ,,Nie rób tak" powiedział, zakładając jej włosy za ucho. Patrzył się na nią zawadiackim wzrokiem. Była pewna, że zaraz przyjdą jego koledzy i zaczną się z niej nabijać. Była zła, że się bawi jej kosztem. ,,Daruj sobie te gry." rzuciła i ruszyła do furtki. Chciała uciec stamtąd jak najszybciej. Wiedziała, że zaraz się rozpłacze. ,,Bawił się, na pewno. Przecież może mieć każdą. " powtarzała w myślach. Już miała zakładać słuchawki i wychodzić z terenu szkoły kiedy usłyszała za sobą stanowcze ,,Poczekaj!" Odwróciła się. ,,Czy on nie może sobie darować tej zabawy?" pomyślała. ,,Podprowadzę cię." Powiedział. ,,Nie, nie trzeba. Znam drogę." odrzekła i odwróciła się do niego plecami. Już łapała za klamkę gdy poczuła na ramieniu czyjąś dłoń ,,Idziemy razem. Zrozumiesz to cholera czy nie?"
|
|
|
Cz 1 / Wychodziła z klasy. Zapięła plecak, zarzuciła na ramię. Założyła krzesełko i poszła w stronę drzwi. Kiedy się do nich zbliżała kolega otworzył jej drzwi. Rzuciła krótkie ,,dzięki" i poszła przed siebie. Zeszła do szatni. Zmieniła buty. Posiedziała chwilę z koleżankami z klasy i posłuchała ich opowieści. Po kilku chwilach podniosła się z miejsca i wyszła z szatni. ,,Cześć" powiedziała i już była przy drzwiach wyjściowych. Otworzyła je i wyszła na dwór. ,,Wolność" - pomyślała. Ktoś stuknął ją w ramię z którego zsunął się plecak. Upadł na schody i sturlał się na sam dół schodów. ,,Uważaj!"- Krzyknęła. ,,Ciekawe co jeszcze się zdarzy." - wyszeptała. Już miała schodzić po plecak, kiedy ten który otworzył jej wcześniej drzwi, złapał za ramię i powiedział ,,Ja pójdę poczekaj". Nie wiedziała o co mu chodzi. ,,Robi sobie jaja"- była tego pewna. Ale pozwoliła mu zejść po plecak. Kiedy go jej podawał patrzył się cały czas w jej błękitne oczy. ,,Piękne" - powiedział.
|
|
|
|