Założyła bransoletkę. Od niego. On jej nie widział. A ona spędzała każdą lekcje wpatrując się w ten sentymentalny kawałek metalu. W oczach stawały iskierki. A bransoletka parzyła jej nadgarstek. Nienawidziła siebie, że jeszcze pamięta. Że to coś dla niej znaczy. A jednak... Nie mogła wytrzymać tego, że ma ją na ręku. Tak wiele to dla niej znaczyło. Już rok przeleżała w pudełku. Ale nadal wyglądała równie pięknie jak wtedy kiedy ją dostała. Pamiętała jak wkładał jej ją na rękę. Jak patrzył jej w oczy i dotykał jej nadgarstka mówiąc ,,Pięknie". A teraz on o niej już nawet nie pamięta. A ona nosząc tą bransoletkę wszystko sobie przypomina. Ale postanowiła sobie, że jej nie zdejmie. Że może kiedy się będzie dobijać wspomnieniami może jej przejdzie ten ból w sercu na jego widok. Bo bardziej niż jego osoba bólu przyprawiała jej bransoletka. Która parzyła skórę i serce. Wyciskała łzy i zaciskała w pięści ręce. / s.z.w
|