 |
|
'Trzymając żyletką w dłoni myślała tylko o nim.'
|
|
 |
|
Gdyby nie ty moje życie nie miałoby sensu...
|
|
 |
|
Szpilki, miniówa, dekolt... i myśli że świeci!
|
|
 |
|
-jak myślisz czy przyjaciele mogą być razem? -przyjaciele to przyjaciele i nic więcej..po co niszczyć przyjaźń? -aha.. -a co? - nie,nic tak tylko pytam.. ../pillofrape ♥
|
|
 |
|
Nie mogliśmy oderwać wzroku od siebie. Teraz już byłam pewna że on czuje do mnie to samo co ja do niego.
|
|
 |
|
Gdy się obudziłam było jeszcze wcześnie, choć od wielu nieprzespanych lub koszmarnych nocy, wreszcie wyspałam się. On jeszcze spał (lub tylko udawał) więc wykorzystałam to i przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko umiałam. Wydawało mi się że on też przytula się do mnie. Było niebiańsko. Nagle otworzył oczy i popatrzył mi głęboko w oczy. Ja zrobiłam tak samo. Nie mówiliśmy nic. Tylko patrzyliśmy na siebie. Zaczęliśmy się przytulać. On objął mnie ramieniem jak nigdy dotąd. Serce waliło mi jak młot pneumatyczny. Wziął moją dłoń i położył na swoim sercu. Jego waliło tak samo. Żeby pokazać mu że ja mam to samo wzięłam jego dłoń położyłam ją troszkę wyżej niż moja pierś. Siedzieliśmy tak z rękami na sercach i patrzyliśmy sobie w oczy, milczeliśmy. Nagle nasze głowy zaczęły się zbliżać do siebie.
|
|
 |
|
Czułam się bezpiecznie. Udawałam, że śpię i poczułam, że on obejmuje mnie delikatnie ramieniem i przytula się do mnie. Poczułam się jak w niebie. Nie chciałam usypiać. Chciałam trwać w jego ramionach na wieczność. Lecz sen sam przyszedł
|
|
 |
|
. – Widzisz mój drogi – zaczęła znów kobieta – każdy ma jakieś przeznaczenie. Jednym przeznaczona miłość nieszczęśliwa, inni zakładają rodziny a jeszcze innym przeznaczone są różne misje.
|
|
 |
|
Lecz gdy to zrobił długo mnie nie puszczał. Poczułam się jak w niebie. W jego ramionach po prostu było bosko. Po tej jakże przyjemnej chwili mój książę z bajki mnie puścił. Poczułam się taka bezradna, samotna. Kiedy wziął te swoje cudne dłonie poczułam się jak dziecko, któremu wzięto ulubioną zabawkę, jak pies, któremu zabrano przepyszną kość. Ale cóż… Musiałam się z tym pogodzić.
|
|
 |
|
– Pomóc ci? – spytał słodko.- Dam sobie radę. – odpowiedziałam mu żeby nie myślał że jestem od niego uzależniona. Tylko że tak naprawdę to byłam od niego uzależniona jak pszczoła od nektaru, jak trawa od słońca, jak narkoman od heroiny, jak… Edward od Belli. Już nie wiedziałam co robić. Bez niego moje Zycie nie miało by sensu.. a on nawet o tym nie wie.
|
|
 |
|
Obudziła się. Zobaczyła biały pokój. W jej ręce powbijane wenflony…Nie pamiętała co się stało. Nagle za szybą zobaczyła jego. Wszystko wróciło… Ból, nienawiść, miłość. Znów nie chciała żyć. Chłopak wszedł do pokoju. Udawała że śpi. Zaczął do niej mówić. – Wiem że mnie słyszysz. To wszystko przeze mnie!!! – zaczął płakać. Dziewczyna nigdy nie widziała jak on płacze ani nie słyszała. Sprawiało jej to ból że jej ukochany płacze a zarazem czuła zadowolenie że nie tylko ona cierpi.- Przepraszam!!! Ja… ja nie chciałem. Wiem jestem idiotą! Teraz zrozumiałem… że nie mogę bez ciebie żyć!!! KOCHAM CIĘ!!! – Przeżyła szok. Nie mogła w to uwierzyć. On ją też kochał. Jego usta zaczęły się zbliżać do jej ust. Gdy ją pocałował ona oddała mu pocałunek. Całowali się długo. – Ja ciebie też – wreszcie powiedziała dziewczyna.
|
|
|
|