 |
-pyszne ciasto mamo! -powiedziała córka przerywając kilkutygodniowe milczenie. na te słowa matka nie wytrzymała i idąc z łzami w oczach powiedziała "przepraszam, przecież wiesz że nie chciałam Cię uderzyć, żałuję tego. zostań w domu. tak bardzo Cię kocham. zapomnij o tym". przytuliła jedynaczkę, a ta mówiąc "już zapomniałam" dalej miała przed oczami obraz tej akcji. jej psychikę ktoś właśnie szatkował jak kapustę.
|
|
 |
bywały chwile, że brakowało siły. nie potrafiłam nawet samodzielnie odpalić sobie papierosa. tak, to mija. uśmiecham się i melanżuję jak gdyby nigdy nic. jednak wspomnienie tkwi gdzieś głęboko
|
|
 |
tego typka nie zatrzymasz przy sobie siłą
|
|
 |
ostatnie dni szkoły, zapach kawy, zaspane oczy i walka z czasem. lubię tą adrenalinę i ten chillout kiedy zdam już wszystkie zagrożenia.
|
|
 |
codziennie przeglądam kilkadziesiąt wpisów o podobnej tematyce. chłopak, dom, szkoła. każdy pisze jak mu ciężko. patrzę na to i myślę. tysiące osób, miliony podobnych problemów i my sobie nie radzimy?! ej damy radę tylko trzeba otworzyć się na innych!
|
|
 |
on ma szczerze wyjebane, a ona szczerze pragnie jego ramion by doczekać następnego dnia
|
|
 |
jak długo jeszcze będę biegać za tym typkiem w bluzie prosto?
|
|
 |
to że zamknę oczy nie oznacza że nie wypłyną przez nie łzy.
|
|
 |
tkwię w jednym punkcie. dlaczego? bo zastanawiam się czy aby na pewno chcę zapomnieć. to nie problem zamknąć wszystkie rzeczy z nim związane w pudełku. żadna przeszkoda to unikanie go. ale decyzja o tym czy przerobić tatuaż z jego inicjałami jest nieodwracalna. chcę wyrzucić tego dupka z mojego życia, ale boję się stracić go na zawsze. i dlatego on cały czas wbija nóż w niezagojone jeszcze rany, a ja cały czas kocham mocniej.
|
|
 |
jak on to robi, że za każdym razem rani w ten sam sposób, a ja nagle zostaje sama nie wierząc, że znowu mu zaufałam i tłukę sobie do głowy że następnym razem będę bardziej czujna. i znowu nie wychodzi.
|
|
 |
siedziała boso przed domem w zimną noc. jej całym dobytkiem była cienka pidżama która wcale nie dawała jej ciepła. usłyszała subtelne "wypierdalaj" z ust matki. bolało jak cholera. kilka zasad które były jej jedynym skarbem nie pozwalały jej wrócić do domu. nie miała gdzie iść. chciała być teraz obok tego któremu tak wiele razy już pomogła, który obiecał że będzie dobrze. nie chciała grandy w środku nocy, więc walczyła z sobą o przetrwanie do rana. dziękowała sobie że ma telefon, to była jej jedyna szansa. napisała do niego. prosiła o spotkanie, mówiła że nie daje rady, że nie ma już domu, że matka ją wyrzuciła. zapytał "za co?" opisała mu całą historię z nadzieją że napisze to głupie "będzie dobrze" i spotka się z nią żeby ją ogarnąć. niestety największa miłość jej życia już nie odpisała zabijając w niej resztkę woli walki.
|
|
 |
była jebanym tchórzem, nie potrafiła wrócić do domu. te ściany słyszały już za dużo, bała się ich. dostała telefon od matki "gdzie jesteś, ojciec źle się czuję, wszystko na mojej głowie" . świat zawirował. przecież obiecała mamie że już zawsze przy niej będzie. mimo tego stała w miejscu. nie potrafiła nawet patrzeć w kierunku domu. jej psychika rozpadała się na milion drobnych kawałków. w końcu zebrała siły, usiadła na ławeczce przed domem i płakała, na wejście do domu nie umiała się zdobyć. w mroku zobaczyła cień matki która stała przy oknie. nie widziała dobrze, bo był to środek nocy, ale zobaczyła łzę spadającą po policzku którą oświetlił księżyc. tak bardzo kochała mamę i tak trudno jej było się z nią dogadać. zbyt dużo mocnych słów i sytuacji zakończonych klęską.
|
|
|
|