 |
|
skoro i tak nie mogę być szczęśliwa - po co żyć? jaki sens ma to moje nic niewarte istnienie?
|
|
 |
|
- jesteś chyba jedynym facetem przez którego nie uroniłam żadnej łzy. - znamy się od pięciu minut, piękna. - masz rację. to pewnie dlatego.
|
|
 |
|
mijało miło, z zawrotami głowy, poślizgnięciami, potknięciami, śpiewaniem 'baby' czy 'waka waka'. jeden aspekt był ciążący. omijał mnie jak ognia, tańcząc z każdą inną dziewczyną, po milion razy. w końcu dj oznajmij tą znajomą wiadomość - 'moi drodzy, to już ostatni kawałek tego wieczoru!'. wtedy poczułam jak ktoś łapie moją dłoń i odciąga od reszty towarzystwa. odwróciłam się, i ujrzałam osobę, której spodziewałam się najmniej na tym miejscu.
|
|
 |
|
- mam wyjebane. - aha. no ja też. powiedzmy.
|
|
 |
|
nigdy, przenigdy nie zapomnę tego jakim uczuciem było kochanie Cię. obiecuję.
|
|
 |
|
i gdyby facet mierzył jak wielka jest Jego miłość do jakiejś laski, a nie to ile centymetrów ma Jego chuj - świat byłby piękniejszy, uczucia prawdziwsze.
|
|
 |
|
Godzina 16:00 słyszę pukanie do drzwi, zwlekam się z łóżka, i idę otworzyć. Otwieram i nagle poczułam coś zimnego na twarzy, dostałam śnieżką w twarz, byłam wściekła, zobaczyłam że to Ty, powiedziałam świetny żart narazie .Powiedziałeś Kocie no co Ty chodź na zimowy spacer, Kamil czeka na dole : ) Odpowiedziałam, że śnieg sypie i nigdzie nie idę. Usiadłeś przed drzwiami zdjąłeś czapkę i powiedziałeś ubieraj się brzydalu ! Pomyślałam, że wyjdę bo chce się rozerwać. Poszliśmy do parku, szłam z uśmiechem na twarzy, szłam taka dumna, sama nie wiem dlaczegoo. Nagle wrzuciłeś mnie w gigantyczną zaspę, miałam śnieg wszędzie. Poszliśmy nad zamarznięte jeziorko, ślizgaliśmy się jakieś 30 minut gdy skostniałam, dodałam idźmy dalej. Nosiłeś mnie, skakaliśmy, wrzucaliśmy śnieg sobie wzajemnie wszędzie. Czułam się jak mała dziewczynka ! Uwielbiam was < 3
|
|
 |
|
jesteś mistrzem w mąceniu mi w głowie, zdecydowanie.
|
|
 |
|
nie lubię nocy. zawsze zimno mi w stopy, a wiatru szalejącego za oknem boję się od maleńkiego. i jeszcze te myśli wciąż oplatające Twoją osobę, przypominające każdy oddech, każde muśnięcie Twojej dłoni na moim ciele.
|
|
 |
|
to była bodajże jednak z dyskotek szkolnych. całkiem przyzwoita, kawałki leciały dobre, chłopcy rozkręceni. w pewnym momencie poczułam jak ktoś pociąga mnie za rękę, nie widziałam twarzy - było za ciemno. jednak ten dotyk coś mi przypominał... - chodź. - usłyszałam głos przebijający się przez echo muzyki płynącej z głośników. to był On. wcześniej nie zauważyłam, żeby się pojawił. kolana mi zmiękły, jednak ruszyłam śmiało ku wyjściu. kiedy byliśmy już na korytarzu, sami, zdjął plecak z ramienia i wyjął z Niego swoją bluzę i moje trampki, które kiedyś musiałam u Niego zostawić. ubrał mnie, po czym biorąc na ręce wybiegł ze szkoły. - ta noc należy do Nas, mała! tęskniłem jak cholera! - krzyczał z uśmiechem, zarażając mnie dobrym humorem. moje obumarłe serce znów zabiło żywym rytmem; znów odzyskało wiarę w to, że miłość nie przemija od tak.
|
|
|
|