 |
Nie mogę obiecać ci nieba,ale pokażę ci magię wspólnego oglądania gwiazd a następnie wyszukam najpiękniejszą z nich i nazwę ją twoim imieniem.
Nie mam skrzydeł by przenieść cię ponad problemy dnia codziennego.
Mam jednak wielkie kochające serce dzięki któremu razem przezwyciężymy trud, ustanawiając każdy wieczór świętem naszej magicznej w swojej prostocie miłości.
|
|
 |
Zresztą, jaki sens ma rozprawianie o miłości,
skoro miłość posiada swój własny głos i mówi za siebie.
|
|
 |
Jest taka miłość ze wszystkich największa.Trwa ponad życie i ponad umieranie.Zabiera cząstkę nas samych odchodząc i cząstką siebie w nas pozostaje.I nawet gdy jest już w innym świecie kochać nas stamtąd nie przestaje.
|
|
 |
jakiś płomyczek w moim sercu się zaświecił kiedy uśmiechnąłeś się do mnie na szkolnym korytarzu. innego dnia znów przez ułamek sekundy na mnie zerknąłeś. twoje oczy błądziły gdzieś w moim oczach, ale mi to wystarczyło. mimo tego, że był już koniec, miałam nadzieję, a twój widok podsycał ten mały płomyk na tyle, aby nie zgasł. jeżeli odejdziesz- on zgaśnie. zniknie tak szybko jak się pojawiło. jeżeli zostaniesz- będziesz mieć mnie na zawsze. rozpalisz ogień, który w jednym momencie rozpali las. iskierka, którą jesteś ty, i las, który jest mną.
|
|
 |
zdecydowanym ruchem przyciągnęła go do siebie i czuła jego oddech na swoich ustach. jego zielone oczy spoglądały na nią z drwiną. nie odsunął się. jego palce skierowały się w kierunku jej włosów, a jej z kolei powędrowały do koszulki której starała się przytrzymać. czuła jak pociągnął ją za włosy, tym samym wygięła swoją głowe w tył. pocałował ją w szyje, a ona czuła ból i przyjemność. jego brutalność zamieniła się w coś pożądanego, a miłość zniknęła. on nie umiał kochać, za to był mistrzem w doprowadzaniu kobiet do szaleństwa, do obsesji, którą były jego usta.
|
|
 |
pusto. w tej ciemności, leżąc krzyżowała palce, myląc obietnice z modlitwami, które z trudem wylatywały z jej ust. jedyna broń, zaginiona nadzieja, z każdą przegraną walką bardziej upodlona, wciąż dalej, choć jej czas, jej czas przecież jeszcze nie nadszedł, ale nikt nie dbał o prawdę, gdy wypełniając gardło pożegnaniami, podpisywała swój wyrok.
|
|
 |
Bądź przy mnie. Bądź, taki jakim byłeś, taki jakim jesteś, taki jakiego zawsze Cię pragnęłam. W pierwszych promieniach wiosny, przytul mnie ciepło, delikatnie jak najlepszy przyjaciel, prawie łamiąc żebra jak najgorszy wróg. Bądź, obecnością złagodź mój ból, taki jak we wspomnieniach, taki jak w marzeniach... Bądź mój.
|
|
 |
nie byłam i nigdy nie będę na tyle dorosła, aby mieć kogoś takiego jak ty. po prostu wiedziałam, że zniszczyłabym wszystko. jestem jak śmierć- która przynosi jedynie ból i cierpienie. nie chcesz tego, zasługujesz na kogoś kto poprowadzi cie do przodu. ja jedynie prowadze krok do tyłu- na mine.
|
|
 |
i płuca unoszą się na znak, że twój organizm żyje. przerażone oczy krążą po sali wypełnionej tłumem ludzi. kościste palce wbijające się w uda, na znak, że chcesz uciec- że masz dosyć. świst wydychanego dwutlenku węgla, który zatruwa ten cholerny świat. przyśpieszona akcja serca- tłumaczona strachem, który cie napędza. przygryzione wargi po której spływają strużki czerwonej krwi. powieki tak ciężkie, a policzki mokre od łez. myśli, w których czai się samo zło. tylko ty.
|
|
 |
ta prawdziwa miłość nie kończy się na śmierci.
|
|
 |
a kiedy przypominasz mi się ty od razu wracam do wrażeń, które razem przeżyliśmy. o tym jak piliśmy do 6 rano chodząc po mieście. nasze pocałunki wymieniane na placach zabaw. nasze wydurnianie i popychanie. wszystko to co nas łączyło- teraz zniknęło. to zabawne, że w jednej chwili straciliśmy wszystko, ale bardziej mnie przeraża to, że nie wspominam twojego zerwania ze mną, ale same dobre chwile, które spędziliśmy i dzięki których byłam chociaż przez chwilę szczęśliwa. te wspomnienia są ważniejsze od innych.
|
|
|
|