 |
2. | tańczyła ze mną w deszczu, gdy ludzie chowali się pod parasolki, wycierała mnie całego mokrego, gdy już wróciliśmy do domu i rozbierała każąc grzać się przy kominku. przytulała, gdy wiedziała, że jest źle i była zawsze przy mnie, wiedząc, że razem zawsze damy radę. gdy nie wracałem na noc obdzwaniała wszystkich wspólnych znajomych, doszukując się mojego śladu. wdawałem się w bójki z zazdrości o nią, nie patrząc na cokolwiek. kurwa, byłem w stanie oddać jej wszystko, całego siebie, cały świat, w zamian za to, by była przy mnie, bym był częścią jej świata, bym był nadzieją jej duszy, biciem serca, sensem każdego oddechu zaciągniętego w płuca, bym był kolorował jej szare dni i dodawał piękna jej uśmiechu, radości jej smutku. chciałem być dla niej tym, czym Ona była dla mnie, chciałem być tym choć w połowie.. / shit.life
|
|
 |
jedyne na co dziś mam ochotę, to odjebać się w pizdu. nikt i tak mnie wspominać nie będzie, nikt nie będzie za mną tęsknić, nikt nie uroni łzy żalu po mnie. dlaczego nad tym myślę, a jeszcze tu jestem ? biorąc nóż w dłonie bądź będąc już gotowym do końca, w ostatniej chwili mam obrazy wspomnień, jej najpiękniejszego uśmiechu na ziemi, który trzyma mnie tu, mimo iż nie widuje go już. w ostatniej minucie ciszy, słyszę jej imię, jakby ktoś lub coś nie chciał bym to zrobił. rodzice? przecież Oni chyba chcieliby, bym był tam z nimi. / shit.life
|
|
 |
świadomość tego, że już nigdy Cię nie zobaczę, nie przytulę bądź chociażby usłyszę, nie wygra ze mną. wbijam sobie do głowy, że to nie możliwe, bo przecież tak kurewsko się kochaliśmy. nasza miłość miała być niezniszczalna a Ty miałaś być zawsze przy mnie. wybaczałem każde słowo, każdy czyn który przebijał moje serce, każdą zdradę przez którą padałem na kolana, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego. wciąż żyję z przekonaniem, że jesteś tylko moja, żyjesz tylko dla mnie i kochasz. ale brak Twojej osoby niszczy to wszystko, bo przecież każdego dnia nie mogę sobie wmawiać ,że jutro Cię ujrzę, gdy to kłamstwo wyjawia się na nowo, a samotne noce są torturami dla mej duszy. nie potrafię pojąć, w jaki sposób powinienem Cię kochać, czy naprawdę robiłem to tak źle, naprawdę kochałem Cię tak jak nie powinienem ? / shit.life
|
|
 |
nie potrafię pogodzić się z tym, że pozwoliłem sobie stracić Ciebie. / shit.life
|
|
 |
Jeśli mogę to pragnę zaznaczyć, że przy tobie serce mi łomocze a oczy bledną. / pokazcycyki__ku.rwa
|
|
 |
zastanawiam się, co boli bardziej. jej obojętność, czy brak jej ? sam już nie wiem, pragnę by była tu, bo Ona to wszystko, czego chcę. / shit.life
|
|
 |
spoglądam na zegarek co godzinę, mijają tak wolno jak minuty. codzienne męczarnie i tortury wspomnień wijących się w głowie to nawyk, przyzwyczajenie, tyle, że każdego dnia niszczące mnie na nowo, w ten sam sposób, zadając ten sam cholerny ból po raz setny. odpalam papierosa i zaciągając się patrzę w okno przez zaćpane oczy na świat, którego nienawidzę, na niebo czyste i trawę tak pięknie lśniącą po letnim deszczu. wydmuchuję dym nikotynowy z ust, mając nadzieję, że wypuszczę ją z mojego wnętrza i serca z dymem, który unosi się na wietrze zapachu mojej miłości, która dziś jej nie dosięga, nie dochodzi do niej, bo jest za daleko, mimo tego, że dusza ma, która uchodzi z mego ciała każdego dnia by chronić jej serce, jest tak blisko. / shit.life
|
|
 |
czuje te ciężkie, spływające łzy z mych oczu. i nie wiem jak się czuje, nawet nie wiem jak powinienem się czuć z tym wszystkim, wśród tej pustki którą wypełniałaś uśmiechem i obecnością, czuję nicość noszącą w głębi obojętność. i czuję ten ciężar słonych łez, pustych dni, wspomnień z wczorajszej przeszłości i braku dotyku, zapachu Twego. / shit.life
|
|
 |
każdego dnia oddycham bez niej, żyję bez niej i bez niej istnieję. tyle, że zaciąganie się powietrzem nie ma w sobie zapachu jej perfum, życie bez niej nie ma sensu a mojego istnienia nikt nie zauważa. każdego dnia wzmagam się z codziennością, która niszczy moje nadzieje, rodzące się na nowo zaraz po porannym otwarciu oczu. nie potrafię pogodzić się z faktem, że jej nie ma, wmawiam sobie, że wróci, Ona kurwa musi wrócić. pewność siebie wzrasta niszcząc mnie coraz bardziej. / shit.life
|
|
 |
i widziałem odbicie lustra, a w nim jeszcze nas. dzisiaj nie ma wczoraj, szczęście odebrał czas. odnajduje nasz obraz u nieba miłości bram. ale szukam Ciebie, daj mi jakiś znak. / shit.life
|
|
 |
i wyobrażam ją sobie tu ze mną u mego boku. patrząc w czyjeś oczy szukam jej wzroku błądzącego po moim ciele, wgłębiając sie w moją duszę. dotykając mojej koszulki którą nosiła na sobie jako piżamę na noc, próbuję przypomnieć sobie jej dotyk, wącham ją z nadzieją, że ma ona wchłonięty jej zapach, który mnie obezwładniał. przeglądając stare fotografie z nią jako głównym celem obrazu, próbuje przypomnieć sobie magię momentu szczęścia, w uchwyceniu zdjęcia. / shit.life
|
|
|
|