 |
Nie, skarbie. Nie zniszczyłeś mnie tym razem, a wręcz przeciwnie. Sprawiłeś, że czuję się o wiele silniejsza niż ostatnio. Nauczyłam się kolejnej rzeczy, że nie czeka się na kogoś kto tak naprawdę dla mnie nie powinien istnieć. Kto odszedł, a jogo przywróciłam sama do własnego życia. Przecież to był mój błąd. Moja głupota, że pozwoliłam Ci, abyś mnie zwodził swoimi tekstami i obietnicami. Sprawiłeś, że przez chwilę, dosłownie chwilę zwątpiłam w ludzi, ale też pomogłeś mi wyjaśnić kilka spraw. Dzięki Tobie zrozumiałam kto ma szansę być w moim życiu, a kogo muszę, jak najszybciej z niego usunąć. Inaczej będzie źle. Nie pozwolę sobie na to, aby uronić przez Ciebie jakiejkolwiek łzy. Nigdy... Przenigdy. Za wiele mnie to kosztuje.
|
|
 |
Przestałam być zagubioną wewnętrznie dziewczynką, która wszędzie szuka pomocy, bo nie wie z kim ma rozmawiać o własnym życiu. Przestałam patrzeć w przeszłość i ją opłakiwać. Przestałam się chować po kątach i rozmyślać o tym wszystkim co złe. Zwyczajnie zerwałam z pewnymi zasadami, które przez cały czas mnie niszczyły. Dopiero teraz to wszystko zrozumiałam. I wiem, że późno, ale wciąż twierdzę, że lepiej późno niż wcale, bo w końcu czas czegoś uczy. Zawsze pozwala na coś spojrzeć inaczej i brać różne wersje życia. Jednak teraz to co będzie, cała przyszłość będzie zależeć wyłącznie ode mnie. A nie chcę nawet próbować myśleć o tym, jakby miała wyglądać gdybym miała ją w jednej chwili zniszczyć głupotą oraz błędnym posunięciem. O przyszłość, o życie się walczy, a nie poddaje i z łatwością oddaje zwycięstwo, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło.
|
|
 |
Nie zapomnę tego dnia do końca życia. Wrzesień 2009 rok. Wtedy zaczęło się moje piekło. Kolejna kłótnia w domu. Strach przed tym wszystkim. Wykończenie psychiczne po śmierci chłopaka, który był kimś ważnym dla mnie. Mama nie dawała sobie rady ze mną. A ja? Byłam bardzo dobita tym wszystkim bardziej niż myślałam. Jeszcze spotkanie z ojcem wyprowadzały mnie z równowagi. Ten człowiek dążył do tego bym szybko się poddała i mu uległa. A ja to robiłam nie wiedząc, jak. Próbowałam brać leki, podciąć sobie żyły, a na końcu chciałam skoczyć z dachu. Nikt nie znał moich planów. Do momenty, gdy to wszystko nie uciekło spod mojej kontroli. Wtedy babcia zadzwoniła po pogotowie. Przyjechali, pogadali, dali zastrzyk i wsadzili w biały kaftan bezpieczeństwa. Dwie godziny w nim byłam zanim wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. Zwykły dzień, a ja straciłam wiarę w życie.
|
|
 |
Pogubiłam się, a dziś za to płacę. Dlaczego? Bo por raz kolejny pozwoliłam sobie uwierzyć w ludzi, w to, że nie wszyscy są źli. Nie słuchałam rozumu ani sumienia. Szłam za głosem serca. Wiedziałam, że tak będzie najlepiej, prawda? A jednak się myliłam Dziś to cholernie boli. To całe zbłądzenie, moja ucieczka... To kolejny raz mnie zniszczyło, wiesz? Zaufałam nieodpowiednim ludziom z przeszłości, którzy nigdy nie powinni się znaleźć w moim życiu. Przekroczyłam każdą barierę stawianą przede mną. Nie zauważyłam, że za bardzo w to się zagłębiłam. Nie zrozumiałam, że przez raz dostałam głęboko w serce, co sprawiło, że kolejny raz umarłam.
|
|
 |
Chciałam Ci ufać, chciałam wierzyć w Twoje słowa i mieć pewność, że nie jesteś nikim fałszywym. A ty co zrobiłeś mówiąc, że za te kilka godzin u mnie będziesz? Olałeś mnie całkowicie. Sprawiłeś, że czuję niesmak, gdy tylko o Tobie pomyślę, bądź wspomnę. Nie mogę spojrzeć na ostatnio wybrane numeru, bo tam jest Twój numer. A wtedy mną coś kieruje od środka i zaczyna się rozmyślanie z wewnętrzną walką. Chcę do Ciebie napisać i wygarnąć wszystko. Chcę , abyś wiedział, że w moich oczach straciłeś jakąkolwiek nadzieję na to, że kiedykolwiek dowiesz się czegoś o moim życiu. Znienawidziłam Cię. Tak bardzo Cię znienawidziłam, że już wszystko co z Tobą się wiąże jest mi obojętne. Liczę jednak na to, że los się odwróci kiedyś i sam poczujesz smak życia. Tego prawdziwego życia.
|
|
 |
Bardzo źle sypiam, ale wiesz to najmniejszy problem. Poważniejszy jest ten, że odszedłeś a ja nie wiem czy wrócisz. / napisana
|
|
 |
Oczywiście, że nie jest idealny. Ale dla mnie był w większej mierze taki jaki powinien. Przecież studiuje już na czwartym roku, pracuje, nie pali, od czasu do czasu wyskoczy z kumplami na piwo, zawsze się o mnie martwił, nie szukał nikogo na boku. Tylko ma jedną podstawową wadę. Za bardzo grzebie w przeszłości. A to poważna wada, przecież rozwaliła nasz związek. / napisana
|
|
 |
Serce przepełnione jest nienawiścią do Ciebie. Nie rozumiem Twojego zachowania, ciągłego zwodzenia. Co chciałeś mi tym przekazać, co próbowałeś mi udowodnić przez to zachowanie rozmawiając ze mną, dając mi tyle nadziei, w którą nie uwierzyłam, w którą nie chciałam wierzyć? Chciałeś tym sposobem się zemścić za przeszłość, za te wszystkie tygodnie, a nawet miesiące, gdy odkrywałam tajemnicę tego kim jesteś? Co Tobą kierowało? Co sprawiło, że pozwoliłam się tak bardzo Tobie oszukać? Czy to naprawdę musiało w ten sposób się zakończyć, naprawdę musiałam przez Ciebie znienawidzić kogoś, kto kiedyś był częścią mojego życia? Sprawiłeś, że mój świat runął. Dosłownie runął kilka tygodni temu, ale dzisiaj ja wykonałam ostatni krok. Usunęłam to wszystko co mi po Tobie pozostało. Skończyłam z Tobą i tymi kłamstwami, które od początku mi wmawiasz.
|
|
 |
Czwartkowa wizyta na cmentarzu uświadomiła mi kilka rzeczy. Pozwoliła z innej strony spojrzeć na błędy, które popełniam. Tam mogłam być w pełni sobą, mogłam płakać. Nie musiałam się w niczym hamować. Byłam sama i z Nim rozmawiałam. Prosiłam, wręcz błagałam by mi pomógł, dał jakiś konkretny znak do życia, który zrozumiem i wcielę w życie. Dostałam ich kilka, ale nie wiedziałam, który jest tym jedynym, pewnym i dobrym. Okazało się, że wiele zależało od tego, jak postąpię. Na jaki dystans będę się trzymać do pewnych spraw. Skąd o tym wiem? Obserwacja sprawiła, że to dostrzegłam. Mogłam dzięki temu nagle coś w życiu zmienić i tak zrobiłam. poszłam na całość i zrozumiałam, że bez prawdziwego ryzyka tak naprawdę niewiele jestem w stanie zyskać.
|
|
 |
Wiesz, nie nadążam za sobą i własnym zachowaniem. Ostatnio się ciągle zmieniam, mam jakieś humorki, które praktycznie mało kiedy są zależne ode mnie. Nie panuję nad tym, nie panuję nad sobą. Jestem od czegoś uzależniona, ale wiem, że to nie jest negatywne uzależnienie, wręcz przeciwnie. Czuję pewien niedosyt czegoś, bo wiem, że za kimś tęsknie. Wystawiam wszelki uczucia, które we mnie siedzą na próbę czasu. Nie panuję nad tym. Pozwalam sobie na to, aby mieć słabość, do niektórych, rzeczy bądź osób. Nie jestem już sobą. Nie, ja jestem teraz inna, odmieniona. Bo to wszystko ma na mnie dobry wpływ i nie chcę tego zmieniać. Chcę, aby tak wszystko już pozostało. I nie ważne, jak los poukłada całą tą przyszłość. Teraz to się dla mnie zaczyna liczyć to, co jest obecnie. Czyli radość, którą czuję na co dzień.
|
|
 |
Szczerze? Nie wiem co mam o Tobie myśleć, za co Cię nienawidzić, a za co tolerować. Działasz mi człowieku codziennie na nerwy, Twoje zachowanie przechodzi już wszystko to co jest możliwe, a ja? Staram się być uparta i nie pozwalam sobie na to, aby Tobie ulegać. Nie mogę, nie jestem w stanie. Jeżeli teraz się wpakuję w coś nowego, w coś co jest z Tobą bardzo związane, wiem, że źle się cała znajomość zakończy. Ja już z Tobą zerwałam to wszystko. Zerwałam z Tobą cały kontakt, który był nam dozwolony. Nie chciałeś się ujawnić, nie chciałeś odebrać mojego telefonu, pokazać mi się na kamerce przez skype pomimo, że miałeś ku temu nie jedną okazję. Więc człowieku, na co Ty liczysz z mojej strony, że ja ulegnę na Twoje prośby, błagania, przeprosiny? Nie, nie zrobię tego. Nie mogę. Za wiele to by mnie kosztowało. Zrozum to w końcu i odejdź ode mnie. Chcę spokojnego życia, bez Ciebie.
|
|
 |
Uśmiechnęłam się. Szczerze się uśmiechnęłam przy Nim, kiedy nagle zobaczyłam od Niego wiadomość na gadu. Nie spodziewałam się tego. Przynajmniej nie wtedy, gdy siedziałam na 'zaraz wracam', aż tu nagle pojawiła się chmurka z Jego wiadomością. Przez chwilę byłam zaskoczona, ale od razu moja twarz zaczęła być promienna. Ponownie się uśmiechałam szczerze. I to dzięki Niemu. Odgonił ode mnie złe emocje, złe myśli i ból, który mi towarzyszył. Byłam wręcz przekonana, że już nie uśmiechnę się nawet na chwilę, a jednak to się zmieniło. I szczerze? Dochodzę do wniosku, że każdy może mi zachodzić już dzisiaj za skórę, do końca tego dnia, ale i tak nie uda się nikomu zniszczyć tego, że po raz kolejny czuję radość. Nie pozwolę sobie, ani przez chwilę na zawahanie, łzy czy smutek. Dość już tego. Nie chcę żyć tym ponurym życiem. Chcę czegoś nowego, mam do tego prawo, prawda?
|
|
|
|