 |
Miała sobie odpuścić, dojść do tego samego wniosku co on, że na nią nie zasługuje. Dwa tygodnie prędzej wpadł na genialny pomysł, że ją zdradzi. Powie, że kocha tamtą. Nie mogła być to przypadkowa dziewczyna. Na dyskotece nadarzyła się okazja, jego dobra koleżanka już od dawna w nim zakochana zaczęła się do niego przystawiać. Pocałowała go, odwzajemnił pocałunek. Obce usta w niczym nie przypominały ust jego anioła. Teraz już nie mógł się cofnąć przed realizacją swojego planu. Gdy jej mówił o tym pocałunku, widział spojrzenie pełne bólu. Nie złości czy rozczarowania. Oczy pełne bólu, usta błagające by powiedział, że to żart. Powiadomił ją, że dla niego to koniec, czuje coś do swojej koleżanki nie do niej. Poprosiła go, żeby to jeszcze przemyślał. Miał już siebie samego dość, potrafił tylko wszysko pieprzyć. Wstał i zaczął chodzić po pokoju, krążył w koło. (część 2)
|
|
 |
Drugą godzinę z rzędu leżał wpatrując się w sufit. Nie miał ochoty na nic, męczył go kac a w głowie kłębiły się myśli. Przez ostatnie pare tygodni nie mógł znaleźć sobie miejsca, a każdą wolną chwilę spędzał na zapijaniu wspomnień. Przed jego oczami znowu stanął jej obraz. Delikatne rysy twarzy, blond loki, niebieskie oczy. Wyglądała jak anioł. Była aniołem, jego własnym aniołem stróżem. Kochała go bezgranicznie, czystą, bezinteresowną miłością, on kochał ją równie mocno, ale postanowił, że nie mogą być razem. Nie był odpowiednią osobą dla niej. Pił, palił, lubił imprezy i chociaż jej to nie przeszkadzało on nie chciał, żeby marnowała sobie życie na niego. Wiedział, że zwykła rozmowa o tym, ze nie chce z nią być nie pomoże. Wiedział, że dopóki będzie myślała, że ją kocha będzie walczyć o nich, o niego. Nie chciał tego. (część 1)
|
|
 |
ciężki charakter wiem mam z natury, ale chce wierzyć w słońce nie chcę już wierzyć w chmury
|
|
 |
Ostatkiem sił wbiegł na ósme piętro starej praskiej kamienicy, ciężarem całego ciała wyrwał ze spróchniałego zawiasu czarne drzwi ze słabym zamkiem i skierował się ku najmniejszemu z pokoi. Widok jaki stanął przed jego oczyma pokonał najśmielsze wizje. Katherine stała na samym środku ciasnego, zagraconego pomieszczenia w którym panował ohydny zaduch. Stała ślepo wgapiając się w sufit, wypowiadając szeptem słowa, które rozumiała tylko ona, które brzmiały niczym zaklęcie w nieznanym języku. Przy skroni trzymała lufę, broń była odbezpieczona. Już tylko sekundy dzieliły ją od przejścia na tę drugą, być może lepszą stronę. Z amoku wyrwał ją krzyk Josha - Nieee! … Nie zdążył. W mgnieniu oka wszystko co ich otaczało zalało się świeżą krwią, a dotąd stara i brudna ściana pokryta została tapetą z jej mózgu. W powietrzu było czuć teraz już wyłącznie zapach śmierci
|
|
 |
proszę wybaczyć, że brak mi sił o ciebie walczyć, bo tak już jest, że drogo płaci ten, który wybrał nic nie tracić
|
|
 |
ufam. płaczę. przebaczam. i to mnie niszczy
|
|
 |
najgorszą częścią odkochiwania się jest zastanawianie się nad tym, czy jeszcze kiedyś otworzysz się na kogoś tak bardzo
|
|
 |
W blasku świec, spoglądając na spływające po szybach krople deszczu, siedzę nad kartką papieru i myślę o Tobie. W jednej chwili cała zapełniła się tysiącem słów, tysiącem myśli, wspomnień, uczuć, emocji wprost przelanych na papier, przelanych wprost z serca. W jednej sekundzie każda pojedyncza myśl materializuje się i pozostaje wieczna. Nie jest już ulotnym elementem, o którym za chwilę nie będę już pamiętać. Jest teraz wieczna.
|
|
 |
teraz już wiem, że każde z nas, z czasem po prostu pogubiło się w labiryncie złudzeń. w tej stercie obietnic, będących kiedyś podstawą tego co budowaliśmy, jakby fundamentem każdego z uczuć, pozwalającym nam przetrwać. / endoftime.
|
|
 |
W pogoni za nieosiągalnym, przegapiła stację 'szczęście'.
|
|
 |
A może by tak zachować kawałek szczęścia i zostawić na jutro? Gdyby to było takie proste..
|
|
 |
przed zaufaniem Mu powstrzymywała mnie tylko wizja popełnienia błędu. wyobrażenie o tym, że kiedy ja oddam mu bezgranicznie całą siebie, On bezpruderyjnie mnie zniszczy. i tkwiąc w tej absurdalnej obawie, nie pozwoliłam, by się do mnie zbliżył. nie chciałam poczuć smaku życia u Jego boku, bojąc się, że kiedyś za nim zatęsknię.
|
|
|
|