Drugą godzinę z rzędu leżał wpatrując się w sufit. Nie miał ochoty na nic, męczył go kac a w głowie kłębiły się myśli. Przez ostatnie pare tygodni nie mógł znaleźć sobie miejsca, a każdą wolną chwilę spędzał na zapijaniu wspomnień. Przed jego oczami znowu stanął jej obraz. Delikatne rysy twarzy, blond loki, niebieskie oczy. Wyglądała jak anioł. Była aniołem, jego własnym aniołem stróżem. Kochała go bezgranicznie, czystą, bezinteresowną miłością, on kochał ją równie mocno, ale postanowił, że nie mogą być razem. Nie był odpowiednią osobą dla niej. Pił, palił, lubił imprezy i chociaż jej to nie przeszkadzało on nie chciał, żeby marnowała sobie życie na niego. Wiedział, że zwykła rozmowa o tym, ze nie chce z nią być nie pomoże. Wiedział, że dopóki będzie myślała, że ją kocha będzie walczyć o nich, o niego. Nie chciał tego. (część 1)
|