 |
nic mnie już nie zaskoczy, nic nie wzruszy. jeśli zostanę tu sama, to wiem, że stanę się potworem. lalką, pozbawioną uczuć, które zostaną ulokowane gdzieś, skąd nie będę mogła ich wypuścić, jeśli znikniesz. i pewnie jasne będzie, że znikną wszystkie zasady, chęci, ambicje. nic nie będzie się trzymało na rękach i nogach, bo nie będę miała celu, do którego dążę. zniknie rygor, porządek, plan. tylko noc i dzień będą biegły tak, jak zwykle, więc wszystko pozostanie takie same, tylko, że nie będzie miało żadnego sensu. jesteś jedynym sensem.
|
|
 |
zgubiłam gdzieś po drodze zaufanie i teraz tak trudno mi tutaj trwać i patrzeć na to wszystko z nieświadomym spokojem w oczach.
|
|
 |
boję się. nie wiem, jak będzie. a jeśli nie przetrwam, a jeśli nie wytrzymam, a jeśli zrobię po raz kolejny błąd, taki nie do naprawienia albo zdobędę kilka ran nie do zaszycia? czasu nie cofnę i nie zatrzymam.
a jeśli nie zdążę?
|
|
 |
jestem wojną, zamkniętą w ludzkim ciele.
|
|
 |
chciałam latać i myślałam, że wzbijam się w przestworza. nie myliłam się, jednak nie stałam się czystym, bladym aniołem w promieniach słońca, lecz upadłym demonem śmierci. brakuje mi już słów. czuję niepokój w każdym wyrazie, głos drży i uderza w niepokojące tony. koniec. zamykam usta i nie mówię nic. będę milczeć, bo to jedyny sposób, żebym przestała kłamać.
|
|
 |
"tell me how it feels to be, the one who turns the knife inside of me."
|
|
 |
"I'm so tired of being here
suppressed by all of my childish fears
and if you have to leave
i wish that you would just leave
because your presence still lingers here
and it won't leave me alone"
|
|
 |
a to takie niesamowite, jak wiele może ukryć delikatny uśmiech i łagodny, spokojny ton. przecież jest źle. i prawdę mówiąc gorzej, z dnia, na dzień... nie jestem nieśmiertelna. coś, co mnie przytłacza, wkrótce dopnie swego. upadnę i już się nie podniosę. patrząc tylko na ciebie obok, będę żałowała, że nie mogę zostać tu choć minuty dłużej, albo zabrać cię ze sobą. więc lepiej już odejdź.
nie chcę, żebyś patrzył, jak umieram.
|
|
 |
był jedynym powodem, dla którego chciałam tu wracać. dla którego wróciłam. tylko nie wiem, czy było warto, bo nic już nie zastałam, tylko martwą ciszę, a przed sobą widzę długi korytarz bezsennych nocy i okrutnie obojętnych dni.
|
|
 |
do szyb moich oczu znów pukają łzy, nie ma nic.
|
|
 |
świat popatrzył na mnie przerażającym wzrokiem i owiał mnie podmuch szyderczego śmiechu. została tylko cicha nadzieja, łaskocząca pociesznie serce, które pokruszone na malutkie fragmenty pulsuje ostrożnie, trzymając się w całości, jedynie przez tą misternie wygrzebaną ostatkiem sił z zabrudzonej duszy odrobinę wiary, że to wszystko ma jeszcze jakiś sens.
|
|
|
|