 |
Zapytaj swoją dupę co robi gdy jest sama, siada Pinokiu na twarzy i błaga go by kłamał..
|
|
 |
Staram się utrzymać spokój, szubienica to mój azyl odsuwam krzesło zatapiając się w moment wiecznej ekstazy...
|
|
 |
Chciałbym poznać smak
śmierci, stan drożnego kolorytu
To szczyt szczytów przekroczenie granicy bytu..
|
|
 |
Nie chowam sie pod maską, nie staram się stąd uciec
Możesz topić strach w wódzie i nałogowo ćpać
lecz na końcu takiej drogi czeka tylko ból i płacz
pokaż, na co cię stać, Synu nie bądź durniem
Mimo że codzienny SYF może wywoływać furie
Idź dumnie przed siebie życie to twoja scena
I pierdol farmazony ktore slyszysz na swój temat...
|
|
 |
Zrób to głośno, niech sąsiadom gul skacze, ta muzyka ryje beret w chuj jak dopalacze..
|
|
 |
Chodźmy brat we wspólną podróż, nadzieja we mnie mieszka, kilka nocy już spędziłem z tymi zapiskami Leszka...
|
|
 |
W życiu pełnym zakrętów troche się zgubiłeś, uwierz, nie chcesz żebym prawdę przyniósł na Twoja mogiłę...
|
|
 |
Bo tacy jak on byli, są i będą
prawdy uczą ich łzy, upadki życia
nigdy w opcji "żyj i nie zadawaj pytań"
|
|
 |
[1] Siedziałam na ławce w parku skulona w kłębek. Położyłam głowę na kolanach i wpatrywałam się we wszystkie zakochane pary,
które przechodziły obok mnie. Ciągle przed oczami ujawniał mi się Twój obraz i wizja na jeszcze jedną szanse z Twojej strony,
kiedy właśnie w tym momencie ktoś zajął miejsce obok mnie. To był ON, bo jakże by inaczej. Wpatrywał się we mne przez chwilę,
po chwili obejmując mnie ramieniem. Odruchowo odsunęłam się od Niego, nie chcąc żadnego kontaktu fizycznego. Każdy jego dotyk, przypominał
mi o naszej przeszłości. Jak na złość, przesunął się tak blisko, że nie miałam już miejsca. / faintreflection
|
|
|
|