 |
[cz.2] - wydarłam się, odpychając Ją, bo czułam, że jeśli zbliży się do mnie jeszcze krok to ją zabiję. "był jebanym tchórzem"-wydarła się, a ja nie wytrzymałam - usłyszałam tylko jak Mateusz krzyknął "Żaklina, daj spokój", i po chwili moje pięści były na Jej twarzy. wyjebała mi butelką, ale zdawałam się być bardziej ogarnięta , i trzeźwiejsza, bo już chwilę po tym siedziałam na Niej, obijając Jej twarz. to były sekundy - bicie się po twarzy,gryzienie, wbijanie paznokci, szarpanie za włosy, i na koniec prawy sierpowy, przez który zwichnęłam nadgarstek,i po którym Mateusz ściągnął mnie z Niej, odpychając z całej siły na ławkę ze słowami: "uspokój się kurwa, bo Ci wyjebie". patrzyłam przez chwilę na Nią i na siebie - na to jak wyglądamy, i do jakiego stanu doprowadziłybyśmy się, gdyby nikt Nas od siebie nie odciągnął.
|
|
 |
[cz.3] siedziałam na ławce, czując na sobie uścisk Iwety, i mając ochotę wrócić do tej szmaty, i Ją zabić - za Niego, za to co zrobiła, i czego nie zrobiła, za ból, jaki zadała tak wielu osobom.|| kissmyshoes
|
|
 |
zadomowiliśmy się tutaj, i odnaleźliśmy - a o to baliśmy się najbardziej. On - z miłoscią życia u boku, ja - wśród ludzi, przy których się spełniam, i na których mi zależy. dzisiaj mamy już swoje sprawy, i choć zazwyczaj mijamy się w przejściu - zawsze mamy czas na uśmiech, i słowa "było warto". zaczeliśmy nowe życie - a tego przecież najbardziej pragnęliśmy, udało się, wygraliśmy. || kissmyshoes
|
|
 |
Nienawidzę tego, że kiedy krzyczę, a krzyczę jak opętany, to krzyczę w pustkę. Nienawidzę tego, że nie ma nikogo kto by usłyszał mój krzyk, i nie ma nikogo, kto pomógłby mi nauczyć się przestać krzyczeć. Nienawidzę tego, że to, do czego zwróciłem się w swej samotności, mieszka w fifie albo butelce."
|
|
 |
"Nie chcę być sam. Nigdy nie chciałem być sam. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nienawidzę tego, że nie mam do kogo zadzwonić, nienawidzę tego, że nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mógłbym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałem mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymał, że jeszcze się odnajdę.
|
|
 |
Kiedy byłam mała, obiecałam mamie, że nigdy się nie zakocham w chłopaku. Teraz żałuję, że to spełniłam. Dlaczego? Bo nie mam nikogo.
|
|
 |
- W moim domu czuję się jak w więzieniu... Nie da się z niego wyjść ani zaprosić nikogo...Żyję w nim zupełnie sama... Czasem wydaje mi się tak brzydki i odpychający...Wiem że to ja powinnam o niego dbać, ale są chwile kiedy po prostu nie mam siły...Wiem też że niestety inni oceniają mnie po jego wyglądzie... Może i nie jest to wielki, piękny zamek, tylko mała chatka, ale przyzwyczaiłam się do niego i coraz częściej myślę że go polubiłam...
|
|
 |
Nie masz się do kogo uśmiechnąć? Patrz jak się złożyło. Też jestem sama, nie mam zupełnie nikogo. Moi bliscy dawno już zapomnieli, że istnieję. A ja żyję. Jestem, oddycham. Dopiero kiedy umrę. Dotrze do nich jaki skarb stracili. Wtedy już będzie za późno.
|
|
 |
I gdy się tak zastanowię, to nie mam nikogo u swego boku ...
Jedynego przyjaciela, osoby z rodziny. Czuję się jak bezdomna ...
|
|
 |
Już nawet nie wiem, czy warto starać się za wszelką cenę. Nie można nikogo zmusić do miłości... Na pewno nie kogoś, kogo tak bardzo się zraniło...
|
|
 |
Nienawidzę tego uczucia, że nie mam nikogo przy sobie. Wszystko się pozmieniało, nawet nie zauważyłam kiedy. Nie miałam szansy się przed tym obronić... cholerna ja. Chcę czego innego, innego otoczenia, innych ludzi, innego miasta. Dlaczego doprowadzacie mnie do takich myśli...?
|
|
 |
Ktoś kiedyś powiedział mi , że warto żyć dla bliskich . Problem w tym , że nie mam nikogo kto nie chciał by mnie zabić.
|
|
|
|