 |
|
Kolejny raz docieram, do granic własnych mniemań; mam siebie, czy ktoś mnie ma - ma!
|
|
 |
|
Oczekuj bez oczekiwań, a może uniesiesz nieoczekiwane.
|
|
 |
|
Jak dają mi rady, choć sami nie dają im rady, to tak, jakby rady nie dali.
|
|
 |
|
Ten moment na moment odbiera rozum, znów zaczyna padać.
|
|
 |
|
Nie poukładam Ci życia jak Jenga.
|
|
 |
|
Oni byli, gdy byłem sam, wy jesteście jak są wszyscy.
|
|
 |
|
Wszystko wnerwia, znaczy wkurwia, ta bezsilność męczy mnie.
|
|
 |
|
''Fotki. Fejsy. Telefony. Atencja. Oj pusto. Rozumiesz? Co, że nie? Szukasz? Nie. Znajdujesz? Nie. Kogo? Czego? Kogo bardziej. Ale nie. Kaszlesz. Psikasz. Chory na życie. Zdradzasz. Chcesz lata. Cienia. Rzucać? Być? Rzucać. Chłód. Wszystko, co wadzi. Dużo tego. Teraz bardziej czego.
Ego down. Chory? To herba. Z cytryną. Walczysz? Idziesz z torbami. Torby expa. Empty kejda.
Przyjaciel przekima. Karmi chwilę. Znajdujesz szcześcian. Robota. Telemarketaketa. Jakoś trzymasz.
Się. Pełna epa. Puszczasz. Zbierasz. Poznajesz. Poznany buli. Ty robisz. Pory dnia. Roku. Mijają.
Hibernujesz. Się Tobie. Dużo. Hajs. Wafle. Wydaje. Wafle to wafle. Na. Łogi. Wyki. Pakmana. Lekkość. Ja. Kruchość. Wafle. Wafle. To Ludzie. U. Wiosna. W końcu. Dobra, wstaję.'' ADI NOWAK.
|
|
 |
|
są takie osoby, które zawsze będą mieć takie miejsce w naszym życiu, że mimo upływu lat, mimo tego, że ktoś na ich miejsce już wprowadzał się i wyprowadzał wielokrotnie, mimo słów i wydarzeń, zawsze pojawiając się ponownie wywołują ten sam dreszcz. ten sam, jak za pierwszym razem. muśnięcie dłoni, zatopienie się w tych ramionach i to samo stado trzepoczących motylków w brzuchu. taki człowiek, z którym spędzasz chwile, dzień i znów wszystko wraca. tak niebezpiecznie wywracając wszystko. i nie ma obietnic, są tylko słowa, wspomnienia, przyznanie się że się trochę tęskni. i niby nie powinam mieć żadnych złudzeń to tylko ulotny moment
|
|
 |
|
Szczery do bólu aż tak, że do dziś wydzwaniasz się zwierzyć.
|
|
 |
|
Czasem robiłaś za mocną kawę, denerwowało mnie, jak chciałaś wychodzić z domu wtedy, kiedy ja nie chciałem i wytykałaś mi te byłe panny ze swoim grymasem na twarzy, ale starałem się o tym nie mówić, bo mocna kawa wcale nie jest taka zła, zaczynasz mówić o wadach i pada dom z kart, małe kłamstwa otaczały kąt prawd, pilnowałby, by go nie dało się rozwiać, zachowuje dla siebie w sumie już od lat i zachowuje dla siebie, dla Twego dobra, jak widać chyba nie podziałało.
|
|
 |
|
Załóż najlepszą sukienkę - rusz, wieczór jest wreszcie Twój, wyjście z opresji dosłownie potraktuj.
|
|
|
|