 |
Dlaczego mimo tego, że cały świat mówił jej że powinna zapomnieć, zamknąć tamten rozdział i zacząć żyć od nowa ona nadal tkwiła w miejscu. Nie umiała tego wyjaśnić, ale jakaś siła, która wydawało jej się pochodziła od Boga, kazała jej ciągle mieć nadzieje. Jak mantrę powtarzała "Ufam Ci Panie" jednak każdego dnia na własne oczy widziała, że on układa już nową historię w której nie ma miejsca dla niej. I właśnie tego nie rozumiała najbardziej, czemu Bóg, któremu tak ufała pozwalał jej tak cierpieć. Dlaczego nie dał jej łaski zrozumienia że tak miało być i że ona również ułoży sobie życie z kimś innym. Że tak po prostu będzie lepiej, prościej, bo przecież nie da się wrócić do tego co było. Dlaczego tak się miota na granicy szaleństwa?
|
|
 |
Czy skoro go kocha, a on kocha inną to powinna stać im na drodze? Przecież chce być jego przyjaciółką, więc czy ma prawo czegokolwiek mu zabronić, nawet jeśli wie, że widok jego u boku innej złamie jej serce. Tak bardzo chciałaby umieć powiedzieć mu "bądźcie szczęśliwi" ale to krótkie zdanie nie jest w stanie przejść jej przez gardło, nie wywołując morza łez. Ciągle nie umie zrozumieć dlaczego życie jest tak niesprawiedliwe. Kiedyś to ona była jego światem i chociaż minęło już tak wiele czasu to nadal czuje że nie chce tego zmieniać. Dlaczego nie mogło zostać tak jak było, po co te wszystkie zmiany, skoro niosą tylko cierpienie. Jest egoistką i dobrze o tym wie, myśli tylko o swoich uczuciach, a przecież związek to nie tylko to co ona czuje, skoro jemu nie było dobrze w takim układzie, musi pozwolić mu odejść, nawet jeśli sama nie jest na to gotowa...
|
|
 |
połóż mi na policzku swoja miękką rękę
|
|
 |
powoli pieprzona codzienność przerasta nas, powoli na serca wbija miasta hałas. pieprzę to wszystko jak się uśmiechasz
|
|
 |
"Bolesna prawda , nie cukierkowe kłamstwa ." !
|
|
 |
Chciałabym móc kiedyś powiedzieć Ci TAK. Chciałabym być ostatnią kobietą w Twoim życiu. Żebyś nikogo prócz mnie nie potrzebował. I żebyś był pewien, że my to coś na sto procent, że ja to ta właściwa i jedyna. I żebym mogła zasypiać co wieczór bez żadnych wątpliwości co do Ciebie. Żebyśmy kochali się każdego dnia tak mocno jak dzisiaj. Do końca naszego wspólnego życia.
|
|
 |
Nienawidzę Cię za wszystko. Za to, że dałeś mi tą cholerną nadzieję, z której i tak nic nie wyszło. Za nieprzespane noce i litry połykanych łez. Nienawidzę Cię za wiele rzeczy, a przede wszystkim za to, że mimo tego jak doskonale Cię znam wciąż Cię kocham, czując się z tym żałośnie.
|
|
 |
Ile musisz stracić szans, by te jedną wykorzystać.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz śnił, o tym czego mieć nie możesz.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz pił, by się później czuć najgorzej.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz trwał, często w błędnych przekonaniach.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz prał brudy, co nie są do wyprania.
|
|
|
|