|
Mówiłeś, "Miej dziś piękne sny", przy łóżku mym. Mówiłeś, "Świat nie jest taki zły", wierzyłam Ci. Mówiłeś, "Nie zostawię was, będę światłem wam". Wtedy nadszedł mrok, zapadła noc
|
|
|
Mówiłeś, "Będę tuż o krok, zaufaj mi". Mówiłeś, "Nie puszczę Twoich rąk, nie bój się". Mówiłeś, "Będę o was dbał bardziej niż on sam". Ale wtedy odwróciłeś wzrok.
|
|
|
wyszła z domu, gdy spał. nie zauważył. najwygodniej spało mu się samemu. wyspał się. nawet nie zwrócił uwagi, że lepiej mu się spało. puste łóżko? może po prostu wyszła szybciej do pracy. pomyślał o błogim spokoju. o tym, że nikt nie chodzi po pokoju i nie hałasuje. że nikt nie mówi 'kochanie wychodzę, miłego dnia' i oddaje całusa na pożegnanie. najważniejsze, że się wyspał i miał czas jeszcze na drzemkę. dopiero około południa wysłał krótkiego sms'a 'co tam?'. nie uzyskał odpowiedzi. próbował dzwonić, ale wciąż włączała się poczta głosowa. zamiast się zmartwić, zdenerowował się na nią. że nie odbiera od niego telefonu. przecież jak on nie odbiera w obecności innej to normalne, a ciekawe dlaczego ona ma wyłączony telefon? nie pomyślał o tym, że miała wszystkiego dość i chciała uciec. bo przecież wszystko było w porządku. wiecznie podniesiony głos, płacz, to normalne. a ona? wyszła w nocy i stała nad krawędzią. zastanawiała się nad najważniejszym krokiem swojego życia. cz1
|
|
|
w przód czy w tył. tik. tak. jak tykający zegar. płakała i opadała z sił. nie jadła, nie piła. nie była w stanie. on traktował dom jak hotel. a kobietę jak służącą. wypowiadać się mogła , gdy pozwolił. a to co myśli, miała zostawić dla siebie. płacz, zgrzytanie zebami, obgryzanie paznokci, drapanie się - surowo zabronione. stwierdziła, że lepiej mu się żyje bez niej. gdy może robić co i z kim chce. gdy nikt mu nic nie mówi. gdy jedna mu ugotuje, druga wypierze, a trzecia spędzi z nim noc. nigdy nie można było tego połączyć. odeszła. przepadła jak kamień w wodę. a on nawet nigdy nie próbował jej szukać. cz2
|
|
|
Bo pannie nie przystoi płakać. Gdy tylko w małych tarapatach. Niestety czuję taką pozostanę.
|
|
|
Ty jakiś taki dziwny przy niej. Może pójdę, będzie milej. Myślę nawet nie zauważy.
|
|
|
do jakiego stadium musialam dojsc, by znow krzyczec. przekroczyles pewne granice.
|
|
|
doszłam do takiego stadium, że znów obgryzam paznokcie do krwi. z nerwów. z wycieńczenia. z braku zrozumienia.
|
|
|
cała zapłakana wybiegła z domu. przed siebie. miała dość tych wiecznych kłótni, parskania śmiechem, gdy wypowiadała to co czuje. biegła. nie patrzyła przed siebie. z roztargnienia zapomniała schować sznurówek w swoje ulubione trampki. zamknęła oczy, które znów napełniły się łzami. nagle błysk i pisk opon. potknęła się. kierowca nie zdążył wyhamować. on dostał telefon, ktoś zapłakany dzwonił, że nie chciał. nie zdążył. to było nagle. przybiegł do niej. klęknął i zaczął przeklinać ze łzami w oczach, że to moja wina. że wciąż powtarzał, że mam na siebie uważać. zapomniał dodać, że jeszcze niedawno wyznawał miłość. a teraz jedynie czuje żal. że nie porozmawiał. że nie usiadł i przytulił. teraz jedynie może przytulić się do zimnej płyty. tak jak wtedy, tamtej nocy, gdy nie starczyło mu czasu na poświęcenie jej chwili uwagi.
|
|
|
nawet jak płaczę, to jest dla Ciebie powód, aby mnie wyśmiać. dziękuję.
|
|
|
aż tak bardzo Cię nie obchodzę?
|
|
|
nie, nie chodzę 'sfochowana'. po prostu niewiele mi brakuje, by znów nie wybuchnąć spazmatycznym płaczem. jak teraz, gdy to pisze.
|
|
|
|