|
Jestem tak wściekły na siebie, że dałem się oszukać. Pieprzone uczucia.
|
|
|
Chciałbym mieć gdzie wrócić ale tu też nie chcę być. Nie ma znów miejsca dla mnie, żadnego światła w żadnym tunelu. Kiedyś wędrowałbym myślami po lasach szukając gałęzi ale dziś wiem, że skoro życie zaskakuje cierpieniem to może jutro spotkam szczęście. Dziś przyjmuję ból z otwartymi ramionami, niech mnie ogarnie rozpacz niech czuję potęgę tych uczuć które rozpętałem z nadziejami większymi niż obawy, może za rok ktoś weźmie mnie w ramiona i nie będzie chciał wypuścić a ja nie będę chciał odejść jak dziś, tak bardzo chcę odejść, od myśli, wspomnień, czucia, kochania kłamcy.
|
|
|
No to sprawdzam karty. Fuck, chciałbym nie mieć racji ale cóż, trzeba się pożegnać. Kiedy ktoś się mną bawi wyłączam uczucia i żegnaj jest takie łatwe, oczywiste i nieodwołane. Już nie muszę się martwić ani o mnie ani o Ciebie tylko szukać wypływającej nauki. Może pierwsza to będzie, unikać wariatów.
|
|
|
Walczyłbym i nie pozwolił Ci odejść ale tak naprawdę nie chciałaś być ze mną, chciałaś się przyjemnie czuć dopóki marzeń nie zjadła rzeczywistość. Kiedy trzeba było w końcu zmienić coś w życiu aby pokazać, że to nie tylko puste słowa, okazało się, że można mnie wyrzucić za pomocą pieprzonej wiadomości email.
|
|
|
Znów ktoś pobawił się mną i wyrzucił jak śmiecia. Dałem trochę fantazji, trochę ciepłych słów i wszystko pęka kiedy już mi to nie wystarcza, kiedy pytam czego ty chcesz. Nie dałem się wykorzystać, o nie, ja po prostu dałem siebie, kolejny raz i ktoś wyssał całą moją duszę i oddał resztę. Teraz błąkam się po życiu między obowiązkami, które wykonuję z rozpędu nawyków bo nie widzę w nich znaczenia.
|
|
|
Czasem dochodzę do takiego momentu, kiedy tracę ochotę na kontynuację życia i uświadamiam sobie wtedy, że mam do wyboru, śmierć albo trudne zadanie i na szczęście zawsze wybieram zadanie
|
|
|
Ty będziesz już zawsze o mnie myślała a ja będę zawsze kochał, Ty chciałaś żyć marzeniami a ja chciałem żyć z Tobą.
|
|
|
Jesteśmy tak idealni dla siebie, tak byłoby pięknie, że nie sposób zrezygnować nawet teraz, kiedy jesteśmy tak zniszczeni tą popieprzoną sytuacją, że ranimy siebie zupełnie nie chcąc tego robić.
|
|
|
Próbujemy przetrwać dni daleko od siebie a potem nawet nie potrafimy wyrwać życiu tych okruchów, które nam pozostawia. Ile można znieść ten głód, na ile starczy nam jeszcze sił zanim ta miłość zje nas od środka?
|
|
|
Chyba zwyciężyłem tej nocy. Przebrzydłe kreatury mojego umysłu znowu chciały mnie pożreć, jestem cały poraniony ale nie martwy. Wrócą, nie zniszczę ich do końca ale może w końcu uodpornię się na ich jad i będę mógł spać. Potrzebuję odpocząć, potrzebuję lekarstwa z twoich przyjemnych słów bo nie wiem co będzie jutro, będę zbyt mocno krwawił aby zmusić się do uśmiechu.
|
|
|
Czarne myśli, czarne jak smoła, bolesne jak szarpane ciało, coraz więcej i więcej. Chwytam za rozpalony tułów i odgryzam głowę. Twu... Jeszcze wije się się w moich dłoniach, jeszcze pali, jeszcze martwy wzrok odgryzionej głowy próbuje wbić się w mój umysł ale wiem, że to iluzja, zbitek zwątpień, strachu i żalu, rozgniatam go ostatecznie postanowieniem, miłością i siłą. Będziesz moja, kocham i pozostanę sobą.
|
|
|
Wiecie co jest prawdziwym cudem? Kochać kogoś kto kocha wzajemnie i to mimo całego świata, który próbuje to powstrzymać, to kochać tak by powstrzymać cały świat aby spróbować być razem.
|
|
|
|