 |
Szczęście to wybór. Wybór na czym się skupimy, na tym czego nam brakuje, czy na tym ile mamy.
|
|
 |
Uwierz mi, że jestem już kimś innym. Narodziłem się na nowo i prawie nie rozumiem tego mnie z przedwczoraj. Idę już swoją drogą, bez ciebie, uczę się jak być lepszą wersją siebie, ale coś we mnie zawsze już będzie tęsknić, zawsze będzie wierzyć, że nasze drogi się skrzyzowały na chwilę aby na końcu złączyć się w jedną. Może te uczucie, że nasze dusze tak idealnie pasowały, nie było złudzeniem, może tylko to było prawdziwe a może tak wielki ze mnie naiwniak.
|
|
 |
Wiem, rozumiem.
Tylko co z tego, to i tak boli i nigdy nie przejdzie.
|
|
 |
Ostatnie pragnienie do wyrzucenia znalezione. Chwilę trzymam je w ręku, podrzucam. Kiedyś myślałem, że to cel, że nie potrafię bez tego żyć, pozwalałem się temu prowadzić. Szczęście, pragnienie szczęścia. Miotam nim z całych sił i patrze jak znika w ciemności. Tam jego miejsce. Ileż razy doprowadziło mnie do cierpień, jak bardzo zniszczyło moje życie. Wolność, wolność to kontrolowanie potrzeb i wyzbycie się pragnień.
|
|
 |
Zrozumiałem to o czym tyle razy czytałem. Widocznie niektórym dopiero ból aż do rezygnacji z życie, otwiera nie tylko oczy ale serce.
|
|
 |
Mam takie dziwne uczucie znowu, że może stać się coś dobrego, coś radosnego w każdej chwili.
Jakby życie szykowało dla mnie niespodziankę. No cóż, poczekam.
|
|
 |
Nie proszę już o szczęście, nie marzę o miłości, potrzebuję spokoju, bez bólu, bez tęsknot, chcę iść tam gdzie powinienem iść bez ciężaru przeszłości.
|
|
 |
Czasami największe przemiany odbywają się w ciszy, ze spokojną miną, kiedy nikt nie może poznać że w naszym sercu, głowie i duszy panuje, chaos, pożar i huragan. Wtedy nawet w objęciach przyjaciół można czuć się samotnym, wśród tysięcy osób czuć się jak pustelnik.
|
|
 |
No tak, smutno mi ale po tym co przeżyłem to tylko smutek, to tylko moje ciało, mój układ nerwowy przeżywa stratę, jutro, może pojutrze usiądę ze szklanką soku, popatrzę w niebo i już nic nie będzie mnie trzymało w przeszłości, będzie tylko smak, widok, odgłos świerszczy i nadzieja na nowe życie.
|
|
 |
Chciałbym w końcu obudzić się i nie myśleć o Tobie, albo choć nie myśleć o Tobie cały dzień. Może kiedy się otworzy przez kimś serce na oścież, kiedy chłonie się czyjąś duszę, tuli, całuję, kocha nie potrzeba przysięgi, ani papierka z podpisem aby być na zawsze. Czasami chciałbym się mylić co do Ciebie ale zbyt długo zamykałem oczy na prawdę. Otworzyłem je i już nie ma powrótu, tylko Ty, spleciona z moim duchem.
|
|
 |
W światłach laserów, w drganiach dźwięku, między muzyką a ciszą, między myślami a widokiem tłumu, znajdowałem wspomnienia o niej i już nie bolało, nie ściskało nic w środku, to po prostu smutek, że wszelkie nadzieje i marzenia o nas stały się przeszłością. Rozglądam się dookoła, setki twarzy, setki dziewczyn i teraz są dla mnie duchami ale już nie przez nią, to moja decyzja. Mówię "nie", zamykam oczy, skacząc do muzyki.
|
|
 |
Dziś tak trudno coś napisać, podnieść się i zrobić coś co powinienem, rozmowy są o niczym a ciało pragnie wyrwać się rzeczywistości. Dziś czuję jak rozminąłem się z celem, jak utknąłem na głębinie i czekam aż chmury odsłonią drogowskaz nieboskłonu. Pokaż mi Boże gdzie iść, tak jak pokazałeś mi kim jestem. Skleiłeś mnie w całość, dąłeś mi rozumieć, dałeś mi władzę świadomości a teraz pokaż gdzie skierować swoją energię, która płonie we mnie. Może rany muszą się jeszcze zagoić, może dajesz mi odetchnąć, więc poczekam na znak a tymczasem zatańczę, zachłysnę się zapachem lasu, zapadnę się w powiewach ciepłych dni.
|
|
|
|