 |
|
Ale, do cholery jasnej, czy nie możesz mnie uchronić od ojca?! Dlaczego nie możesz uchronić go od alkoholu? Powiedz mi to, wytłumacz. Dlaczego pozwalasz na to, żeby niszczył moją psychikę swoim postępowaniem? Nie rozumiesz, że jeszcze trochę i ja powiem ‘mam dość’ i zacznę robić rzeczy, których tak naprawdę nie chce robić? Nie rozumiesz tego, że niedługo stracę panowanie nad sobą? Nad swoją psychiką, która niedługo będzie tylko cieniem tego co kiedyś mnie tworzyło? Czy Ty tego nie widzisz?! Zrób coś proszę! Zrób to dla mnie. Nie zostawiaj mnie. Daj mi siłę bym mógł przeciwstawić się złu, przeciwstawić się ojcu. Amen.
|
|
 |
|
Panie Boże wyjaśnimy sobie coś. Wiem, że aniołkiem to ja nie jestem. Grzeszę, bo jestem człowiekiem. Taka nasza natura. Ale zrozum, że już przesadzasz trochę. Spełniam wiele dobrych uczynków, pomagam, staram się, wspieram, kocham, odwiedzam, jestem przy ludziach, którzy tego potrzebują, a Ty tego nie widzisz. Dlaczego? Ja rozumiem niektóre złe rzeczy, których doświadczam. Rozumiem, że nie możesz mnie uchronić od wyjebania się na zaśnieżonym chodniku, spóźnienia się na autobus, dostania jedynki, zaspania czy też od braku mojego ulubionego Tymbarka w szkolnym sklepiku. cdn1
|
|
 |
|
i z przyzwyczajenia każdego dnia przychodzę w nasze miejsce, dokładnie o 18.00- tak jak zawsze. nie ma cie. rozmawiam z powietrzem gapiąc się w jedną z miliona gwiazd. wiatr szepcze mi do ucha, że mnie kocha, a szelest liści robi za wspaniałą melodię. sok malinowy, zastępuje mi tanie wino, a zapach twojej perfumy dym z papierosa. jest niemalże idealnie.
|
|
 |
|
odchodziłeś, krok po kroku oddalałeś się zostawiając mnie samą w tym cholernym parku, który kiedyś był najcudowniejszym parkiem. stałam jak słup bez uczuć, bez myśli. czułam tylko jak moje buty wbijają się coraz głębiej w śnieg, jak uginają mi się kolana pod wpływem szoku. nigdy nie przypuszczałam, że odejdziesz beze mnie. przecież wiedziałeś doskonale, jak kochałam trzymać cię za ręce, czesać i prostować twoje długie, blond włosy, jak kochałam twoje oczy. ale ty odchodząc nie myślałeś o mnie, o moich uczuciach. myślałeś o niej. i to właśnie bolało najbardziej.
|
|
 |
|
"I patrzę jak odchodzisz, Ty nigdy się nie obracasz i znam cię lepiej niż siebie. Nie mam do czego tam wracać.
Stajesz przede mną, a ja znowu stoję jak słup.
Chcę Ci powiedzieć, że wiesz co, ale nie mogę wydusić słów. Więc spuszczam wzrok, a to jest zwyczajnie dziecinne i samej mi siebie żal, może po prostu gdzieś wyjdę.
Trafia mnie szlak jak myślę, że miałabym przestać. Nie potrafię dłużej tak świat w twojej osobie się streszcza.
Kocham wszystko w tobie, bo wszystko jest inne niż myślę. A moje oczy błądzą tam, błądzą po twoim umyśle. Przepraszam, że dzisiaj pewnie znowu Cię wymyślę, to przekracza wszystkie granice." Zyga- kłamią tu.
|
|
 |
|
-wiesz... nie lubię marzyć. -dlaczego? czasami fajnie tak sobie pomarzyć... -nie, ponieważ każde marzenie związane jest z nim. -to chyba dobrze..? -właśnie nie! gdy marzę o nim, robię sobie nadzieje... nadzieje na to, że mogłoby być tak jak dawniej. ja i on. a wiem, że to nierealne. dlatego nie lubię marzyć. rozumiesz?
|
|
 |
|
A teraz słuchajcie dalej, źle ludzie. Skoro podjęliście się niszczenia szczęścia i dobijania innych musicie wiedzieć, że to wszystko powróci do Was jak bumerang. Wy będziecie, podczas swoich samotnych wieczorów, wspominać te piękne chwile zbudowane na destrukcji radości innych. Wy będziecie żałować tego co zrobiliście, do Was nikt pomocnej dłoni nie wyciągnie. Tak wiem, jesteście teraz samowystarczalni. Jednak nie potrwa to długo. Potem będzie Wasz płacz, Wasze lamentowanie, Wasze cierpienie, Wasz ból i Nasza satysfakcja z tego, że doszło do samozniszczenia Waszego szczęścia odebranego innym. Dziękuje Wam, źli ludzie, za uwagę. O i jeszcze jedno. Kiedy już się zniszczycie podejdę do Was i powiem: takie jest życie.
|
|
 |
|
Do osób czyniących zło: wiedzcie jedno. Możecie robić co Wam się żywnie podoba. Nikt nie będzie Wam w czynieniu zła przeszkadzał. Rańcie bezbronnych. Dlaczego nie? Przecież oni są winni. Dobijajcie leżących. Przecież i tak cierpią, dlaczego by tak ich bardziej nie dobić? Śmiejcie się im w twarz, naśmiewajcie się z nich, groźcie im, róbcie z nimi co chcecie. Przecież są monotonni. Róbcie to do momentu, w którym będziecie nasyceni tym swoim złem. cdn1
|
|
 |
|
sam kiedyś powiedziałeś, że nie wiesz, czy umiesz kochać, zaprzeczałam, i mówiłam, że na pewno potrafisz i umiesz. teraz wiem, że się myliłam.
|
|
 |
|
No i co z tego, że moje wpisy są dla większości bez sensu? Najważniejsze, że pisanie tu mi pomaga i że moi kochani je rozumieją.
|
|
|
|