 |
Rozerwana. Tak siebie dziś nazywam. Bo jak można pragnąć jednego tak samo, jak drugiego? Jak można jednocześnie chcieć żyć...I przestać oddychać?
|
|
 |
Lubię sobie pożartować. Że moja psychika jest chora. A co się okaże, gdy to będzie prawdą?
|
|
 |
Zanim postanowił odejść...Miał taki zwyczaj. Że gdy tylko zjawił się w moim pokoju, siadał na łóżku. Wiedział, że od razu do niego nie podejdę... Bo bardzo się wstydziłam. Czekał na skrajny moment. Aż pęknę i sama skieruję kroki w Jego stronę. Któregoś dnia było nie tak, jak sobie zaplanował. Widział w moich oczach, że jest źle. Nie wiedział, dlaczego, ale domyślał się. Musiał się domyślać... To w końcu On. Tego dnia pomyslałam, że nie podejdę w ogóle. Usiadłam na fotelu i wpatrywałam się w Niego w ciszy. Nie spuszczał oczu. Wcale. Aż wreszcie westchnął, podniósł się ciężko z łóżka i podszedł. Ukucnął obok moich nóg i zmarszczyl brwi. " Musimy tak walczyć częściej. Bo musisz się nauczyć walczyć. Dzisiaj wygrałaś." A jak wyszedł, bo zadzwoniła Ona, że go potrzebuje, to pomyślałam, że wygrałam bitwę. Ale wojnę przegram...
|
|
 |
Wczoraj wpadła do mnie na kilka minut, spytać, jak się mam. Akurat stałam przed lustrem w samej bieliźnie, gotowa przebrać się w wygodniejsze ubranie. Bo po prostu nie chciałam niewygodnych spodni na podróż po Warszawie. Stanęła obok mnie i nie patrząc na mnie, zaczęła liczyć moje żebra, jedno po drugim, które akurat się ujawniły, gdy łapałam oddech. Jedno żebro, drugie żebro, trzecie. A gdy doszła do tego ostatniego, na samym dole, skapnęła jej z policzka łza. Chciała coś powiedzieć, ale chyba nie mogła. Może zwyczajnie nie miała siły powiedzieć tego na głos? Wstydziła się? Poddała się i poklepała mnie zimną dłonią po łopatce. Zarzuciłam na piersi miękką bluzkę, gdy wychodziła. A wieczorem dostałam smsa. "Boję się". Już miałam odpisać, żeby się nie bała. Że to ja mam się bać, nie Ona. Ale natychmiast wysłała drugą wiadomość. " Nie chcę". I wtedy pomyślałam, że już nie odpiszę. Odwrociłam się na drugi bok łóżka i ściągnęłam brwi. Co dalej?
|
|
 |
Ostatnio mam tak, że jak coś przy mnie długo wytrwa, to zaczynam to lubić. Nawet, gdy wcześniej tego nie lubiłam. Ale tego cholernego strachu o wszystko...Który jest odkąd pamiętam...Nie polubię.
|
|
 |
Słuchaj, moje serce mówi mi wyraźnie, że to już nasz koniec. Nie będziemy się spotykać, ani tym bardziej ze sobą rozmawiać. To co było między nami było naprawdę pięknym uczuciem, ale wszystko w życiu musi mieć kiedyś swój koniec. Tak samo nasza miłość czy przyjaźń dobiegły końca. Nie chcę Ci tłumaczyć dlaczego musimy ze sobą zerwać, bo jesteś inteligentnym chłopakiem, który sam powinien to zrozumieć i dojść do tego wniosku. Chcę, abyś wiedział, że zależało mi na Tobie i to bardzo. Również mocno Cię kochałam i nigdy nie pozwalałam, aby coś między nami pękło. Lecz nastały dni, kiedy mogłam na spokojnie spojrzeć z pewnej perspektywy na nasz związek. Zauważyłam, że nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi, którymi byliśmy kiedyś. Nie czujemy tego co na początku. Magia naszej miłości prysnęła. Nie powinniśmy dłużej tego ciągnąć, ponieważ wzajemnie zaczniemy się ranić. Nie chcę tego, a tym bardziej nie chcę oszukiwać Ciebie, że coś do Ciebie czuję. Proszę, skończmy naszą znajomość, zapomnijmy.
|
|
 |
Siedziałam przed nim i obserwowałam go bardzo uważnie. A on westchnął... I powiedział coś takiego - "Podniosłem papierosa. To nie było to czego chciałem.
Zaciągnąłem się. Wszystko zepsułem.
I wypuściłem dym. Nikt nie lubi świrów. Wiesz, co nie?"
|
|
 |
I nie wstydzę się tego, że jesteśmy inni.
Może i coś nas łączy...
Fajnie, że już jesteś. To dobrze, że znalazłam się gdzieś tam w Twoim świecie.
|
|
 |
Chcę zacząć od nowa.
Od lepszego jutra.
Ale jest tyle niedokończonych spraw.
Niezamkniętych drzwi, niespalonych mostów, pootwieranych okien.
|
|
 |
Znowu mogę nie obierać telefonów. Znowu mogę otoczyć się świeczkami, wtykać palce w wosk.
Mogę leżeć na podłodze szukać ciszy pośród pożółkłych białych ścian. Założę okulary przeciwsłoneczne i będę udawała, że jest noc. Może znów przechytrzę mój umysł i zasnę? Mogę też udawać, że wołam kota, a on do mnie nie przychodzi.Mogę rzucić w powietrze poduszką i powiedzieć:
"śpisz tu od 24h za godzinę zaczniesz mi płacić za czynsz"
Mogę też puścić muzykę i znów tańczyć jak oszalała...
|
|
 |
Szukam uczuć, we wszystkim, szukam wspomnień tam gdzie powinny być, nie mogę niczego znaleźć.
|
|
 |
Już nawet żyły mnie bolą. Już nie ma tkanki, która jest nietknięta tym bagnem...
|
|
|
|