Wczoraj wpadła do mnie na kilka minut, spytać, jak się mam. Akurat stałam przed lustrem w samej bieliźnie, gotowa przebrać się w wygodniejsze ubranie. Bo po prostu nie chciałam niewygodnych spodni na podróż po Warszawie. Stanęła obok mnie i nie patrząc na mnie, zaczęła liczyć moje żebra, jedno po drugim, które akurat się ujawniły, gdy łapałam oddech. Jedno żebro, drugie żebro, trzecie. A gdy doszła do tego ostatniego, na samym dole, skapnęła jej z policzka łza. Chciała coś powiedzieć, ale chyba nie mogła. Może zwyczajnie nie miała siły powiedzieć tego na głos? Wstydziła się? Poddała się i poklepała mnie zimną dłonią po łopatce. Zarzuciłam na piersi miękką bluzkę, gdy wychodziła. A wieczorem dostałam smsa. "Boję się". Już miałam odpisać, żeby się nie bała. Że to ja mam się bać, nie Ona. Ale natychmiast wysłała drugą wiadomość. " Nie chcę". I wtedy pomyślałam, że już nie odpiszę. Odwrociłam się na drugi bok łóżka i ściągnęłam brwi. Co dalej?
|