Nie mogę o tobie zapomnieć, a tak bardzo nie chcę pamiętać.
Jakimś cudem utrzymuję się na powierzchni maskowanej obojętności, więc błagam – zlituj się i wynieś w końcu z mojej głowy! Wystarczy jeden błysk, małe wspomnienie (a pamiętasz, jak bardzo potrzebowaliśmy bliskości? Skóry przy skórze, serca przy sercu… pamiętasz?), żeby granat pieprznął w mur spokoju budowany z takim trudem, i rozsypał mnie na proch. Na drzazgi. Na ostre odłamki marzeń, na podarte, do niedawna wspólne plany, których już nigdy nie będzie mi dane zrealizować.
Zlituj się i zostań tam, gdzie twoje miejsce.
W przeszłości.
- Magdalena Czmochowska
|