[1] Każdego dnia budząc się rano boję się, że ten koszmar wróci, że nigdy nie uwolnię się od tej toksycznej przeszłości, że nadal będzie mnie to zabijać aż zniszczy we mnie wszystko, co pozwoli mi być człowiekiem; boję się tego, chociaż nie mówię tego głośno, ale gdy otwieram oczy widzę Ciebie - kogoś, kto wyciąga mnie z tego syfu, trzyma mocno za rękę, gdy kolejny raz brakuje mi sił, by iść dalej; jesteś moją motywacją; kimś, kto ani razu we mnie nie zwątpił, kto nadaje sens mojemu dalszemu istnieniu. Mimo tego, że każdego dnia czuję na szyi rozżarzoną obręcz, która coraz bardziej się zaciska, Ty łagodzisz ten ból, jako jedyny jesteś w stanie to zrobić, pokazujesz mi plusy, ba - sam jesteś plusem, największym plusem mojego marnego życia. Pojawiłeś się przypadkiem i przypadkiem zmieniłeś moje życie o 180 stopni; zmieniłeś mnie, mam wrażenie, że przy Tobie staję się kimś innym, lepszym, wiesz? /f
|