Ona wciąż jest dzieckiem, które wierzy, że anielska opieka
to przeprowadzanie maluczkich i bezbronnych przez kładki nad przepaściami. Dopiero
zaczyna pojmować, że Anioł musi niekiedy wybrać przedwczesny koniec życia lub sprawić
ból swojej podopiecznej Istocie. Ona jeszcze nie wie, że droga ku zrozumieniu lub szczęściu
wiedzie czasem poprzez cierpienie. Sądziła, że bycie Aniołem to jedynie czysta radość
płynąca z udzielania pomocy, a tymczasem Anioły dźwigają zarówno wspaniałość, jak i
nędzę ziemskiego świata, jego Dobro i Zło, wielkość i miernotę. Chwile czystej, prawdziwej
radości są bardzo rzadkie, i w tym Aniołowie podobni są ludziom. Ona zaczyna tego
doświadczać. Traci szczęśliwe dzieciństwo, w którym jedynym zmartwieniem był ból
chorego ciała. Poznaje inny ból. Dojrzewa do życia, które, być może, będę mógł jej zwrócić.
Tak, będzie żyć, choć wypłacze wiele łez. A mimo to warto żyć…”
|