Bardzo poważnie podchodzę do tego mężczyzny. Bardzo poważnie. Nie zmienia to faktu, że jest mistrzem w wyprowadzaniu mojej cierpliwości na krawędź dachu czterdziestopiętrowego wieżowca. Nie zmienia to faktu, że grożę rozstaniem co sobotę i mamy mnóstwo problemów interpersonalnych, że jesteśmy jak stara, gorąca frytura i szklanka wody do środka. Ale BILANS. Bilans zawsze na plus. Po prostu.
Uważaj teraz Grzesiek, siedzisz? Jak nie, to usiądź, będzie wyznanie. Tak. Kocham Cię. Cepie.
— Krystyno, nie denerwuj matki
|