[cz.1]No przecież widziałam, że coś jest z nim nie tak. Miał takie smutne oczy, wyglądał jakby go życie poharatało. Dobrze znałam to uczucie. Wiedziałam, ze podejście bliżej oznaczać będzie dla mnie kłopoty. Ale nie. Podeszłam. Cała ja. Nie umiem się wycofać nawet gdy przeczucie zdobywa przewagę. Co chciałam mu udowodnić? A może sobie? Nie ważne. Przecież to już nie istotne. Stało się. Podeszłam. Usiadłam obok. Dziwne. Poczułam coś co cięzko było mi wyjaśnić. Strach? Przerażenie? Lustrzane odbicie? A może to wszystko w jednej mieszance? Coś mnie do niego ciągnęło. -Hej -szturchnęłam go w ramie. Nie odpowiadał . Zupełnie jakby mnie tam nie było. Jakbym byla jakimś powietrzem. O nie-pomyślałam. Mnie się tak nie traktuje. I to nie ważne czy dosiadłam się z ciekawości czy żeby rzeczywiście pomóc. Szturchnęłam go ponownie. Tym razem mocniej. Stracił równowagę i spadł z ławki. WOW. Nie tak chciałam to zrobic, ale trudno. Stało się. Podniósł swoje oczy wprost na mnie. Przeszył mnie dreszcz...
|