Ten wpis nie jest dla ludzi, będących w stałych związkach. Ten wpis jest dla ludzi, którym czasem się zdarza z kimś przespać. W sensie jak najbardziej dosłownym – może, ale nie musi chodzić o seks. Tylko zwyczajne: spędźmy razem noc i zobaczymy, co dalej.
I ja na przykład lubię, kiedy dalej nie dzieje się nic. Wiem, że to okropne i gdybym wierzyła w istnienie piekła większego niż to na ziemi, to pewnie uznałabym, że ktoś tam porządnie kopnie mnie za to kiedyś w kostkę. Ale bez większych oporów potrafię wstać rano, bez tulenia się, migdalenia i tych wszystkich słodkości. Wziąć prysznic, sięgnąć po ręcznik do szafki. Rzucić go na łóżko, obok zaspanego jeszcze człowieka i powiedzieć, że przepraszam, ale masz dwadzieścia minut, a później musisz wyjść.
Oczywiście, zawsze wymyślam wymówkę. Spieszę się, bo mam tramwaj, pracę, lekarza. Sąsiadce za pięć minut urodzi się dziecko.
|