I faktycznie, chwilę później było po znajomości. Ale sposób reakcji pozostał, choć wygodniej sytuować się po drugiej stronie barykady. Zasady są proste: budzisz się, wychodzisz. Spędziliśmy razem noc, ale to jeszcze nie powód, żeby spędzać ze sobą poranki.
Tak, łatwiej mi się z kimś przespać, niż zjeść z nim później śniadanie.
Bo śniadanie, poranna kawa, wspólne mycie zębów albo wyglądanie przez okno – to wszystko są rytuały, które budują relacje. Oswajają Was jakoś ze sobą, zacieśniają więzi. I jeśli nie chcesz, żeby ktoś się za szybko przywiązał, to odcinasz go wprawnym ruchem, jak lekarz pępowinę albo studentka metkę z Reserved.
Wiem, że w ten sposób można zrobić komuś przykrość. Ale jeszcze większą robi się, pozwalając wierzyć mu, że możliwe jest zrobienie z tego miłości.
I myślę, że to będzie kiedyś piękne: powiedzieć komuś nie tylko chodź, ale w końcu też: zostań.
|