Nie powiedziałam mu także tego, że kiedy idę wyprostowana w szpilkach i pięknej sukience, w środku wciąż jestem dziewczynką, która wolała czytać książki niż biegać po butikach i martwiła się, że nigdy nie będzie dostatecznie ładna. Że czasem jestem małym grubaskiem w środku. I równocześnie drobnostką. Pestką. Ziarenkiem. Że dzisiaj sama dla siebie mogę nic nie znaczyć, a jutro mogę znaczyć wszystko. Że wciąż mam w sobie za dużo emocji i uczuć, więc stale muszę je komuś dawać, muszę kogoś kochać i za kimś tęsknić, i pisać o tym, bo inaczej pękłaby mi głowa. Że taka jestem i taką siebie lubię.
|