Noce polarne, czekam na Ciebie lata świetlne. Bagaż mi ciąży, ale jakby coś to mam się świetnie. Oczy mam mętne jak Sahara wyschły wieki temu. Skrapla się wiara, jak trucizna sercowego drenu. Brak mi tlenu, męczy bezdech, kraina bez wiatru. Równia terenu wieczny bezkres nasionami kwiatów. Nie czuję smaku, nie słyszę śpiewu ptaków.
|