Czy istnieje granica, po której całkowicie się spalasz? I z przerażeniem stwierdzasz, że nagle, tam w środku, brakuje tego co najważniejsze - serca? Czy tym jest spalenie? A może Twoje serce, nadal przytula Jego, a Twoje ciało zostało dziś już tylko prochem? I próbujesz odrodzić się z popiołu wzniecając ogień przez poszukiwanie jakichkolwiek wrażeń, przez udowodnienie sobie, że jeszcze jesteś człowiekiem, jeszcze żyjesz. Potykasz się, upadasz, i znowu od początku.
Proszę, nie rań mnie już... to boli.
|