- Co u ciebie?
- W porządku.
Jeśli kiedyś usłyszycie od swojego dorastającego dziecka taką odpowiedź, nigdy w nią nie wierzcie. Czasami po prostu nie sposób opowiedzieć wszystkiego, co kłębi się nam w głowach, w sercach, duszy i życiu. Niewielu z was chciałoby tego wysłuchać, większość nie miałaby na to czasu, a żadnemu z was nie przyszłoby nawet do głowy, że ich dziecko jest na tyle dorosłe, żeby kochać, nienawidzić i samodzielnie myśleć. Moja matka nie była wyjątkiem. Uspokojona kiwnęła głową, jakby słowa "W porządku" oznaczały: "Jestem szczęśliwa, mamo, kocham cię, mamo, wszystko idzie po mojej myśli, mam dużo przyjaciół i ciekawe plany na przyszłość, staram się być dobrym człowiekiem, pamiętam, czego mnie uczyłaś, nigdy o tobie nie zapomnę". A tak naprawdę "W porządku" nie oznacza wiele więcej niż: "Daj mi spokój, nie ma siły o tym wszystkim opowiadać". I w takim właśnie znaczeniu ich użyłam. Mama, jak większość zapracowanych mam, usłyszała to, co chciała usłyszeć./ A. Mańczyk
|