Nie wiem, czy świat zwariował, czy ja. Ten "mój" głupek siedział ze mną cały wieczór, wpatrując się w to wynik testu. Chce jechać ze mną jutro na wigilię i zabrać mnie do siebie na pierwszy świąt. To zabawne, bo przecież nie jesteśmy parą i nie był jedynym facetem, z którym spałam w tamtych czasie, a ja nie byłam jego największą miłością i doskonale zdaję sobie sprawę, że jego decyzja przekreśli jej decyzję o powrocie do niego. Jest moim najlepszym kumplem i najwspanialszym kochankiem, bo przecież nie nazwę go przyjacielem i ukochanym, żeby mu się w dupie poprzewracało. Razem mieszkamy, a wszystkie pięć testów ciążowych, które zrobiłam okazało się pozytywnych. I choć jeszcze wczoraj przez głowę przeszla mi myśl o aborcji, wiem, że nie mogę tego zrobić, bo ktoś, przy kim czuję się bezpiecznie, mówi, że chce być tatą dla tego dziecka, nawet jeśli nie okaże się być jego ojcem. A ja wiem, że nawet, jeśli nie będziemy w związku, zapewnimy temu maluchowi wszystko, co najlepsze.
|