Byłam cicha. Cicha z zewnątrz. W środku pełno konfliktów. Krzyczałam. Błagałam. Płakałam. Umierałam… Byłam niedostępna. Każde słowo umieszczałam rozważnie w zdaniu, aby brzmiało wiarygodnie. Kłamałam. Kłamałam, że jestem szczęśliwa. To właśnie to szczęście rozdrapywało rany. Szczęście innych. Brak pomocy. Byłam nieufna. Nikt, ale to absolutnie nikt nie zaskarbił sobie mojego zaufania. Byłam sama. „Jesteśmy sami nawet gdy kochamy i kochają nas, i tak prędzej czy później zaczyna przerażać ich ten chaos w nas” Dziś wiem jedno. Nie chcę umierać tylko dlatego, że mi nie wychodzi. W tym momencie jestem nieszczęśliwa i niespełniona. Chcę odejść z tego świata z uśmiechem na twarzy. Szczęśliwa, że dokonałam tego, czego miałam dokonać i spełniłam plan, z jakim przyszłam na ten świat.
|